Translate

October 31, 2012

I love the world. Jak to Egipcjanie by usprawnić ruchy, wymyślili panie pomocne paluchy.



Witajta moje duszki!

Dzisiaj z okazji Hallowen opowieść jak zwykle bardzo archaiczna i lekko z dreszczykiem czyli o tem kto wymyślił protezę i dzieki komu sąsiad sie nie wywracał.

A nie wywracał się na nodze z brązu jakiś odziany w togę człek z Kapui / bo tam odkryto a nauka klepnęła iż to prawda pierwszą protezę nożną/ Nie wiem panie jak ten pan tą nogę za sobą ciągnął,bo noga z brązu panie to prawie jak z bajki o śpiącej królewnie jak z kamienia. Więcej trudu niż korzyści z przemieszczania się.
Taki pirat na przykład. Strugał z drewna i przynajmniej mógł kogoś kopnąć. Kapuańczyk nie mógł. Za to pewnie wygladał dostojniej te 300 lat. p.n.e.
Nie moge Wam pokazać nogi z bązu bo zniszczyła się podczas II wojny światowej ale jej kopia leżakuje sobie / a raczej stoi/ w Londyńskim Muzeum Nauki.

Noga owa była do tej pory najstarsza.

Ale...

Wróćmy do Egiptu moi mili.

Kiedy w Tebach odkopano grób córki kapłana, która zmarła w wieku około 50-60 lat, okazało sie iż ma na stopie poniższą protezę dużego palucha wykonaną ze skóry i drewna. Proteza zgina sie w naturalny sposób, więc trzeba przyznać, że starożytni oprócz budowania fajnych konstrukcji, umieli też wymyślać wszelakie medykamenta i dodatki ortopedyczne. Proteza ta pochodzi z 950 do 710 r. p.n.e

Drugim bardzo fajnym paluchem przyjacielem-stopnym był jeszcze starszy paluch wykonany z lnu, kleju i gipsu)i pochodzi z 1295 do 664 r. p.n.e. Ten okaz niestety nie zgina się, ale nosi ślady użytkowania, więc pewnie działał sobie przaśnie przez wiele pokoleń, przechodząc z ojca na syna, z syna na wnuczkę i z wnuczki na córkę lub syna sąsiadów jak mu pożyczyli.


I Państwo pozwolą iż przedstawię dr Jacky Finch z Uniwersytetu w Manchesterze, która zaprosiła dwóch ochotników aby pochodzili sobie w egipskich protezach oraz zrobili review produktu.

Mogli w sumie zrobić taki konkurs GIVE AWAY / szafiarki maja wprawę/




Polub Świat protez na Facebooku
Polub mój profil na Facebooku
a w nagrodę dostaniesz możliwośc amputacji części stopy i ponoszenie skarbów starożytności przez dwa dni














Chceta?
No pewnie, że chceta!


Uszanowania
GrossBoss

p/s Jakby ktos chciał na żywo te paluchy akrobatyczne obejrzeć to Pierwszy przechowywany jest w Muzeum Egipskim w Kairze, a drugi w British Museum w Londynie.






October 30, 2012

Lea Demolka wspomina dzieciństwo czyli opowiadanie o tem co każdy przedszkolak na łbie nosi.

Ponieważ tak się szczęśliwie złożyło, że Redakcja tego bloga wylęgła się na światło dzienne w czasach komuny, może was obecnie uraczać różnymi pikantnymi opowiastkami o ówcześnie panujących zwyczajach. Jednym ze zwyczajów owych było to, że zawsze wpakowałam się w jakąś kabałę i nastrzelałam wstydu mojej Szanowne Mamie. Już od najmłodszych lat wykazywałam wiele inwencji twórczej w doprowadzaniu Dawczyni Życia do tak zwanej „kurwicy”

Z zamierzchłych czasów owych pamiętam kilka słabych przykładów, które was niemiłosiernie znudzą, tak, że zamiast czytać dalej tą notkę, walniecie klepiskiem czoła w klawisz zasypiając na dwie godziny.

Z dziury w której się ulęgłam trzeba było teleportować się na większe zakupy do drugiej dziury, która to dziura miała o dwa sklepy więcej niż dziura pierwsza. W związku z powyższym wymagane było odstać swoje w kolejce do PKS-u-Ogórka, który to środek lokomocji miejsc miał 40 a chętnych do niego stało tylu, że nie mogę wam w przybliżeniu powiedzieć bo Dante by się schował przy tym co tam się w sobotnie ranki wyprawiało.

Moja biedna mama wyciągnąwszy mnie z łoża zwanego amerykanką( bo ja lubię generalnie przebywać za granicą) zabierała moje mikre 5 lub 6 letnie ale bardzo pyskate kurduplowate i zaspane ciało do owego przybytku zadymy autobusowej. A bo na przykład trzeba było wystać w kolejce jakieś buty albo inne gacie albo na przykład czekoladę czekoladopodobną lub czekoladoniepodobną.

No więc idziemy, oczy moje wielkie jeno trochę skośne jak u zaspanego Chińczyka. Na placyku przed WSS-sem oczywiście już starsze panie z okrzykami na umalowanych różowych ustach błyskają groźnie oczami w kolorze błękitu i jadowitej zieleni. Rzęsy osypują im się na policzki z tego podniecenia ( bo młodzieży przypominam, że w tamtych czasach tusz do rzęs to był taki kamień, na który musiałaś napluć, zamieszać osobną szczoteczką i taką to zawiesiną uczernić odrosty nad powieką)

No więc towarzystwo w kolejce do kolejki do kolejki co tam zapisy są do tego PKS-u wnerwione ostro, bo to na czczo i poranną porą nie opłaca się być miłym.
Moja biedna mama także niezbyt wyrośnięta kombinuje jak tu się wepchnąć między wygłodniałe i wściekłe ciała. Mówi do mnie:

- Córko Leo. Zostań tutaj i pilnuj ogonka a ja pójdę kupić bilety.

- Dobrze mamusiu - mówię grzecznie i tupię nerwowo stopą ( bo ja nerwowa jestem wiecie sami najlepiej).

Mama poszła, a ja patrzę na bardzo duże dupy, które są akurat w okolicach moich oczu i te dupy się przepychają nawzajem a nad dupami rozlegają się rozmaite okrzyki wojenne i słowa, którymi teraz często operuję ale nie będę dawać dzieciom złego przykładu.

Łapię więc pierwszą z brzegu dupę za spodnie i potrząsam.

” Proszę Pana a ja mam wszy…” – dupa odsuwa się nerowowo na prawo.

Krok

Łapię więc drugą z brzegu dupę za spódnicę i potrząsam.

” Proszę Pani a ja mam wszy…” – dupa odsuwa się nerowowo na lewo.

Dwa kroki

Mama kupuje bilety, wraca do kolejki i widzi swoją córkę z wyszczerzoną twarzą za oknem w PKS-ie.

No wiecie. Kierowca mnie tam posadził jak dupy rozstąpiły się niczym Morze Czerwone a Redakcja zameldowała kierowcy, że mama już biegnie z biletami. Nie musiałam już go informować, że mam wszy, bo nie musiałam.



Dlatego drogie dzieci. Jeśli jeszcze nie śpicie z głową na literach PJKNGDS informuję, że informacja o posiadaniu wszów lub wesz jest czasami bardzo przydatna. Zwłaszcza w kolejkach, zwłaszcza rano w autobusie, zwłaszcza jak jest tłok.

October 29, 2012

I love the world. Czyli klima i lodówki - starożytni nie półgłówki.


Witajta moje duszki :)

Dzisiaj będzie temat szczególnie bliski tym co podróżując przez dalekie krainy słońcem i pustynią nie płynące zastanawiają się co zrobić aby jakośc w tym klimacie przetrwać i jak to od wieków robili przodkowie tych, co sobie odpalają aktualnie niska temperaturę za pomocą guzika.

Od wielu osób słyszałam pytanie owe a więc poszperawszy w odmętach sieciowych taką opowiastkę o Łapaczach Wichrów dzisiaj spiszę.

Jeśli ktoś odwiedził Iran, Afganistan i Pakistan musiał zwrócić uwagę na zabytkowe perskie wystające z piachu twory. Twory zazwyczaj umiejscowione na obrzeżach miast.

Zwane są one Bâdgir czyli "te które łapią wiatr" i są pierwszymi wymyślonymi przez człowieka systemami klimatyzacji.

Jak się okazało pomimo ich przedpotopowego pochodzenia Windcatchers mogą i stanowią dzisiaj rozwiązanie dla niektórych bardzo nowoczesnych problemów architektonicznych. Bâdgir są w szerokiej gamie rozmiarów i wielu różnych stylach. Działają one na trzy sposoby. Niektóre kierują strumień powietrza w dół i używają wiatrów wiejących na pustyniach wprowadzając go bezpośrednio do labiryntu korytarzy. Inne kierują przepływ powietrza w górę i stosują gradient temperatury który wykorzystuje zarówno słońce jak i wiatr do regulacji poziomu ciepła.

Łapacze Wiatru spajały więc wiele domków i domów systemami przepływu wiatru, zapewniając mieszkańcom nie tylko ochłodę w spiekocie, ale także system lodówek do przechowywania żywności. Lodóweczka taka powstawała kiedy wiatr został złapany pod specjalną kopułę i powietrze ochładzało się poprzez odparowywanie. Łapacze Wiatru były i są skuteczne tak bardzo, że zostały wykorzystane do przechowywania wody w temperatuchach niemalże zamrażania nawet podczas najgorętszych miesięcy w roku.



Łapacze watrów spełniały też jak napisałam trzecią finkcję. Prowadziły do zbudowanego poniżej zbiornika, który bardzo często wyglądał jak małe dzieło sztuki a był po prostu basenem, gdzie mieszkańcy zażywali kąpieli.



Technologia ta została aktualnie po matczynemu przytulona przez architeków miłujących naszą planetę i ekologię i tak na przykład została jak widać wykorzystana w Utah (Zion National Park Visitor Center, oraz na Kensington Oval na Barbadosie.


Chociaż prawie każdy minaret na świecie wygląda jak Bâdgir.
I część z nich do tej pory pełni tą funkcję.

Uściski

GrossBoss


October 28, 2012

GrossBoss Turquoise Circle Lenses Kohl make-up tutorial. Enjoy!

Tera zanim zaczniemy dwie, właściwie trzy uwagi.
Po primo. Wszystkie osoby, które mdleją z powodu za dużego nosa proszone są o odejście od monitora / powiedziała zza za dużego nosa Redakcja/
Po secundo. Pozdrawiam wszystkie kobity pod 40-tke co mają kiepską cerę.
Nie każdy jest doskonały słowo. Jak widać poniżej.
Po tercjoczycoś. Idąc na przeciw Waszym mailom w końcu wrzucam to o co mnie juz molestujeta od 2 lat czyli

Jak przerobić oczy w 5 złoty. Właściwie w 50 groszy.
a jak wyglądają moje oczy w 50 groszy o poranku możeta obejrzeć tutaj

Nie bedę tu jechać z reklamami firm kosmetycznych bo wypróbowałam ich wiele. Ważne, że mam cienie zacienione w kolorze brązowym jak moje gały, zakupione ostatnio za 3 złote na bazarku re-we-la-cyj-ne cienie w kolorze turkusowym / normalnie tak je uwielbiam, że mi aż pojechali na brwi/ , w których się kocham odkąd mam te swoje ombre farfocle od KinkyTwist i kohl w proszku z mojego sklepu w Egipcie, który od wieków używam jako czarnego cienia więc troszkę w inny sposób niż to jest ogólnie przyjęte czyli patyk w oko a potem płacz przez godzinę.

Jakby byli jakieś pytania to prsz.



October 26, 2012

Lea Demolka wspomina dzieciństwo


Pewnie kilkoro z was pamięta zimę stulecia. Rok był chyba 1982 . Nominacja do Zimy Stulecia zotała przyznan po tym kiedy łopatami trzeba było sobie wykopywać wyjście z bloku, wychodząc najpierw przez okno na parterze. Polegała na tym również, że krajobraz nizinny zamieniał się w krajobraz górski a górkami były wtedy nieliczne samochody marki Fiat 126P (na talony!) lub co bogatszych Fiat 125P. Niektóre pagórki kryły pod sobą Syrenki Skarpety lub Trabanty od zaprzyjaźnionych przyjacioł z NRD. Moja rodzina z racji klasy średniej otrzymała talon na samochód Mały Fiat i zostaliśmy dumnymi posiadaczami owego wozu w kolorze brudnej sraczki z domieszką szarości przełamanej szarością. Miasto zamarło jak prehistoryczny gad w Epoce Lodowcowej a tłumy robotników Rzeczpospolistj Ludowej do Zakładu Żywiciela Rodziny czyli do Predom Edy ( to ci od lodówek) chodziły na piechotkę lub miłosiernie oczekiwały na wykopanie wąwozu w opadzie białym.

No ale co to ja miałam…. 

Acha! 

Dawczyni Życia zrobiła prawo jazdy! Prawdziwy sukces zważywszy, że jeździła tylko tym Maluchem. No ale jeździła. Trochę… Potem rolę Nadwornego kierowcy rodziny  przejął Dawca Życia.
Kiedy śnieg trochę stopniał Macierz pakowała się do Nowego Fiata i prykając na boki dojeżdżała do miejsca pracy. A pracowała w terenie odwiedzając ubogich i potrzebujących pomocy socjalnej. Opon zimowych wtedy nie znano, także Maluch robił bokami zwiedzając okoliczne wioski i sioła, parkując przy oborach i stodołach. Dawczyni Życia jak zwykle wywiązywała się z obowiązków wzorowo ( co po niej niejako przejęłam w genach) i dzięki niej babuleńki z Kraczewic czy z innych tam zadupiów dostawały zapomogi.


Pewnego zimowego dnia popiardując szczęśliwa, że już wraca do domu ( znaczy popiardywał wóz a nie Macierz) obaczyła na poboczu jakąś półtorametrową zakutaną w cztery koce BABCIUSIĘ  co tachała dwie ogromne siatki. Babuleńka toczyła się srogo w zaspach i chyba siła ciążenia siatek utrzymywała ją w pionie. Dawczyni Życia wzruszyła się okrutnie losem nieboraczki, zatrzymała Malucha i zapytała czy staruszki nie podrzucić. Babcia ucieszyła się jakby wygrała sto złotych, uśmiechnęła się gołym dziąsłem i zaczęła pakować się na tylne siedzenie 126P. Macierz upchnęła babulę z tyłu, upchnęła dwie torby, upchnęła okrycie wierzchnie przypominające namiot Beduina i jedzie.


Jedzie, jedzie… 

Babciusia błogosławi ją na wszystkie strony, gdacze jak to babuleńki potrafią o córce co to w mieście mieszka i zaraz ją zobaczy, o wnusiach co czekają na babcię, o pasztecie co im zrobi na kolację, o srogiej zimie i o tym, że musiałaby cztery kilometry na piechotę się toczyć gdyby nie Mama.

 Jedzie… jedzie… 

Dojechała.

Wyciągnęła babcię z samochodu, wyciągnęła 20 kilo odzieży, dwie siaty wyciągnęła i wtedy zaczęła wrzeszczeć.

Matka wrzeszczy, no to babcia też wrzeszczy. A jak wrzeszczy Matka i babcia to już jest wydarzenie o charakterze społecznym. 

W ramach pomocy sąsiedzkiej przylatuje więc Pani Słonina i kilka innych osób, zaglądają do samochodu i też zaczynają wrzeszczeć. Dawczyni Życia rzuca się na babuleńkę, babuleńka zaczyna uciekać. Macierz goni ją dzielnie celem obaczenia czy to okrągłe w kratkę żyje czy tylko udaje. Okrągłe gibie się dzielnie z siatkami bo goni ją zapewne zboczona wariatka. Nie ważne! Podwiezła czy nie podwiezła, dziwna jakaś.
Rzeczywiście. Gdybyśta to wy zobaczyli na tylnym siedzeniu dwa litry krwi, co spłynęła na dywaniki gumowe też byśta te babcie gonili. 
Chociaż jak na zwłoki zachowywała się dosyć żwawo.

Ekhe! No to może puenta?
Po ubiciu króliki zawiń najpierw w reklamówkę a dopiero potem wsadź do torby
Z wyrazami
Redakcja

October 25, 2012

I love the world. Kalash People from Pakistan


Jako że mam nadzieję, że normalnie zdam te egzaminancjum i zostanę ostatnim przed deregulancjum rocznikiem pilotów, postanowiłam dzielić się z Wami ciekawostkami nie tylko z Egiptu ale z całego świata.

I jako że zwykle OMIJAM SZEROKIM ŁUKIEM standardowe trasy turystyczne aby zagłębić się w tajemnice i przeróżnego rodzaju ciekawostki, dzisiaj opowieść o pewnym plemieniu, które warto poznać choćby ze względu na wizualna ucztę dla oka :)






W górach Hindikuszu w Pakistanie gdzieś gdzie od zachodu oddziela ich pasmo Safed Koh a na wschodzie Himalaje i góry Karakorum żyją ludzie o białej skórze i błękitnych oczach. Twierdzą, że mieszkają w Pakistanie od tysięcy lat. Niektórzy uważają, że są potomkami helleńskich żołnierzy Aleksandra Wielkiego, choć ich prawdziwe pochodzenie etniczne jest wciąż nieznane.

Jest ich około 6.000 z czego połowa praktykuje prastarą religię pogańską Politeizm a druga połowa Islam. Pierwsza połowa wierzy w 12 głównych bogów i bogiń personifikujących różne siły Natury. Druga w Allaha i wielkiego Proroka. Jak sie dogadują nie wiem. Kalasze stworzyli swój własny wydajny system nawadniania pól, dzięki czemu mają co jeść, hodują kozy / które notabene potem składają w ofierze swoim 12 bogom /. Uprawiają również morwy i wytwarzają z ich owoców wino (zakazane przez islam) Rozumiemy, że jest to chyba najdziwniejsze miejsce na świecie jeśli chodzi o starcie dwóch religii.

Kalasze zamieszkują charakterystyczne domy, wyglądające jak schodki przyklejone na stoku gór, z drewna i kamienia, o płaskich dachach.

Jeśli wpuszczono by tam GrossBossa Redakcję to sami wiecie znając moje zamiłowanie do tego typu strojów jak by wyglądał mój bagaż powrotny. Hafty Kalaszów są po prostu zachwycające. Warkoczęta i cała reszta / sami wiecie jak mnie ROZCZULAJĄ wszelakiego typu warkoczęta/ dosłownie powala z nóg i słowo daje siedzę sobie teraz tutaj. Sama blada i pociagająca nosem, że w Hindikuszu NIE MA kurcze  
kalash-embroidery-market.com



Uszanowania  :']

GrossBoss

Oto film-fota z roboty Pilota. Praga 09 2012 :)



October 24, 2012

We love it in Egypt! Towel Animals :)))




Jesli ktoś odwiedza hotele w Hurghadzie niech mi nie powie czego z ręcznika obsługa poskładać nie umi. Według mnie wszystko umi. Kiedy pierwszy raz pojechałam do Hurghaday / ekhe drzewiej to bywało w roku chyba sama już nie pamiętam którym ale będzie z 13 lat temu/ wytwory owe tak mi sie spodobały, że dzisiaj wrzucam Wam dosyć solidna galerię.

Oznaką nie bycia dupkiem lub Prawidłowym Turysto jest podarowanie tym co harują za 300 funtów egipskich na mc choćby kilku funtów za piękne poskładanie bawełny. Bo często maja na utrzymaniu i po 9 osób. A jeśli ktoś goszczących w progach Empire Hotel, Palma de Mirette lub Hiltona uważa, że to słaba sztuka niech wurwa sam po sobie czasem posprząta a oszczędzone 2 złote odłoży na potem i wyda na Prozac.

Uszanowania
GrossBoss

Enjoy!


Instagremium vel post premium





October 23, 2012

Lea Demolka wspomina dzieciństwo czyli przypowieść o basenie

Dzisiaj będzie sroga niezwykle przypowieść. Dlatego też bardzo proszę jej nie czytać, bo grozi to rozszepieniem osobowości, z których pierwsza będzie posiadać IQ muchomora sromotnikowego a druga IQ krowiego placka wesoło wylegującego się na łące.

(...)
Już?
(...)

Przypowieść będzie traktowała na temat jak zwykle własny z przeszłości zamierzchłej, kiedy Redakcja pacholęciem była. Pachole płci wówczas niesprecyzowanej albowiem pieczarka na kijku płci nie posiada, zostało koedukacyjnie skierowane na basen kryty.

Ponieważ domyslam się po waszych komentarzach, że zaraz wyobrazicie sobie mnie nakrytą nocnikiem, z kiszką stolcową na wierzchu wpuszczoną w torebkę z celofanu, pozwolita, że wyprowadzę was z błędu. Basen był kryty, nie ja. Basen był również wyposażony w parę Wrzeszczaczy w podeszłym wieku. Wrzeszczacz Zygmunt dorósł do długości 190cm i wieku 65 lat. Wrzeszczacz Zygmunt posiadał potworną ilość włosów nad smagłą twarzą i najgłośniejszy baryton jaki w życiu słyszałam. Nadmienię, że baryton Zygmunta odbijał się od kafelków z taką siłą i szybkością, że gdyby zabłąkał się tam nietoperz, biedak zapiergoliłby łbem w ścianę na pierwszym wirażu zabity ultradźwiękiem. Oczywiście nie Zygmunt, tylko ten nietoperz. Wrzeszczacz Zygmunt posiadał na wyposażeniu około 10 skrzypiących, gumowych czepków kąpielowych ( w tym jeden z kwiatkiem), dwadzieścia par klapek z resztkami odmoczonej skóry poprzednich użytkowników, około 50 wieszaków na ubrania, przenośny telewizor radziecki, radziecki termos ( ukłony drogi sąsiedzie) i żonę Gienię.

Żona Gienia posiadała najbardziej jazgotliwy sopran jaki w życiu słyszałam. Sopran na dźwięk którego całe rodziny watachami wyskakiwały prawie na golasa z szatni, bo czas się kończył. Wrzeszczacz Gienia rządziła w szatni damskiej a Zygmunt w męskiej.

Po pierwsze. Idąc na basen byłeś pewien, że prawie na pewno cię z niego wyrzucą. Po drugie byłeś pewien, że jeden z Wrzeszczczów na ciebie nawrzeszczy. Ponieważ była bieda i klapki japonki były tylko w dużych rozmiarach, ja niejako zawsze musiałam do Zygmunta gębę otworzyć coby poprosić o klapki. Inaczej ni wuja pana nie weszłabym do szatni, gdzie przyczajona jak gepard czychała Genowefa. Klapciory te ogromne zakładałam na skarpety i za drzwiami od razu zdejmowałam je, bo odpady po pływakach zwłaszcza te ze stóp nie mogły mieć ze mną kontaktu. Skarpy mokre jak szmata przyczyniały się więc do czystości ogólnej przybytku owego.

W przebieralni wyskakiwało na mnie ogromne babsko z okrzykiem Masz 5 minut na założenie gaci i czepka! Inaczej byłam wyciągana za czepek w majtkach własnych co ich nie zdążyłam zmienić. Jak już zdążyłam z tym czepkiem i kostiumem, Pani Gienia kierowała zastraszone stado kobiet i dzieci płci mojej pod obowiązkowe prysznice, bo bez prysznica nie wpuszczno. Nie wiem wurwa dlaczego. I tak miałam być mokra. Część kobiet z szatni Gieni leczy się teraz pewnie u psychiatrów, albowiem nie wiejdą pod prysznic jak nie nawrzeszcy na nią mąż. O czepku nie wspomnę.

Dobra :/

Tego dnia jak zwykle skierowano naszą klasę na pływalnię. O dziwo udało mi się ominąć Zygmunta, który rzucił się ze swoją siwą szopą na kolegę Malinowkiego. Malinowski zapomniał zdjąć buty i za karę dostał zakaz kąpieli. Pan od WF-u też by dostał, ale nie mógł, bo musiał nas pilnować. Kiedy usiłował przepraszać Wrzeszczacza za kolegę Malinowskiego, Zygmunt o mało nie uśmiercił go decybelem. Uzgodniono konsensus i Malinowski poszedł pływać. Na 20 minut. Taka kara. Żałowałam, że to nie ja, bo wstręt do krytych basenów mam od zawsze.

Na basenie było jak zwykle nudno. Chłopaki ściągali dziewczynom gacie i biustonosze z płaskich klatek. Dziewczyny ściągały chłopakom gacie, za to nie ściągały im biustonoszy. No nuda mówię wam.
Po 10 minutach otworzyły się drzwi od męskiej przebieralni i zobaczyłam szybującego Malinowskiego. Pewnie Zygmunt podarował mu napęd własną nogą. Wszyscy rzucili się do kolegi, żeby go pocieszać. Ja w tym czasie pokonywałam bardzo długi dystans pływacki - jakieś 5 metrów i puchłam z braku kondycji. Mogłam w sumie sobie spokojnie osiąść na środku trzymając się takiej liny, co rozdziela tory pływackie, ale wolałam spróbować czy jak się zacznę topić, to uratuje mnie Pan Ratownik. Ach... co to był za ratownik! Wszystkie dziewki do niego piszczały jak te kaczuszki w wannie. Oprócz mnie. Ileż to razy widziałam jak koleżanki siniały na moich oczach puszczając bąble paszczami aż bańki szli i wydawały z siebie skrzeki topielców. Pewnie myślały, że Pan Ratownik jako ten szczupak skoczy na nie z podestu i wyniesie na brzeg wpijając się karminowymi ustami w szczerbatą gębę denatki. I znowu nuda. Nie było ani denatki ani akcji ani nic. W sumie to głupie te baby jak nie wiem co. Powinny łyknąć chlor, opaść na dno a potem wytoczyć gościowi proces o molestowanie.

Odlepiłam się od liny z tej nudy i płynę. Płynę... płynę... płynę... Nagle na horyzoncie zamajaczył mnie się jakiś kształt obły. Co jest? - myślę. Nabrałam powietrza i zaczęłam grzmocić kończynami normalnie jak Otylia Jędrzejczak. No normalnie nie wiem jak, normalnie. Wyprułam karykaturą kraula jak jakaś barakuda co poluje na śledzia.
I to był mój ostatni raz kiedy poszłam na basen.



Nie wiem czy ktoś z was uciekał kiedyś przed pływającą kupą. Ja tak. Wiem tylko, że wtedy pierwszy raz goniło mnie gówno. Do tego powierzchniowo-pławne. I chyba tylko wtedy wrzeszczałam głośniej niż Zygmunt, Gienia i Ratownik razem wzięci. O Malinowskim nie wspomnę.
Może tylko dodam puentę.

Podstawowym wyposażeniem Słonecznego Patrolu powinna być siatka na motyle

Z wyrazami
Redakcja

October 22, 2012

Ciekawostki Egipskie czyli rozprawka o kotach.


Podobno wszystkie ludzie z dredami na głowie kochają koty. Jakby się tak rozejrzeć po blogosferze to chyba prawda. Co zaglądam do jakiś zamotanych albo zaturbanionych tak mi kicia przed nosem lata.

Dzisiaj krótko ale na temat egipskich kotów.  Jeśli ktoś interesuje się Egiptem, ma oczywiście przed nosem Boginię Bastet, któa była przedstawiana jako kot albo jako niewiasta z głową kota. Rozumita. Egipcjanie czcili ją jako boginie płodności i miłości. Ją. A nie Hator od "Siedmiu życzeń" i Rademenesa. Rozumiem iż to dlatego, że od wieków wysłuchiwali marcowania kotów i ich wesołych przyśpiewek. To jak wesołe mogą być te kocie przyśpiewki wiedzą ci, co mają koty nie-wy-ka-stro-wa-ne.  Wysokie C co wieczór a opcją Rihanny po spidzie na żywo. Powodzenia.  Ale wracamy do Bastet.

Nieczuli, pozbawieni uczuć starożytni oczywiście składali ofiary swoim bogom czcząc ich w sposób różnoraki. W przedpokoju świątyni Bastet czekały zatem klatki pełne kotów, z których każdy wierny mógł sobie wybrać jedengo pupila. Nastepnie pupilek był ukatrupiany przez kapłana i mumifikowany

jako prezent dla zaświatów a dla doczesnych stolat i dużo zdrowia.

Dziękuję postoję.

Innaczej sprawa miała się gdy pupilek rodziny zdechł.

Pożegnanie kota odbywało się słowo honoru niezwykle uroczyście. Z tej to okazji ojciec rodziny lub dziadek - kto tam właśnie aktualnie był zwierzchnikiem - golił sobie brew. Lub dwie.

To powiem Wam kurcze trudne jest dla faceta. Nie mieć brwi. Nie można się zmarszczyć z nerwów na czwarto żonę bo polewka z molechei był niesłona ani zdziwić, że se kobita poradziła i pożyczyła od sąsiadki.  Nie można sobie normalnie poślinić palca i uczesać Breżnewa. Nie można se w końcu wydepilować jak Wam tutaj wklejała ostatnio . Nitkami.

Jak już ogolił te brew to czasem golił też całe ciało.

Nie wiemy co robił z temi włosami. Może golił też kota a żona na drutach-patyczkach robiła mu skarpety na porę zimową. Jak ogolił żonę to miał podkolanówki. Albo kalesony nawet. Na szelkach ekhe. No i  miał dwa w jednym. Nosił ze sobą JaBesseMruczka i do tego było mu ciepło na pustyni marcem.

Bo w marcu na pustyni nocą kurcze ziemno. Całe 4 stopnie.

Uszanowania
GrossBoss



Saturday Visual plus Look-bike casual.

update. Właśnie się zgapiłam ILE darmowej reklamy nastrzelałam pewnym firmom. Chciałam zatem nadmienić, że jedna z owych firm dała ciała dwa tygodnie temu bo telewizor OWEJ firmy zdechł mi znowu dwa lata po naprawie. Więc nie polecam.
A Album na FB delated
Pozdrawiam, GB

dodam go sobie po updacie. KWADRATAMI. Bo teraz wszyscy myślo, że mi kto zapłacił. Za te eSki. Niedoczekanie



Pix by ikarus

Jacket: SH /kupiony w /1998/
Obutki: Electric Motorbike Michael Antonio shoes
Leather Leggins: SH
Sweter - Ach sweter :P Historia "O tem jak to jest mieć pietra podczas wdziewannia swetra. Fashion Fict Faction by LMProduction " tutaj ==>>
Jelewry / Necklace / właściwie dwa paski/: SH - 4 PLN - reszta z upolowanych za 9 zeta skarbów tutaj ==>
Double Finger Radio Ring: LOKO
Watch: LOKO
Prezencja: SzklanoPogodowa

p/s pozdrawiamy obsługę sklepu. Zwłaszcza Pana w żółtym :P

You need something? Don't be shy to write me an e'mail. My Facebook.