Translate

March 21, 2012

Prawidłowy Turysta niech otworzy oczy... Nic na niego z boku przecie nie wyskoczy...



Flanela, klata, okular.
Turysta.

Turysta widzi tylko to co chcą widzieć. Chce spędzić rzetelnie czas, wykorzystawszy swoje 1300- 2900 zeta które zapłacił za Hiltona, AliBabę, Mirette, Empire czy inny La Perla. Wiadomo dni mało i należy użyć wszystkiego co opłacono. Na koniec nabyć papirus, alabaster, magnesik na lodówkę, wielbłądzią torbę, koszulkę z rekinem i napisem „I love Hurghada”.

Prawidłowy Turysta idzie środkiem chodnika nie widząc i nie słysząc. Jeszcze dziewięć, dziesięć lat temu i turyści byli inni. Reagując na zagadywanie wyszczerzonych w uśmiechu twarzach, dawali się zaprosić na herbatę, siedli na moment. Aktualnie Prawidłowy Turysta ma gały wbite w zakręt na końcu Daharu, udaje, że nie widzi nic oraz, że już wszystko kupił. Bidulek myśli zapewne, że jak dojdzie do końca ulicy i skręci w ten zakręt, znajdzie tam coś co jest zapewne dużo lepsze niz przed tym zakrętem a już na pewno tańsze. Oj biedny Prawidłowy Turysto z Polski, Rosjii i krajów zaprzyjaźnionych. Biedny turysto z oczopląsem powstałem od mieniących się szyb i luster, od tysięcy Tutenchamonów i Anubisów z kamiennymi nieruchomymi twarzami czekającymi aż ktoś... może...
...od milionów iskier odbitych w migających buteleczkach na perfumy, turysto z czerwoną „zobacz-jak-siem-zjarałem-w-tem-Egipcie-na-basenie” twarzą.

Turysto, który rzucasz w twarz Arabowi-brudasowi kebabem w Polsce, gdy razem z kolegami wyjdziesz z popijawy i jesteś wolny jak ptak mogąc mówić i robić wszystko co chcesz, bo jesteś u siebie. Poprawny turysto, który tych samych Arabów masz tutaj naokoło i przyjeżdżasz do nich po słońce i morze, po chińskie pamiątki kupione za tym zakrętem, gdzie zapłacisz double price za gówno z taśmy, mimo że o tym nie wiesz.

Egipt i tak przyjmie cię z otwartymi ramionami. I ci wszyscy, których mijasz w zimnych nie ogrzewanych budkach, ci, którzy pracują w tych budkach po 12-14 godzin robiąc ci kanapki. Budek jest coraz więcej a wielka Europa Matka połyka emigrantów w coraz większych ilościach. Połyka masowo. Połyka całymi chmarami. Połyka, przeżuwa i wypluwa. Ci, którzy mają pracę i flus, wysyłaja ten flus do rodzin w Egipcie. Zwłaszcza teraz po rewolucji, kiedy ostatni rok był jak wiatr hulający w pustych hotelach i na pustych ulicach.

Hurghadę zasiedlają mieszkańcy Kairu, Luxoru i małych wsi umiejscowionych wokół wielkich miast. Ich rodziny - ogromne, wiekowe rody wywodzące się od Baby Przodka, którego imię wystarczy wymienić pośród tłumu, aby każdy naokoło wiedział skąd jesteś. I te rodziny gigantyczne, rozpraszają się po kurortach, gdzie można coś sprzedać, zarobić, aby zamiast gorzkiej zielonej molechei kupić kawałek mięsa.

Ci, co zostają w tych malutkich wioskach próbują za wszelka cenę wyrwać Chinom te resztki cudownej pracy rąk, która jeszcze 10 lat temu była ceniona w czwórnasób.

Ukurzeni, z rękami twardymi jak skała mocują się z kamieniami, poszukując w nich ukrytych twarzy antycznych bogów i faraonów. Dziadkowie, ojcowie, synowie i małe dzieci, całe dnie spędzają na tłuczeniu bazaltu, granitu, alabastru aby Prawidłowy Turysta mógł ominąć dwudziestogodzinną nie doskonałą krzywą pracę i kupić taniej za zakrętem.

Najcudowniejszą rzeczą jaką kocham w Egipcie jest właśnie jego niedoskonałość. Wszystko jest prawie proste, prawie skończone, prawie dobre, prawie czyste, prawie nowe, prawie równe. Każda rzecz wykonana ręcznie nosi to w sobie. Każdy kawałek mebla i każda wykonana ręcznie figurka.

Upper Egipt zakurzony, słoneczny i wietrzny. Upper Egipt - przytulony do Luxoru, leżący po drugiej stronie Nilu, gdzie i ja mam swój ElbeidDom. Niczym nie można go przyrównać do świecącej jak bazarowe lampki Hurghady. Tu życie płynie wolniej od każdej chwili spędzonej w biurowcu i na Sakali. Tutaj, gdzie zatrzymał się czas, a wielkie rody Baby Przodka mieszkają obok siebie, mieszając się setkami potomków. Upper Egipt, gdzie ciągną się pola trzciny cukrowej i bananowców a Nil zarasta liliami wodnymi, które zaplątują się łodygami w nogi dzikich czapli. Upper Egipt gdzie każdy wykorzysta do końca wszystko co pojawiło sie w jego domu, gdzie ciepła woda jest luksusem o której się marzy, o gazie w butli, który jeszcze przed rewolucją kosztował 8 funtów czyli 4 złote a teraz 80 funtów. Więc ciepłej wody brak bo jak nagrzejeta tej ciepłej wody to już nie można ugotować ryżu.
Priorytety Upper Egipt są zupełnie inne niż nam się wydaje. Szuaji... szuaji... od cegły ulepionej z gliny do domu z concrit-betonu / trochę bardziej równego ale nie całkiem/, od grzałki do wody, którą zrobiliśmy na podstawie samouczka GrossBossa o przewodnictwie prądu w oparciu o życie w więzieniu / oświadczam tu solidnie, że w pierdlu nie byłam słowo :P/ a która to grzałka zadziałała cuda, od mojej wiertarki, którą trzymam w tej chatce lepiance i wielkim pudle śrub i gwoździ, którą zawsze zabieram ze sobą, żeby uzupełnić zapasy :), od wszelakich dziur w ścianach, które trzeba zalepić cementem. Tja... podręcznik Słodowego „Zrób to sam” uwielbiam jak to w moim profilu wyczytać możeta a i Ojce mi w genach przekazali, że oprócz lansu jest w życiu jeszcze coś ważniejszego, co można sobą zareprezentować. Na przykład kiedy robisz ręcznie stół albo montujesz krzywą kuchnię na ścianie chatki, która może się zawalić jak ten mebel na ścianie już zawiśnie.

cdn...





Włochy: Dreadlock DYI
Spódnicum: Indie
Tunika: SH + DYI
Bransoleta: Vintage Mermaid Bracelet ==>> Ebay Babidiboo :)
Prezencja: Luxorno przedwstępno filmowa

Statyści: &