Translate

Showing posts with label Fashion Fict Faction by LMProduction. Show all posts
Showing posts with label Fashion Fict Faction by LMProduction. Show all posts

March 18, 2013

Fashion Fict faction by L.M.Production :) czyli niekrótka historia OBUTKA cz.2

Kiedy pisałam Wam o pierwszych odkrytych butach czyli złotych sandałkach faraona Tutanhamona, od razu do głowy przyszła mi część dalsza losów naszych stóp i tego w co były ubierane. Patrząc na starożytnych i ich biedne zmaltretowane zapewne kończyny, wiadomo juz kto rozpoczął ta modę i jak szybko od żelaznych wykuwanych ze złota przeszli w Egipcie i Grecji do wygodnych sandałków. O Rzymianach z ich sznurowanym hitem modowym 2011 nie wspomnę :) Żeby było ciekawiej, ponieważ wszyscy dyrdali w tych sandałach, po ich kolorze i sposobie wiązania można było odróżnić króla od chłopa, chłopkę od mieszczki, wojownika od krawca i wszystkich od wszystkich. Pomysłowa gawiedź mówię Wam. Ekhem

I może dalej chodzilibyśmy tylko w sandałach, gdyby ulice Europy nie były regularnie przykrywane błotkiem, śniegiem i siuśkami z rynsztoków.

Średniowiecze zatem zafundowało nam moim mili całkiem wybitny produkt czyli but z wielkim odwróconym nochem. Puleny - bo tak się to coś nazywało często stawały się narzędziem zbrodni, albowiem trzeba było nie lada umiejętności aby to coś nosić. Król Francji Filip IV, wydał specjalne prawo, zgodnie z którymi cała szlachta miała nosić tylko te buty. ZNACZY FILIP NIE LUBIŁ SWOICH PODDANYCH.
W XIV wieku, długość butów wskazywała szlachetność właściciela. Nos obuwia zwiększał się w zależności od ważności sprawowanego urzędu. W takim razie Filip powinien nosić narty.
Całą sprawę zamykał fakt iż blichtrem i szpanem było chodzić tak, aby się po pierwsze samemu nie potknąć a po drugie nie nadepnąć sąsiadowi na czubek i wybić mu zęby, kiedy biedak zaliczał podłogę. Ha! I cóż moi mili? Myśleli... myśleli i wymyślili. Bardzo długie wygięte noski butów przywiązywali sobie sznurkiem do sznurka w nogawce.

....eeee w nogawce... znaczy dobrze iż nie popełniłam moje duszki błędu usuwając z ostatniego sznurka jendo literkę, więc zostawiam Was z nadobna ikonografiką i stalowo cieżemko i zapraszam na część trzecią Obutka, która już wkrótce.

Tych co lubia moje opowieści o historii tego jak wyglądamy zapraszam z kolei do taga poniżej, gdzie odnajdzie niezliczone onomatopeje i porywy językowe GrossBossa, który w ten sposób urozmaica swoje wypoty, że potem nikt nie rozumi. Jak kto zrozumi to niech da znać :)))



dlatego też jak widać wracam hucznie do posta GrossBossa z marca 2011 roku.

i ferstofol to my byśmy chcieli zapytać tych wesołych chłopaków jak się tupta w takich ciżemkach i dlaczego właśnie w takich. I jak na przykład ucieka się w takich ciżemkach jak cię inny mucioschuntaritos goni, żeby ci wklepać bo zerknąłeś na brwi jego Holamuciosgirl i jej się rozmazały.

- Nie rozmazały się Pani Kierowniczko bo to natatułowane som!

... nie rozmazały się... ale i tak zaczął cię gonić. Eeeeee... A własciwie przecież Ten drugi Los chuntarios też ma czuby wPUPA więc goni cię wolniej. No patrzta nie pomysleliśmy o tem :P. Dobra. Ponieważ umarliśmy od samego patrzenia o myśli o kopnięciu kogo w zadka nie spomnim, - speszaly od naszefo funridera Bojki dla Was część galeryji Chuntarios, którą w całości możeta sobie obejrzeć właśnie hola tutajos
Jak widać koledzy odrobili prace domową. Z historii
Gratulujemy!

click here to

February 4, 2013

O jednym takim co miał złoty sanda. Fashion Fict faction by L.M.Production :) czyli niekrótka historia OBUTKA cz.1

No witam moje duszki :)

Dzisiaj porozmawiamy sobie o tym jak to jest być ofiarą mody. No więc ofiaro mody jest zostać stosunkowo łatwo.
Aby tego dokonać należy:

1. Zawołać nadwornego kowala i zamiast wielbłądowi nakazać mu wykuć kopyta stopne-ukształtne.
2. Poinstruować kowala o możliwości oparzeenia sobie podeszw o gorący piach, więc kowal musi sie postarać aby sandał był impregnowany ode spodu
3. Pociągnąć kowala do odpowiedzialności za niedotrzymanie rozkazu
4. Spędzić dwa tygodnie w łożu lecząc bąble na podeszwach
5. Podczas zwolnienia wydać rozkaz złożenia kowala w ofierze
6. Wyszukać innego specjalistę w gronie potencjalnych dostawców np. "Irychnotep - plecionki na każdo stopę"
7. Zlecić Irychnotepowi uplecenie NA ZAPAS
8. Postawieć pierwszy produkt na półce celem zabrania go ze sobą w zaświaty BO SZKODA
9. Cieszyć się, że Irychnotep udzielił rabatu przy 100 parach


Jak widać na załączonym diagramie Faraon Tutanchamon był ofiaro mody, dlatego bardzo proszę wszystkie panie, które właśnie próbują sobie łamać odparzać, wywichnąć kończyny dolne o opamiętanie.

p/s I nie wiedziec czemu Adidas zajumał Tutenchamowi ZNAK FIRMOWY lol o_O




Z poważaniem,
GrossBoss





January 21, 2013

Fashion Fict Faction by L.M.Production. czyli co starożytne Egipcjanki w kosmetyczce nosiły :)

Dzisiaj poruszymy bardzo ciekawy temat czyli co starożytne Egipcjanki w swych kosmetyczkach nosiły. A nosiły mociumpanie pół apteki. Miały w swych zasobach więc różnorakie kremy , do których produkcji używano tłuszczy mineralnych i roślinnych, tłuszczy zwierzęcych / gęsiego, rybiego, z krowy i z hipopotama/ , mleka, miodu i wosku.

Do tego mieszano owe tłuszcze ze składnikami roślinnymi a więc z olejkiem z oliwek, safloru, krokosza / do dziś używanego jako składnik mydła/ rącznika pospolitego / olej rycynowy/ oraz drzewa moringa / który do dziś polecany jest do pielęgnacji i zmiękczania skóry i włosów/ oraz na przykład wyciągiem z nagietka

Kosmetyki Egipcjanek składały się również ze sproszkowanych minerałów czyli na przykład z soli wymieszanej z miodem LUB proszek alabastrowy z węglanu sodowego / stosowany do dziś/ mazidła owe nasze drogie Panie stosowały do oczyszczania skóry twarzy i dekoltu.

Te, które było na to stać kąpały się w kozim mleku / prekursorka Kleopatra/ Kąpiel droga ale dzisiejsza medycyna wie iż zawiera alfa-hydrokwasy – wygładzające i uelastyczniające skórę.

Kiedy pisałam Wam w 2010 o modzie panującej nam miłościwie w starożytnym Egipcie czyli o ogromnych perukach, gdzie wstawiano dziurawy uperfumowany ostrosłupek nikt nie przypuszczał, że perfumy w formie olejków do dzisiejszego dnia będą zachwycać wszystkich przyjezdnych i zostaną tak zwaną ekstraklasą przemysłu perfumeryjnego. Zresztą sama mam używam i wolę te olejki bardziej niż śmierdzące alkoholem wytwory z perfumerii.

kremy do włosów, peruk i wszelkiej sierści które Wam opisałam, również polecam, bo moje drogie koleżanki, które je używają aż pieją z zachwytu.

Uściski! Lea


Egipska kosmetyczka z około 1400 r. p.n.e.

p/s pracę na temat egipskich kosmetyków będziemy zawdzięczać Pani Roksanie Burek z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Łódzkiego, dzięki której powstał ten tekst.

October 10, 2012

Zimno wurwa czyli opowieść o kożuchu. Tureckim

Pamiętam jedną historię, którą tu dzisiaj przytoczę.
Historie opatentowałam 26 lipca 2005 roku i jako, że mój blog LeiDemolki powoli przenosze na Ego oraz, że mi dzisiaj CHOLERNIE zimno, nadszedł czas o opowieśc o kożuchu.


Onegdaj właśnie Krzych zza ściany obchodził święto Krzycha zza ściany. Dzięki temu mogłam spotkać się wesoło i radośnie a z resztą a rodziny, która po kilku butelkach wina poczęła wyciągać z gardeł opowieści o czasach zamierzchłych. Po pierwsze dowiedziałam się, że Bardzo-porządny-wujek również dawał w szyję księzycówką i dostępną w czasach PRL-u produkcją polskiej myśli twórczej z czerwoną nalepką. Co w przypadku wujka dziwne, jest to osobnik niezwykle i sugestywnie stroniący od mocniejszych uciech kulinarnych. Za to chodzi do kościoła. W wolnym czasie uprawia sztukę, jak i reszta familii wujka. Artystyczna dusza. Bez szczegółów, bo to persona raczej popularna i znana w kręgach muzycznych. uhm…

Ten to właśnie wujek w czasach, kiedy jego słabe aktualnie włosy nie były jeszcze takie słabe a i nie sterczały pojedynczo w kosmos, nosił fryzure podobną do mojej fryzury kiedy byłam pacholęciem, czyli na grzybka. Czoło dopiero zaczęło mu wędrować w stronę pleców, ale boki falowały jak trza. Ten to wujek uwiódłwszy moją osobistą ciotkę, nie zaprzestał dążeń do perfekcyjnego wyglądu i wspólnie z resztą społeczeństwa Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej niecnie próbował nosić zamiast kapoty z GieeSu kapotę turecką.

Wujek nabył więc niecnie kożuch afrykańskiego ludu z północy kontynentu znad Moarza Śródziemnego co zamiast turbanów produkował wtedy głównie swetry w pepitkę i haftowane odzienia oraz dżynsy w marmurek. Nie przypominam sobie wujka w sweter w pepitke ani noszącego marmurkowe wycieruchy, ale kożuch drodzy Państwo, jak przyzna każdy obywatel urodzony między 1950 a 1975 to było coś.

Kożuchami handel kwitł w bramach i w hotelach. Turki i Turkowie różnego koloru przewozili te kożuchy na własnych plecach pocąc się w słońcu Alanyi, Ankary i Istambułu. Potem te kożuchy szły po 10.000 pod Smykiem warszawskiem albo na Rózyckim. Kożuchy charakteryzowały się kolorem jasnym albo ciemnym, haftem na stronie zamszowej nitkami: rózową, czerwoną, żółtą i zieloną oraz kudłatym okładem kaptura i mankietów. Były pożądane i deficytowe. Szczególnie wtedy kiedy trzeba było je dać po roku do prania, bo żonie w pralce Frani nijak nie udałoby się usunąć plamy po żywności lub błotku ulic.

W ten to właśnie sposób wujek lansował się po ulicach stolicy.

Pewnego dnia zawitał do kolegi i spożyli. Spożyli zdrowo, w towarzystwie, ale wujek jako przykładny mąż i ojciec musiał wrócić do bloku na czas. Pożegnawszy się z kolegą, nałożył w przedpokoju kożuch i poszedł.

Sunął równo i męsko po ulicy Filtrowej, kiedy to z dwóch stron nadeszło dwóch ponurych panów. Ponurzy panowie obaczywszy wujka co z rozwianymi klapami kożucha i rozwianymi włosami na grzybka toczył się w zaspach, rzucili się na wujka i kazali okazać dowód. Wujek gibiąc się w swoim kożuchu, szarmancko sięgnął do kieszeni i wyciągnął dowód. Ponury pan obejrzał sobie z zainteresowaniem dokumenta i w ten własnie sposób wujek został oskarżony o napad na pralnię chemiczną, z której pół godziny wczesniej ktoś zapieprzył dwadzieścia męskich kożuchów produkcji tureckiej.

Ech przypadku nieszczęsny! Zła chwilo! Losie okrutny!

Wujek wychodząc nie sprawdził koloru nitki i wyszedł w kożuchu kolegi, z dowodem kolegi z bloku kolegi.

Nie wiem, bo to chyba trzeba opisac w teczce wujka, że ponurzy panowie zamiast zgarnąć go na dołek, lub na Kolską, wysłuchali opowieści wujka o niebyciu złodziejem z pralni i niebyciu złodziejemz Filtrowej i poszli z nim miłościwie na tą prywatkę na Filtrowej… Tam wujek zmienił kożuch na kożuch. Dowodu nie musiał zmieniać, bo wszyscy nosili dowody w kieszeni kożucha.

W sumie szkoda.

Chciałabym mieć krewnego-muzyka-kompozytora co napadł na pralnię. Opisaliby go w Trybunie Ludu a na imieninach Krzycha moglibyśmy sobie o tym poczytać. Chociaż… tak też jest całkiem nieźle o ile ktoś zrozumi o co mi chodzi. A jak nie zrozumi to niech poczyta coś głębszego. Na przykład „Na żywo”



Z wyrazami
Redakcja co kożucha nie miała bo jej nie kupili, bo ich było nie stać. Ale se narysuje

June 27, 2012

O modzie Islamu słów kilka cz.1

Jeśli ktoś uważa modę Muzułmanek za nudną to bardzo się myli. Myli się do tego stopnia, że laik w tym temacie ma przed oczami tylko granatowe burki lub hijaby z otworami na oczy. Każda moda ma to do siebie, że zależy bardziej od tego w jakiej kulturze jest kultywowana i jakie normy moralne nią rządzą.

Jak już wielokrotnie pisałam w cyklu Fashion Fict Faction moda zmieniała i zmienia się na całym świecie zależnie od tego co akurat promowane jest w telewizji i przez sławnych ludzi oraz projektantów a więc wytwory pod tytułem dwadzieścia kilo żelaza pod kiecką w formie rusztowania bądź poduszki na tyłku można sobie między bajki włożyć.

Moda Islamu jest jednak niezmienna w swej prostocie od wieków i tylko kulturowe obyczaje decydują czy nosić chustę na głowie, czy zasłaniać same włosy, czy też twarz. Zaś cała otoczka stylów, dodatków i kolorów zmienia się tak samo.

Bardzo krzywdzące jest stwierdzenie o uciśnionych nieszczęśliwych zastępach kobiet uwięzionych w swoich chustach i w domach, zacofanych analfabetkach niosących mężowi kapcie w zębach i rodzących tabuny dzieci.

Ponieważ jest to notka o modzie a nie o rodzinach,szkole czy pracy - pozwólcie, że tym tematem zajmę się na pewno celem wyjaśnienia sytuacji rodzinnej i gospodarczej w zakresie od zadków do podatków, ale na razie skupie się na tym co miałam zamiar tu umieścić.

Nie chcę nikomu tutaj wykładać religii i zapisów Koranu ale jedynym zdaniem na temat kobiety i jej wyglądu po wyjściu za mąż jest to "że publicznie powinna zasłaniać swoje ozdoby"
I tak jedni uważają za ozdobę włosy / generalnie jest tak w 90%/ wiec kobiety noszą chusty a włosy odsłaniają tylko w obecności mężczyzn z rodziny. Inni - na przykład Beduini / mamy nawet sąsiadów /pozdrawiam :)/ do których chodzimy czasami na herbatę/ uznali za ozdobę dłonie i twarz, inni - pokazywani np. w Iranie przyjęli kulturowo noszenie burek, ale nie zawsze. Część społeczeństw fundamentalnych walczy właśnie o swoje prawa do bardziej łagodnej formy wyznawania religii a co za tym idzie ubioru. Ale nie walczą ze światem zachodu tylko ze sobą. A to, że świat zachodu ma w tym swój ropopochodny interes i dolary - to już inna sprawa.

Kwestia moralności i pokazywania ciała jest od dziecka zakorzeniona we wszystkich kobietach i w przeciwieństwie do tabunów turystek chodzących z biustem i tyłkiem na wierzchu świadczy nie o zniewoleniu a poszanowaniu samej siebie, swojego ciała i przede wszystkim swojego partnera/męża.

Tak też można się sobie i innym podobać.

Jeśli ktoś ma ochotę wdawać się ze mną w dyskusję o tym który z tych światów jest lepszy to się zawiedzie bo w żaden sposób nie można ich porównać. Po prostu w żaden. Nie trzeba być Muzułmanką aby szanować siebie i ubierać się tak, żeby nikt nie posądził nas o najstarszy zawód świata albo nie wsadził ci telefonu pod kieckę, żeby uwiecznić to co tam właśnie wietrzysz. Jeśli ktoś tego nie rozumie to już jego problem.

Uważam, że kobieta może być interesująca, zachwycająca i piękna nie koniecznie półgoła albo latająca w szortach, mini i z dekoltem do pasa. Zarówno w Polsce jak i w Egipcie.

I moda w Egipcie jest różna w zależności od regionu. Na przykład wiele kobiet w Kairze nie nosi chust. Ale nie noszą też szortów ani krótkich spódniczek a na plaży kapią się w bawełnianych galabijach okrywających wszystko to, co kobiety z Europy zazwyczaj odsłaniają.

Zawsze to co bardziej ukryte jest bardziej pożądane a szukanie faceta za pomocą gołych Younków i Bohicki to chyba najniższa forma ekspresji samej siebie. Przynajmniej ja tak uważam. I zdania nie zmienię.

Moda islamu jest równie kolorowa co nasza a kiedy wieczorami owe "zniewolone w domach" kobiety wychodzą do fryzjera bądź do salonów kosmetycznych, na zakupy,do kawiarni z przyjaciółkami - mieniące się wszystkimi kolorami tęczy można na własne oczy zobaczyć jak jest różnorodna i piękna.

Teraz możeta mnie zjeść albo jak kto woli kontruktywnie skrytykować.




You need something? Don't be shy to write me an e'mail. My Facebook.

May 9, 2012

Fashion Fict Faction by L.M.Production. Przysposobienie nieobronne

Tak się zastanawiam czy w szkołach nadal są prowadzone lekcje przysposobienia obronnego. Za moich czasów zostałam bowiem zaszczycona owym momentem kiedy takowe zostały wprowadzone. Ponieważ uczyłam się w budzie gdzie było 2000 dziewczyn i 12 chłopaków ( technikum odzieżowe / mówiłam, że jestem skrawcem. Skracam głównie) lekcje takie odcisnęły piętno na mojej twarzy.

Dosłownie.

W sali PO stała sobie zamknięta na klucz gablotka szklana zawierająca cztery maski przeciwgazowe, szare koce i jakieś stare rupiecie, którymi miałyśmy się posługiwać. Był tam więc granat ręczny w kształcie granatu ręcznego i granat ręczny w kształcie fallusa. Leżały sobie tam również jakieś pistolety z czasów I wojny światowej lub II wojny światowej, łuski i tego typu rzeczy. Było również pudełko rozbrojonych naboi, które to naboje stały się moją obsesją.

W dobrych starych punkowskich czasach oprócz glanów trzeba było zawiesić na szyi kolczatkę od psa lub wisiorek rzemienny z nabojami. Wyglądało świetnie. Naboje były trudne do zdobycia i tym większa radoch jak już 3 czy 4 sztuki udało ci się gdzieś zaje...fajnić. Mamy więc te lekcję. Mamy też takiego Pana co malutki jest jak kurczaczek, jąka się jak Michnik i łysieje. Ma nas uczyć jak żołnierzem być.

Pan patrzy na nas skosem i pełen werwy komunikuje co następuje:  
- Bę...bę...bę...dziemy...y...yy... dzi...dzisiaj...czoł...czoł...ga...ga...gać się w maaaaaaa..aaaaaa..aaaaskach poo.ooo poooo...dło...o.oooodze. 

Po czym wysyła jedną żenszinę do gablotki. Żenszina przynosi maski zakurzone jak strefa zero z obrzydzeniem trzymając je między trąbą a okularem. Trzydzieści pań patrzy się na Pana. Postawione grzywki jak beton sterczą na 10 cm. Taka moda była wtedy wiecie... Oczęta umalowane ostro, usteczka, różowe sweterki, dżinsy tureckie opinają kształtne kształty. Podłoga pamiętająca jeszcze czasy powozów konnych zawiera na sobie elementy dekoracyjne w kolorach przeciwnych do siebie samej.

 Pan łypie na nas okiem i mówi:
 - Tu..tu...tunel. Będziecie..cie...cie czołga..ga...gać się w tunelu bę..bę...będziecie czoł...czoł...czołgać się będzie...dzie..cie.

Po czym przynosi z klasy takie dwa koła o wymiarach około metra średnicy. Między kołami figuruje tuba z worka po kartoflach chyba. Długa na 6 metrów. Z tuby tumanami unosi się osiemdziesiąt miliardów roztoczy.
Pan przesuwa okiem po przyszłych krawcowych i wyciąga paluch w moim kierunku.
- Ty... cza...cza...czarnulka. 
Teraz już wiem dlaczego wybrał właśnie mnie. Nie nosiłam grzywki na Alfa i mogłam spokojnie założyć mordę słonia na swoją twarz nie łamiąc przy tym urobku w postaci martwych komórek włosowych. Biorę maskę. Zakładam tak jak mnie na teorii uczyli. Maska lata mi dookoła głowy, bo małą głowę mam.

Pan podchodzi do mnie i nachylając się nad szklaną szybką za którą powinno być moje oko krzyczy:
- Oddy..ddy...chaj przez filtr! 


Myślę sobie, że ani chybi to musi być ta słoniowa trąba co mi dynda z przodu. Pan łapie za gumowe troczki z tyłu, zaciąga i wpycha mnie do tuby. Łapię pierwszy haust powietrza przez maskę i próbuję się czołgać. Gdyby te szybki przed oczami nie były takie zalepione brudem, Pan zobaczyłby pewnie jak gały wyszły mi z orbit, bo trąba ni wuja pana nie zadziałała jak należy. Czołgam się na bezdechu czując się jak Rambo z kraju trzeciego świata co na wyposażenie nie ma i dusząc się jednocześnie usiłuję nie nadepnąć na własną trąbę bo ślepa jak kret, bo nic do cholery nie widzę pełznę dalej popychając się prawą ręką a lewą wycierając oszklone otworki na oczy.

 

Nagle przez maskę wpada mi tlen z azotem. Szybkę trafił szlag i wleciała do środka jak ją popchnęłam tym lewym palcem. Nie wiem jak wy, ale ja wtedy po raz pierwszy oddychałam okiem. Polecam. W razie wyższej konieczności. Jakoś się przeczołgałam ale kiedy wylazłam z drugiej strony wora wyglądając jak rozczochrany mamut, nie było następnych chętnych. Pan miłosiernie odlepił mi maskę od twarzy i odesłał razem z nią do gablotki. W ramach rekompensaty za usiłowanie morderstwa poczęstował mnie 5 nabojami z których uplotłam sobie zajebisty gadżet na szyję. I teraz puenta...  

Przed wejściem do worka odepnij trąbę i wydłub oko
Tajest!
Redakcja

April 13, 2012

Ewolucja Darwina i przypadki genetyczne owadów a białe kozaczki. Opracowanie Mgr Inż. Gross Boss.


Dzisiaj drodzy Państwo zajmiemy się nadpobudliwością i genami. Jako osoba nadpobudliwa wszechstronnie mogę tu sumiennie stwierdzić, że doświadczenie posiadam niemałe. Jak kto czytał o Demolce to czai. Jak kto nie czai tym lepiej. Bo to wiecie taki test jest. Czy Nowy napisze do Admina o łamanie praw ludzi przez jakąś naćpaną grzybami i prozakiem straszą panią o inicjałach LM i o przymusowe skierowanie mnie na oddział dla warzyw.
W sumie to było by ciekawe. Takie poprzebywanie w kaftanie. Nie musiałabym się martwić o wyrko. Mogłabym spać na stojąco z gębą opartą o ścianę. A po wstępnej analizie przeniesiono by mnie do sali ogólnej gdzie wspólnie z Panem Władkiem - seryjnym mordercą o 4 osobowościach zastaszalibyśmy tych z depresją maniakalną.

Dobra.

Problemu tu w sumie nie widzę, bo człowiek ssakiem jest i basta. Do tego z pewnością zawiera elementy DNA owadów i innych takich. Ślipię w ten telewizor i ślipię i dochodzę do wniosku, że w sumie to wszystko w normie. No bo patrzcie. Trzeba po prostu wyłapać kto jakie geny od Darwina w spadku dostał.

Przykład.

Siedzą dwa tramwaje. Jak kto nie wie co za tramwaje to wyjaśniam, że to takie małe czerwone co się zadkami szczepiają i latem wędrują przy krawężniku. Same samce do tego! Normalnie zero agresji! W życiu nie wiedziałam, żeby jeden tramwaj drugiemu tramwaju wyjechał z czaszki albo choćby z przedniej kończyny. Znaczy się robak ma dobre geny. Chociaż... Weźmy powiedzmy takiego tramwaja i takiego Lwa Starowicza. Co by Starowicz takiemu tramwaju rzekł. Znając gościa pewnie -"Nie zrobisz z geja Bonda" Tylko nie wiem cholera jak one się te tramwaje rozmnażają. Skoro jeden trzyma w zębach siusiaka drugiego...? To zupełnie jak moi starzy znajomi z Utopii, Barbie Baru czy Paradajsu.

Dobra

Weźmy tera na ten przykład takiego mrówka. Mrówek został uhodowany ze jajka przez łysą ciotkę co go w zębach nosiła z dziury do dziury. Jedyne co wyrosło mrówkowi to wielka gęba. Z tyłu normalnie łyso! Całe życie mrówka oparło się na żarciu sików mszycy co ją ciotki hodowały na krzaczku obok mrowiska, na noszeniu papierków od lizaka Chupa-Chups i biciu czarnych. Albo rudych. Albo zależy jaka rasa podeszła za blisko. No i znowu te geny. Mrówek co nigdy nie pociupciał i chyba nawet nie wiedział co to znaczy, a matki tez nigdy nie widział bo albo jajo było za mętne albo go umieścili w dziurze dwa kilometry od Królowej to dopiero miał przechlapane.

Teraz też spotyka się takich z wielką mordą bez penisów. Są to albo kastraci albo kulturyści. Wybierzta kogo chceta. Z jedną różnicą. Kastrat jak go bić nie wrzeszczy "Nie po jajach!" Panu Lwu Starowiczowi już podziękujemy. Sami sobie poradziliśmy.

Dobra

Weźmy takiego pająka. Całe życie się czai. Całe życie się normalnie kurna szykuje, żeby tylko nie zejść "przed"
Idzie... idzie.... dryndoli tą siecią... dryndoli jedną niteczka... drugą niteczką.... o!... jakaś Czomolungma! A nie... to nie Czomolungma! To jego żona...
Żona siedzi se na środku. Naokoło narozwalane normalnie całe wyposażenie spiżarni. Po lewej suchy komar ( dobrze, że nie Zenek ) Po prawej zwisa nażarta świeżą kupą mucha, co dopiero wyszła z kibla ( lub dla odmiany - nażarta kupą świeża mucha, co dopiero wyszła z kibla). Wesoło jak nie wiem! Gruba żona gibie się przylepiona do nitek nielepnych. Pajączek w końcu zaczyna dochodzić do bazy domowej ( tylko bez skojarzeń nei?) a ta nagle jak go!

To może już pożegnajmy pajączka, bo pajączek właśnie zawisł w torbie lekko na północ. To zupełnie jak jeden znajomy. Pan Tadek. Osobnik wątłej postury. Mikrej wręcz. Zanim spóźniony lekko wszedł porządnie na chatę ( już nie mówiąc o wejściu na małżonkę), jego 100 kilowa obła żona zerwała się z sofy made by IKEA rozrzucając chipsy, paluszki i orzeszki solone i teraz pan Tadek leżakuje ze wstrząsem pourazowym na Banacha. Niby miał z czym tak do i na nią wejść, ale zanim porządnie zaczął musiał skończyć. Nie wiem czy w ogóle kiedyś mu się udało. Szkoda Tadka, bo to fajny chłopak był...

Dobra

Weźmy takiego żuczka gnojarka. Żuczek gnojarek jest zajebistym gościem. Nie dość, że od dziecka wie, że ziemia jest okrągła, to jeszcze skubany jest modelarzem. To, że model jest zarazem jego lodówką to już inna sprawa. Temat pożądania u żuczka gnojarka ogranicza się do pogoni za koniem lub krową, lub innym tego typu dużym odpowiednikiem. Po dogonieniu konia, krowy lub innego dużego odpowiednika, żuczek zaczaja się. Lekko z boku, żeby nie zostać ubitym. Kiedy z atmosfery zaczyna spadać żywność i przyczepa campingowa przyszłej żony ( zara to wyjaśnię), żuczek czai się dalej. Nie może bowiem dać się ubić przed aktem. Następnie rzuca się wszystkimi sześcioma nogami na desant co z mlaskiem uderzył w naszą piekną planetę i tutaj nareszcie możemy obaczyć czym zajmują się żuczki gnojarki.

Desant przysługuje dowolnej ilości żuczków i kto pierwszy, ten lepszy - włączając w to żuczkowe płci damskiej. Gnojarek łapie się za spiżarnię, odwraca tyłem i zaczyna robotę. Najje się potem - jak już uprowadzi żonę. Macha temi nogami jakby mu mieli z tyłka odpaść. Dopóki nie padnie. W tym czasie Gnojarkowe siedzą na kupie, jedzą i się gapią. Po wykonaniu średniej wielkości kulki, żuczek zaczyna nęcić aż na kulkę wejdzie jedna z koleżanek. W tym momencie zaczyna swierdalać w obrotach ( bo nie mogę napisać w podskokach chociaż bym chciała). Przylepiona z boku przyszła żona kręci się jak pierścień na Saturnie. Ale to jeszcze nie koniec. Bo żuczek nie dość, że leci z kulką to po marginesach daje! Powiększa swój majątek i camping żony. W pogoni za nim lecą inne żuczki, które koniecznie chcą zrzucić Gnojarkową z kupy i przejąć kulkę kolegi.

Analogia nie słabizna ekhe! Ileż to chodzi wokół takich Gnojarkowych, które tylko na gotowe i to najświeższej jakości chcą sie załapać. Jak się uczepią twojego dobytku pazurami to nie puszczą. Zazwyczaj są piękne, młode i noszą białe kozaki oraz różowe bluzeczki z cekinami. Z napisem "bejbe" albo "love" Ponieważ w Warszawie nie można mieszkać na campingu, szukają takich żuczków z peletonu co harują od rana do wieczora i zagnieżdżają im się pod dachem, gdzie w kącie stoi pełna lodówka i kręci się niezłe imprezy od 7.00 do 22.00. Dopóki zjebany żuczek nie wróci z pracy. Przynajmniej jest dumny, że udało mu się złapać taką fajną sztukę.

Dobra.

Nie tylko robaczki świadczą o naszym pochodzeniu. Wszędzie gdzie nie spojrzę to albo ktoś kogoś zjada, albo ktoś komuś wybija zęby w walce o terytorium. Takich jest najwięcej. Począwszy od przedszkola, gdzie walisz w łeb Józia, żeby ci oddał Lorda Vadera, poprzez podstawówkę, gdzie walisz w łeb Józia, żeby ci dał odpisać matmę i kroisz forsę na narkotyki, po życie dorosłe, kiedy walisz w łeb Józia, bo jest inny niż ty. Mniejszy, chudszy, biedniejszy.

Zemsta Matki Natury?

Nie wiem. Wiem tylko, że czasem niektórzy z nas chcieli by mieć 2 milimetry długości


Z wyrazami
Redakcja

December 19, 2011

Fashion Fict Faction by LMProduction. Jak Panie z Azjata wykonać B-brata? Znaczy z siostry bracie co jom masz na chacie.

Postanowilim dzisiaj trochu powywozić na temat trendów zmianowych azjowych. Ci co znajo styl pisania Redakcji na GrossBossie, niech majom uciecha z odczytu offtopicu a ci co tam zagladajo celem zobaczenia zadków, tudzież innych dup, niech zostano z blogiem i używają tylko zmysłu wzroku.

No to dzisiaj o trendach zagramanicznych będzie.
Jeden z najlepszych blogów o trendach w Azji Azjatycki Cukier pewnie dostanie zawału, że normalnie u nas się pojawi nowy trand Azjatek najsampierw. Jakby co to bardzo przepraszamy AC ale to nie my, tylko ukradliśmy od jeszcze kogoś więc wszystko gra. Jak to w necie.

Do tej pory Azjatki chciały być białe, potem kawaii i harajuku z odpryskiem gothpunk a teraz jak widać czarne.
Jakby co to Polki teraz chcą być japan style więc niedługo pewnie do nas też zawita nowa rasa Azjoamerykanin jak niżej.

Aby zrobic Azjoamerykanina / ehe cos mi się popiergoliło.
Aby zrobić Afroazjanina należy po korekcji powiek górnych / które są podstawą każdego normalnego wyglądu młodej kobiety w Japonii albo Korei, wykonać korekcje nosa.


Ja Wam powiem moje duszki jak najszybciej taki nos Afroazjanina wykonać. . Wejdźta na parapet, stańta i skoczta na pysk. Rozklapany nos ala Ririhana jak znalazł. Wiem bo raz spadłam i potem musieli mnie naprawiać. Wyglądałam rychtyk jak Afropolanin a potem jak Afropolkartoflanin.
To dlatego teraz Redakcja ma lekki kilof. Trudno. Mogę se go pomniejszyć w Gimpie albo coś i mieć 5 minut radochy bo mi wyszedł dobry profil.
Sama tez uwielbiam warkoczyki i dredy i ten, więc rozumiem towarzystwo poniżej.
Zresztą taka Afroazjanka jest po prostu bardzo apetyczna, a posmarowana samoopalaczem z brązerem - łatwa do znalezienia na przykład w ciasnym metrze*

*iść po śladach zacierów na ubraniach pasażerskich… potem skręcić w lewo i wyjść na peron prosto w krowę..

Można tez przed wejściem do metra utrwalić brązer lakierem bezbarwnym w sprayu a wieczorem zmyć go zamiast tonikiem to rozpuszczalnikiem. Wielkiej mecyji nie ma. Najwyżej oślepnieta.

Włochy też łatwo zrobić.
Z warkoczykami trochu jest plecenia ale afro to już ogólnie w 5 minut.
Celem zrobienia afro należy umyć włosy mydłem, podłączyć się do zasilarki telefonu, zjeść pigułę i obejrzec Barbarellę. Jak kto nie oglądał Barbarelli to właśnie teraz powinien.



Następnie grill. Grill jest po to aby nie myc zębów tylko ubrać. To tak jak z tym co się nie myje tylko perfumuje. Jak kogo nie stać na grilla to niech wytnie z folii od czekolady takie małe kółeczka, zeszlifuje pilnikiem uzębienie - jedynki, dwójki i trójki a potem naklei kropelką te wycięte kółka na zęby. Jak kto ma rzadkie zęby to normalnie może to wykonać w 5 minut. Zagina pod spód i gotowe. Więc najlepiej urodzić się z tendencją do rzadkich zębów. Ci którzy chcą być Azjoamerykanami.



Dla młodszego pokolenia dodam jeszcze circle lenses / na bielma można sobie założyć i nosić ze dwa lata bo nie będą białczeć a jeśli nawet to i tak nie ważne bo i tak nic nie widzisz/, rzęsy od jelonka Bambi i Afrykan gotowy. Aha. I bamboo koniecznie. Bamboo kolczyki każdy Afropolan albo Afroazjanin mieć powinien. Tu mata bamboo z warkoczami od razu. No. I goły zad, żeby kręcić. Więc na implant czas zacząć odkładać.

Powodzenia.
GrossBoss.





November 16, 2011

A jutro połowa Szafy ustawi sie w kolej naziemnom. Aby za męża "zrób" manko pójść kupić od Donki ubranko:P

Versace for H&M Fashion Show in New York from Barracuda Film & TV on Vimeo.



A tłum pod HaMem ogromny…
będzie przewalał się z wrzaskiem.
Czekajmy na chamów pod chamem,
by gał ucieszyć obrazkiem.

Mentalność młodzieży co modna,
co garnie się do Varsace
i będzie paradnie odświętnie
– jak zwykle wyglądać „INACZEJ”

W sukienkach z dżetami na różu
W galotach we kwiaty nadobne
Z torebkom za 400 zeta
Co zwichnie jej z dloni nadobnie :’/

A każda z nich oryginalnie
Nałoży to samo za tydzień
Obejrzym TO sobie w portalu
Co szafę ma w logo.
Najbliżej

Więc dziatwo uwaga o ósmej
By Was nie rozgnietli w kolejce
Bo byłoby nam bardzo smutno
Gdy Klony polegną na serce :’/

lirycs by GrossBoss




October 19, 2011

Fashion Fict Faction by LMProduction. Ze wspomnień Redankcji. Rzecz o INTEGRANCJI

Comments after post title click

Integrancja ważna jest jak nie wiem. Kiedy w 2003 pojechałam na te intengrancję do zamku w Reszlu, liczyłam na jakąś wydekoltowaną hrabinę o oczach jak chabry, włosach jak sadza czarnych i brewkach jak skrzydła jaskółki. Niestety. Zamiast tego oczom moim ukazało się wyposażenie ruchome mojego działu w ilości dziewek sztuk dziewięć plus ja. Na miejscu dostałam piękną komnatę z żywą cegłą wiszącą złowieszczo nade mną i zaczęłam się wczuwać. Bo dali nam panie na te integrancję całe wyposażenie, w tem ruchome w postaci żywych braci rycerzy Krzyżaków i Niepolaków co machali mieczami i różnymi innymi narzędziami kuchenno-torturowymi i ten. Zagjebiaszno normalnie. Bo tłukli się o mnie.

Najpierw wczułam jakieś 3 setki a potem błękitną suknię co ją ukradłam z Teatru Wielkiego na tę okazję. Wsadziłam pod michały dwie skarpety z nadrukiem Kennego z South Park dzięki czemu z rozmiaru ą zrobiła się czwórka i z wystającym „mamucim” biustem żeby pasował do sukienki poszłam jakieś 9 wieków wstecz. Nie wiem o co chodziło tym rycerzom co się tam tłukli dla mnie ale każdy rzucił mi się do stóp i mlaszcząc oznajmił, że jestem Panią Jego Serca. Masochistów mamy dużo, dlatego tez każdy z nich został przeze mnie zdzielony po głowie toporem, potem nawrzeszczałam na nich, że On Ci Mój i tego... i przykryłam ich pieluchą tetrową a potem zaczęli się o mnie bić na miecze, topory i płonące pochodnie.

Następnie zwyciężyli każdy każdego i musiałam im się oddać. Uczyniłam to z ochotą albowiem dziewki moje pozostałe chciały zrobić to pierwsze. Oddałam im się w żelaznych gaciach, które niecnie nanizałam na siebie podczas bitwy i zapięłam na kłódkę. Zatem oddanie było symboliczne bo nikt nie chce złamać siusiaka o Żęlazną Dziewicę o inicjałach LM. Ponieważ lubię być bita i sama karcić oraz poniżać różnymi przedmiotami swoich znajomych ( między innymi twórczość moja jest przejaskrawionym przykładem molestowania gał ocznych przez kwadrat monitora – to taka nowa odmiana sadyzmu) , dałam się zakuć w dyby podczas ochoty na siku. Miało to na celu wzmocnienie doznań masochistycznych, bo nie wypada na środku sali tortur zsikać się nosząc suknie ala Scarlet O’hara.



Następnie storturowano mnie naocznie potrawami z dziczyzny i pieczonym selerem z grzybami. Ponieważ gacie były ciężkie jak cholera jasna musiałam je zostawić w kącie bo nie mogłam normalnie usiąść przy stole. Podczas siadania poczułam, że coś śmierdzi. Myśląc, że to wyziewy natury co leżała usmażona na stole uspokojona zaczęłam pakować się na swoje wielkie krzesło. Okazało się, że to nie natura tak śmierdzi tylko ja, albowiem pali mi się z tyłu suknia.

Miłościwie panujący nam kaganek podłogowy udzielił mi jednego z płomieni i dzięki temu miałam do zapłaty w tem 2003 w Teatrze Wielkim jakieś 500 zeta. Ponieważ byłam już bardzo nietrzeźwa uroniłam przepisowe dwie łzy w chustkę haftowaną co ma cztery rogi i z dziurą wielkości Wrocławia poniżej rzyci zasiadłam aby zjeść to co gapiło się na mnie z jabłkiem w pysku. W zamian za to po jedzeniu złapałam za łeb wszystkich trzech rycerzy i kazałam przeszkolić się w walce na miecze, czego efektem jest dziura na prawicy mey między kłykciem a wskazującym palcem w paznokieć zaopatrzonym.

Rycerz jeden był bardziej poszkodowany albowiem prawie złamałam mu dwa palce jak nie trafił w klingę. Zaznaczam, że to on nie trafił a nie ja. Ja trafiłam. Przynajmniej tam gdzie wydawało mi się, że mam trafić. Z reszty wieczoru pamiętam mętnie i nie na temat. Jakiś wieszak na ubrania stojący na stole w karczmie i laski w samych stanikach wijące się dookoła niego. Pamiętam niebieskie słodkie i sól i cytrynę i grzane z goździkiem i to, że musiałam włazić na czworaka do swojej komnaty. Uhm... tak. Muszę się zostanowić nad tym bardzo mocno. I jeszcze nad tym jak kobita w średniowieczu zakuta w żelazne stringi oddawała naturze co jej przeznaczone skoro kłódka dyndała jej u uda a gwoździe wbijały się w pośladka. No! Ale pomyślę o tym jutro...

Uszanowania
Grsssbzzzzzz...






April 20, 2011

Fashion Fict Faction by LMProduction. Altanniki czyli rozważania o Rożowym Zdziśku

Wróciłam drogie dzieci. Rzuciwszy się na telewizor obejrzałam jakiś czas temu niezwykle interesujący dokument o rajskich ptakach i altannikach.

Ponieważ ja to zawsze, odniosłam to do homo sapiens i oto moim kakowym oczom ukazał się pląsający Pan Józef Szewczyk z Grodziska Mazowieckiego. Dlaczego z Grodziska to nie wiem, ale jednak.

Co by było gdyby faceci zachowywali się jak altanniki rajskie ptaki z Nowej Gwinei? ( z zaznaczeniem, że albo altannik albo rajski albo oba naraz)

W wieku 10 lat na łbach zaczęłyby wyrastać im pierzynowe kolorowe włoski. Chodzili by z temi włoskami chyboczącymi się na boczki jak koguciki. Następnie pierze nabierałoby bardziej gejowskich odcieni i rozprzestrzeniałoby się na pozostałe częśći ciała. Kobiety odrózniałyby ich po kolorach.



- Który to twój?
- Ten różowy. Zdzisiek.
- Ten z utrefionym lokiem?
- Nie. Ten w żółtej bluzce z zielono kokardko co ma zrobione dwa kucyki. Widzisz?
- No… Fajny jest…
- Twój też jest fajny. Takie ma ładne pomarańczowe skręty na piersiach. Pasujo mu do szminki! . A jakie ma wąsy. Na co czesze? Zakręca? Na wosk?
- Nie… Jaga Hupało mu przycina. Potem zabiera te obcięte niebieskie ze szczeciny i nalepia na tapetę w domu. Całą chatę mam wyklejoną suszkami, kawałkami Zdziśka i kawałkami Romana Kowalczyka
- Romana?
- No tak… Zdzisiek go wczoraj ogolił. Upiergolił nożem do chleba zielone warkocze i przywiązał do żyrandola. Potem zawiesił na końcach dzwoneczki ze Świąt Bożego Narodzenia i trochę bombek. Działo się wieczorem. Zdzisiek uczesał się w koka, umalował ochro przykleił cekinnum na sutki i poszedł w miasto!

- Ciężko mamy z tymi facetami. Niby mieszkajo w domu, a latajo po nocy i świeco zadem, żeby zapłodnić te z Mickiewicza.
- No tak… Zdzisiek już nie lata na Mickiewicza. Przeniósł się na Ursynów. Tam jest więcej zdrowych sztuk.
- Fajne jakieś?
- Iiiiiiii tam. Takie szaraczki. Nic szczególnego. Celulitis i łysina. Do tego po 7 dzieci. Każde z innym. Jedno zielone, drugie żółte a trzecie różowe po Zdziśku. Ja to Zdziśka bachory od razu rozpoznam!

- No… popularny ten twój Zdzisiek…


Było by wesoło. Modnie umalowani szefowie tańczyli by w przerwie na lunch z przyrodzeniem obwiązanym czerwoną kokardką, w toalecie męskiej nie można by się dopchać do lustra a ja miałabym swięty spokój.


March 15, 2011

Podzielmy się naszym okresem! Fashion Fict Faction by LMProduction


Na temat fizjologii kobiet napisano grube i opasłe tomiska. Pisali je zwłaszcza faceci ( co za dekadencja) Doskonale znający się na naszych ciałach. Wiecie co panowie? Mało o nich wiecie...
…ale jak uważacie / zwłaszcza ci w czarnych kieckach machający krzyżykami, którzy mówią nam co można a co nie można robić z własnym zadkiem oraz dlaczego nie można/ wy wiecie NAJLEPIEJ.
Ha!
Tematy tabu – comiesięczna walka z własnym hormonem. Najpierw przez PMS ( za pomocą krzyku), potem w trakcie ( za pomocą jęków i nocnych porządków) potem po ( no teraz już może być miło...) I tutaj skupie się na drugim etapie.
Po pierwszodniowych jękach nadchodzi czas Super-Pobudzonej-Gospodynii-Domowej. Przynajmniej u mnie. O pierwszej w nocy rzucam się z odkurzaczem po domu, myję okna i ścieram kurze. Ostatnio wstałam o drugiej nad ranem, poodkręcałam sitka w kranach celem polania ich Cilitem ”Kamień i rdza”. Z lubością patrzyłam jak kamień zamienia się w pianę. Ale co tam! Mało mi! Dawaj rozkręcimy kolanka pod zlewem celem znalezienia w nich kolekcji swoich włosów. Uprzedzam, że jest to bardzo ciekawe i pouczające zajęcie. Takie dopieszczenie uszczelki co by nie przeciekała. Zawsze czuję się naładowana energią kiedy mogę na przykład wsadzić rękę w rurę i wyciągnać obiad sprzed miesiąca. Super!
Lubię również robić w nocy przemeblowanie, pranie, czyścić toalety, myć lustra i malować ściany. Czy to nie groteska, że zamiast być osłabioną, czuję się jak po podwójnym speedzie? Mimo, ze włosy w strąkach ( bo to normalne, że WTEDY nigdy nie można się normalnie uczesać!), cera szaro-ziemniaczana i ogólnie wyglądasz jak kupa.
Zachęcam więc wszystkie jęczące panie do zamiany jęków na energię kinetyczną, wyprasowania góry gaci całej rodziny, uszycia garsonki wyjściowej, naprawienia samochodu w tajemnicy przed mężem ( instrukcja w samochodzie gdzieś być musi...), pograbienia liści przed domem, zamiecenia ulicy lub dwóch i usunięcia graffiti z przystanku autobusowego za rogiem.
Panie
wysportowane mogą sprać kilku blokersów lub ustanowić OKRESOWE
PATROLE SĄSIEDZKIE
Podzielmy się naszym okresem!





February 24, 2011

Z ostatniej chwili. "Urząd" dla debili. Fashion Fict Faction by LMProduction

Jak wam się podoba moja strona domowa? Aż się prosi o serial komediowy. Mam wrażenie, że mnie z niego wytną.

Ludzie powiedzą "Ładna scenografia, ale co za baba się tu kręciła...?" Swoją drogą stronę zaprojektował specjalista od feng shui co znaczy mniej więcej tyle co "Trafił się następny frajer"

Chodzi o to, że tu, czy w domu każdy mebel powinien mieć swoje miejsce a bałagan szkodzi. Teraz myślę, że jedna z matek mojej koleżanki była perwszą znawczynią feng shui. Wtedy mi się wydawało, że ma świra :/ Wszędzie chodziła z gąbką. Razem z koleżanką kupiłyśmy jej nawet czarną gąbkę na eleganckie okazje. Czychała w kącie kuchni niczym przyczajony gepard aż z ust spadnie ci okruszek. Rzucała się wtEdy na ciebie, wycierała ci gąbką twarz, talerz, nogę od stołu, psią miskę i wypadała z gąbką przez drzwi biegnąć do Bydgoszczy. No chyba, że się ją złapało za obcas kapcia z puszkiem okalającym palce. Dodam, że kapcia z naklejoną pod spodem flizeliną ochronną.

Ona zawsze potrafiła nas czymś zaskoczyć. Feng shui jak wiadomo ma powodować pozytywne napięcie i energię witalną. Chyba żyłki podjelitowej. Programy o dekoracji domów, gdzie specjalista o wyglądzie Wróżki Waldemary czy innej tam Brunchildy włazi ci w japońskich haftowanych kapciach do rewiru prywatnego, za nim ładuje się ekipa z programu "While you were out" lub "Kto was tak urządził" lub "Colin i Justin" i zaczyna węszyć.

Najpierw filmują twoją głupią gębę, która świecąc się w światłach kamery przypomina inteligentnego kalafiora, potem jeszcze głupsze gęby twojego potomstwa, które akurat bawi się na dywanie wzorzystym poplamionym nieco keczupem i kawą, pijanego małżonka co śpi na tapczanie z Gieesu a na końcu psa liżącego się w okolicach ogona. Specjalista siłą wsadza na ciebie koszulkę z tytułem programu no i zabawa się zaczyna.

Dywan ląduje na klatce na jakieś 5 minut. Podczas gdy dywan stoi w kącie obok windy a ty jesteś zajęta wsadzaniem w łazience twarzy w puder coby się nie błyszczeć i rysujesz sobie oko na nosie ( to ze zdenerwowania), sąsiad z wyższego piętra częstuje się twoim dywanem a ekipa "Niespodzianki dla sąsiada" wystawia na korytarz twoje obłupane meble, potomków i męża z tapczanem. Nakrywa ich wszystkich folią bombelkową i przystępuje do malowania ścian. Najlepiej modnie. Na różowo lub cytrynowo. Do tego dwie kanapy z Ikei w kolorach "beż niezobowiązujący", półki samonośne i krzesła ratanowe, żeby przy trzeszczeniu dupą dnia następnego nie zapomnieć kto cię tak urządził. Na półeczkach lądują serduszka na sprężynkach, plastykowe lampki w kształcie księżyca i rzeźba nowoczesna przypominająca zmutowanego trolla a'la "Harry Potterr" ( bez urazy dla Harrego)



Nie masz już przedpokoju i kibla, bo w przedpokoju stoi ściana z twoich byłych mebli a w kiblu siedzi twój osobisty mąż przywalony skarpetami, gaciami i tapczanem. Jako epilog wciskają ci w rękę butlę płynu czyszczącego Sponsora, mopa i każą ci posprzątać po ekipe. Wszystko w uśmiechem, bo właśnie zostałeś gwiazdą. Aby zakończyć show, wydłubują z kibla twojego męża, z korytarza można w końcu wyszperać spod folii bombelkowej dziatwę czerwoną jak maki na Monte Casino. Ale jeśli myślisz, że to już koniec, to się grubo mylisz.

Zza węgła wyłania się ciotka Genowefa i dwie kuzynki, których nie widziałaś od swojej komuni w 1963, siostra ciotki Zofia i jej mąż Mietek. Następnie nadchodzi reszta rodziny spod Cycowa, którą widzisz pierwszy raz w życiu i kuzynka Lucyna dżwigająca twoją stuletnią prababkę Klarę. W tym momencie rzucają się na ciebie pośród landrynkowych ścian a ty właśnie zostałaś najpopularniejszą gospodynią domową w Polsce.

I do cholery z tapczanem! Specjalista od feng shui ma to głęboko. Uśmiechasz się przez łzy, bo przez następny miesiąc w kolejce do kasy w supermarkecie będziesz rozdawać autografy a sąsiedzi z bloku, których dotąd nie znałaś będą wołać na ciebie Lucyna lub Genowefa.

Czego wam nie życzę - Redakcja



February 21, 2011

Po co są blogi o modzie. Już jestem na wychodzie? Fashion Fict Faction by LMProduction


Po co są blogi o modzie? No właśnie wurwa. Może mi powieta bo ja już się gubię? Nawiazując do artykułu Szanownego Pana Swojego Chłopa Vslva można niestety stwierdzić fakty, które są tak nader oczywiste jak to, że legginsy powinny mieć dziury nie pokrywające się z dziurami naturalnymi.

Po tem artykule zrozumiem jak Szanownego GrossBossa szanowne gremium opinium portalu Szafa.pl wypiergoli na kopach i nie pomacha.
Bo ileż to maili dostałam z zapytaniami? „GrossBoss czyś ty owujał, żechta siem zapisali do tego społeczeństwa?” albo „Jesteś za stara na lans i masz krzywy nos!” albo „Nie udawaj, że to twoje ubrania bo i tak nie uwierzę, że masz takie włosy!”

No to wyjaśniam.

Eksperymentalnie siedziałam sobie na tym targowisku przez kilka miesięcy, obserwowałam sobie krzywym oczkiem zza za dużego nosa, przeprowadziwszy staranna analizę zjawiska w oparciu o moje doświadczenia z zakresu reklamy i marketingu, z którego mam docentat zrehabilitowany piszę co następuję.

Zacznijmy od początku czyli od analizy typowej członkini.

Szafiarka. Prosta dzieweczka z szafą pełną ciuchów z dziadów plus najnowsze zdobycze z sieciówek, spędza wieczory z gałami utwionemi w monitor, gdzie najbardziejpopularniejsze ikony portalu szafa.pl przedstawiają wyroby z różnych stron internetowych niekoniecznie związane z modą. Prosta dzieweczka, która jeszcze nie ma zielonego pojęcia po co się zakłada bloga szafiarskiego i w co się pakuje pod względem emocjonalnym - płacze czasami w kącie bo ma na facebooku tylko 20 przyjaciół a reszta Pań Królowych i innych Naffashionów o Charlich z Skleponelkach nie wspomnim aż 5000.

Jak? Jak? Jak? – zapyta chlipiąc w rękaw koleżanki co jej co piątek zdjęcia nowym Nikonem / co go kupiła matka z ojcem pod choinkę za jedną pensję, żeby córka miała, bo płacze/ cyka.

Ano tak moja duszko.

Zaczyna każdy. Iphonem, Nokiem czytaminnem - jak po szanownej redakcji tego bloga było widać. I zapewne dla frajdy. Jak to jeszcze dwa lata temu bywało. W ciągu tych dwóch lat zamiast dla frajdy blogi szafiarskie stały się miejscem gdzie wyścig szczurów w biurowcach klasy A to mały pikuś. Tam przynajmniej wiadomo, żeś szczur i udawać nie trzeba.

Tutaj pod przykrywką fotek z szafy, koleżanki / nie moje na szczęście/ uprawiają prostytucje medialną za numerki na facebooku i kasę też. Czyli mościpaństwo reklama.


Reklama chce byś poczuł się jednym z tych pięknych ludzi a przynajmniej, że możesz nim zostać kupując określony produkt. Jeden zakup zmieni cię w magiczny sposób w wyrafinowanego światowca, który chodzi w fajne miejsca i spotyka fajnych ludzi. Wszystko dlatego, ze zmienił pastę do zębów, kupił nowe tampony lub uprał w Persilu swoje nowe grzmoty-wedgesy z dejuze czy cośtam na spółe z leggami z acida.

Piękni ludzie! Co to za jedni?
W czasopismach trzymają torebki i drinki i zaśmiewają się do łez jakby właśnie bawili się najlepiej w życiu. Tydzień później wymiotują już na odwyku ale w piśmie i na blogu wyglądają świetnie! Zwłaszcza w zaspie! W tech nowo ufarbowanych na wiewiórkowo farbą 33 firmy Pollecimiszopa włosach w tech 20 centymetrowych buciorach, które im się zapewne rozkleją za dwa tygodnie i w szmatach za 50 dolarów, które po jednym praniu można użyć do umycia ubikacji z Kupy Statysty.
Przerzucają się włosami "wprzódwruchumusząbyć" zerżniętymi od Alicjii oraz dowcipami z kims jeszcze piękniejszym.

Firmy same szukają frajerów co im zrobią reklamę na stronie racząc nas konkursami w stylu

Co zrobić, aby wygrać? Nic prostszego!

1. Zostań fanem PRODUCTPALCEMENT na facebooku (kliknij tutaj).
2. Śledź mnie poprzez sieć znajomych google (kliknij tutaj), bądź na facebooku (kliknij tutaj). Jeśli posiadasz oba konta, tym lepiej:D!
3. Zostaw komentarz z adresem e-mail, bądź danymi z facebooka, tak, abym mogła szybko poinformować Cię o wygranej! Podaj też koniecznie wybrany przez Ciebie model (numerek) i rozmiar!

/ ale uwaga! Ten kogo szukaja reklamodawcy ma być ładny i może /a najlepiej jak/ sam się do nich zgłosi a dostanie za darmo do wyboru ubranko do 100USD, które musi pokazać na zdjęciu i nagonić oglądaczy. Może również dostać laptopa albo inny telefon pod warunkiem, że przykleił już do facebooka więcej niż 1000 przyjaciół co czekaja aby obejrzeć najnowszy prezent, który mogą dostać/


Nieszczęsne dziewoje dostawszy wypieków, zostają temi fanami na facebooku, dodają się jako numer do google watchers i lookbooka i wrzucając pod notką tysiąc sto dwadzieścia komentarzy licząc na te buty czy inne galoty. Dzięki temu królowe szafa.pl są bardzo popularne i maja mnóstwo znajomych a sklep, który odwiedziło dziennie 2.000 nowych czytelników śmieje się w kułak bo za te trzy pary butów o wartości 60 PLN wykupił sobie reklamę na cały portal szafiarski, który i tak wiekszość z nas ogląda w czytniku google. Czyli zamiast 2.000 jest tych nowych około 5.000


Inaczej, kiedy reklamuje się jednak jakiś wstydliwy towar na przykład krem na hemoroidy. Nigdy nie pokażą samego problemu. Jedynie rozwiązanie. Pokazują więc szczęśliwych ludzi, którzy siadają, podskakują, jeżdżą konno lub zbaczają na polna drogę samochodem bez resorów.

Czekam zatem aż szafiarki zaczną reklamować ten krem na hemoroidy. Wtedy dopiero będzie wesoło!

Bo ja chcę zobaczyć prawdziwy ból i agonię! Chcę widzieć i wiedzieć dlaczego pragnę ulgi!



Jak w tej reklamie Viagry ze szczęśliwą parą. Chciałabym zobaczyć jak On leży i się poci a żona wrzeszczy : Okej! Daję ci jeszcze dwie minuty a potem idę kurwa na zakupy!!!

Wiele naszych problemów wymyślili spece od reklamy. Na przykład zapach potu to wymysł reklamy mydła Livebrill z lat 60-tych. Wcześniej wszyscy śmierdzieli ale nikt nie zwracał na to uwagi. Podczas wojny i zaciemnienia węch pozwalał ludziom nie wpadać na siebie. A potem jakiś mądrala kupił mydło Livebrill i nagle przestał śmierdzieć. Dziewczyny wolały go od innych bo był niewykrywalny i łatwo mogły go przemycić obok rodziców. Wkrótce wszyscy zaczęli używać tego mydła. Zwykły ludzki zapach stał się kłopotliwy, ale zapach perfumowanego tłuszczu nikomu nie przeszkadza.

Jaki problem wymyślą nam teraz?
Może gadulstwo...?
No to już się zamykam...



February 11, 2011

Rzecz o hormonie będzie dziś na stronie. Fashion Fict Faction by LMProduction

X kontra Y-grek. Odwieczna walka chromosomów każdego w końcu dopada. Jako dziecko biegasz sobie swobodnie udając kobyłę i wydając odgłos paszczą „iHaaa! IHaaaaa!” z patykiem między nogami na końcu którego to patyka dynda jakiś frędzel. Paszcza ci się nie zamyka kiedy na przerwach udając, że cię nie ma bawisz się w chowanego albo nie udając, że cię nie ma zaliczasz kolejne etapy rozrywki szkolnej. Berek, podchody na WF-ie, skok w dal, dwa ognie.

Czasami próbowałam grać w nogę z chłopakami ale mój jedyny sukces polegał na przyjęciu podania na płaską wówczas klatę i uratę oddechu oraz funkcji życiowych na czas nieokreślony. Grałam również w kosza, ale rozbiłam się o ścianę. Znaczy się myślałam, że to była ściana. Myliłam się. To była moja duża koleżanka Agata, która stanęła mi na drodze. Efekt. Upływ krwi z dwóch dziurek nosowych , i wizyta u pielęgniarki wyglądając jak żżulona prostytuta z Pigalaka po konfrontacji z alfonsem.

I oto pewnego dnia hormony ruszyły! Koniec z dziecinnymi zabawami na boisku! Tego dnia obudziłam się rano a poziom estrogenu skoczył mnie z 5 do 500 mililitrów na cm2. No i zaczęło się. Wieczorne łkanie w poduszkę, którą tuliłam do siebie udając, że to jeden członek kapeli WHAM i wzdychając:- Dżordż! Och nie... Dżordż! Zabierz ręce Dżordż!
Potem moja niezachwiana wiara legła w gruzach bowiem okazało się, że Poduszka-Dżordżmajkel to gej. Potem okazało się, że GrossBoss to też półgej i zamiast Dżordża chce przeleciec Sandrę naprzykład. Albo Madonnę naprzykład. ale to już inna historia.

Na zmianę więc moja poduszka nosiła imiona Dejvamastejna z Megadeth, Lindyevengelisty, Szinedokonor, Dżenegosimmonsa z Kiss, Sandry, Tomasaandersa z Modern Talking i setek innych obu płci osobników, które przychodziły i odchodzili jak niewiemco. Chromosomy X napiergalały się równo z Y, co doprowadzało mnie do białej gorączki, bezsenności i porzucenia dwóch kucyków, kokard, świadectw z czerwonym paskiem, sandałów,podkolanówek, wdziania koszulek z napisem Exployted, Kreator, Sepultura, White Power,Pink Power, Girl Power,Stupid Power, Jestem Dziewicą ale to bardzo stara koszulka, ogolenia się za prawym uchem i powieszenia na nim całej galerii z zadka koguta o złomie nie wspomnę / co jak widzę wraca teraz w postaci ikon portalu Szafa.pl co som najbardziejmodniejsza acz młodsze odemła o lat całych 15-ście/ , zrobieniu w nim trzech nowych dziurek, zakupu za dużych glanów, w których wyglądałam jak Królik Bugs w wersji hardcore.

Doprowadziło mnie to również do dokładnej analizy swojej rozchwianej psychiki, która nie była w stanie poskładać się do kupy przez kolejne kilka lat. Nie mówiąc już o całej galerii na mojej twarzy.



Jedyne co mnie ominęło to pierwszy zdatny do golenia meszek pod nosem, noszenie fryzur na Bułgarskiego Rockmana i zestąpienie jąder. Dziękuję :/ Poczekam sobie spokojnie na menopauzę...


January 27, 2011

Na deprech działa, jedna rzecz mała. Alga SPAtysta - rzecz oczywista. Fashion Fict Faction by L.M.Production


Organoleptyka jest bardzo ważna w moim życiu. Z tego własnie powodu w 2005 wyjechałam po raz pierwszy do SPA, żeby zobaczyć jak to jest. Świeżo po "rozwodzie". Po pierwsze końmi mnie musieli wciągać do pokoiku, gdzie czekał na mnie klon mojej żony. Będącemu w rozpaczy człowiekowi wydają się różne rzeczy a prozac nie zawsze tak zadymi ci dyńkę, żebyś nie miała omamów. Okazało się, ż Redakcja omamów nie ma.

Czekałam tylko kiedy dostanę zapaści emocjonalnej. Udałam się do recepcji i półgębkiem zagaiłam, żeby koniecznie zmieniono mi Klona [byłej] żony na innego osobnika. Najlepiej brzydkiego z zepsutymi zębami o dużych łysych plackach na nieforemnej głowie, z płaskim biustem, zezem i bez charakteru. Kierowniczka SPA zmarszczyła się jak purchawka i sycząc uświadomiła zdołowaną Redakcję, że u nich to tylko sama pierwsza klasa. Dostałam jednak dziewcze, które nie działało na mnie tak jak poprzednie.

No i tutaj nastąpił następny problem. Problem polegał na tym, że GrossBoss w 2005 był jeno zaliczką na kobietę i wszystkie gacie jednorazowe z krepiny co je miłościwie każą nazad kłaść mogę wykorzystać w sposób inny. Najlepszym było by przywiązanie mi do nog sznurka i puszczenie na wiatr jako latawca. Gacie rozdęte do niebotycznych rozmiarów uniosłyby mnie wysoko - hen wysoko na niebie a potem by pękły. Miałabym z głowy depresję. Został by ze mnie smutny placek na łące Zdzisława Maślaka, który po zeskrobaniu zapakowaliby do pudełka po DVD za 99,99. Byłoby oszczędniej. I nie miałabym więcej zmartwień.
Zamiast tego kazali mi podtrzymywać galoty a poza tym być tylko w tych galotach.


Teraz poproszę o uwagę wszystkich samców co chcą się dowiedziec co ich żony robią w SPA.

Otóż uwaga!
(...)
(...)
W SPA żony śmierdzą...

Najpierw brzydsza kosmetyczka siłą oderwała moją jedną rękę od "rozmiaru ą" a potem drugą rękę od gaci.Potem zaciągnęła mnie na kozetkę. Tam rzuciła się na mnie z pastą, którą zdarła ze mnie naskórek. I prawie gacie. Czując się jak biedna, odarta do gołej skóry dzieweczka, powlokłam się pod prysznic, gdzie spłukałam z siebie łupinki i resztki gaci. Dostałam nowe - równie wielkie gacie a potem baba pokazała mi trumnę.

Trumna wyglądała jak sarkofag z Gwiezdnych Wojen i wyścielono ją w środku folią do żywności Jan Niezbędny. Chyba Jan Niezbędny bo była gruba i mozna było zawinąć w nią kanapkę. Kobita kazała mi a potem moim galotom położyć się na Janie Niezbędnym. No i się zaczęło. Najpierw na "rozmiarze ą" wylądowała kupa. Kupa była zielona i śmierdziała jakniewiem. Podobno miała nawet imię.
.

Babka rozsmarowała to na mnie od stóp do głów. Czułam się jakbym leżała naćpana na wybrzeżu w Szczecinie, w zatoce rybaków, którym zepsuły się flądry w sieci ananas smród leci.

To była opowieść o ananasie.

Kobita owinęła mnie folią, i zamknęła trumnę, abym się ugotowała z tą algą pod folią. Łeb Redakcji wyglądał pewnie nieco rozpaczliwie a warkoczęta umazane nieco w kupie śmierdziały podwójnie, bo nie były owinięte. Czułam również, że galoty leżą nieco obok zamiast mnie ukrywać.


Powiem jedno. Te 20 minut to było coś. Ale te 10 następnych to dopiero było coś. Redakcja skrobała się pod prysznicem własnym paznokciem wyobrażając sobie jak biedne Kupo-Algi rozgniatane są na części pierwsze a potomkowie Alg znajdują sobie nowy dom pod moimi pazurami. Na drugi dzień spod pazurów kiełkują mi glony Morza Martwego a ja zostaję pierwszą kobietą połączoną z rośliną. W dodatku kobietą z depresją.

Cały wieczór siedziałam w pokoju hotelowym, żeby przysłowie nie stało się ciałem. Moim. Za drzwiami pewnie przewaliły się w tym czasie tabuny śmierdzących rybą biznesłumen co je stać, żeby wydać 200 zeta na to aby śmierdzieć. Mnie nie stać. Chociaż...
Samica zrobi wszystko dla urody łącznie z wejście w gówno. Muszę tylko odczekać trochę, żeby zobaczyć czy ja też się zaliczam do tej kategorii.

Ale pomyślę o tym jutro...




January 23, 2011

Dzisiaj notka taka. Ot kazus Pleśniaka. Fashion Fict Faction by LMProduction

W czasach szkoły średniej trzeba było się wyróżniać. Człowiek zaczynał się wyróżniać jakąś godzinę po odebraniu swiadectwa 8 klasy. Dla mnie był to rok 1990. Ponieważ jestem już stara i muszę sobie obetrzeć chusteczką brodę, bo mi się ulało, pozwólta drogie dziatki, że się oddalę na moment

(...)
(...)
(...)
(...)
Dobra.

W roku 1990 największym marzeniem dziewczyn było zrobienie sobie na głowie czegos w rodzaju pleśniaka. Zazwyczaj robiono go w domu wspólnie - matka, ciotka i babka. Czekano na ciebie jak stado sępów, aby rzucić się na twoją czcigodną i czerwono-paskową łepetynę z cuchnącym płynem Poleny Urody i workiem plastikowym zawierajacym tak zwane "drewniane kołeczki" To był ostatni moment aby zapamietać jak wyglądają twoje prawdziwe włosy i brak łysych placków w przedziałkach.

Pełne napięcia, czekały więc dziewoje na okazję namalowania sobie kresek w środku oka czarną kredką i nałożenia na usta szminki w kolorze Zagjeb-Mnie-Różowym-Tłuszczem. Oczywiscie jak tylko już się z tej szkoły wróciło z odpowiednim świadectwem. Niektóre nie wytrzymywały napięcia i już malowały sobie tą kreskę w środku oka na szkolną dyskotekę. Do tego zakładały zazwyczaj bluzkę z Rożyckiego i czarne lakierki z kokardką oraz dżinsy marmurki. Stały więc sobie lekko spłakane od tej kredki pod ścianami i mełły w rękach nerwowo owe bluzki.

Ale wróćmy do pleśniaków.

Trwała była marzeniem i wejściem w dorosłość. To, że 14-latka w ciągu dwóch godzin przeistaczała się w 40-latkę to już inny problem. Bo to był moje drogie dzieci tak zwany okres przejściowy. Ha! A co było dalej...? Odrost, żel beton i MOKRA WŁOSZKA Tja... W roku 1990 pojawił się istny wysyp mokrych włoszek. Na ulicach królowały wszystkie kategorie:


- mokra blond włoszka
- mokra czarna włoszka
- mokra ruda włoszka
- mokra siwa włoszka
- mokra blond włoszka z odrostami czarnymi
- mokra czarna włoszka z odrostami siwymi
- mokra ruda włoszka z odrostami blond
- mokra blond włoszka z 2 centymetrowym przedziałkiem w lewej
- mokra czarna włoszka z 2 centymetrowym przedziałkiem pośrodku
- mokra ruda włoszka bez odrostów


Z mojej mokrej włoszki nic nie wyszło. Redakcja została niecnie pozbawiona babci z płynem do trwałej, który miał mi spalić włosy w wieku lat 14-stu. Pierwszego pleśniaka i pożegnanie z przeszłością przeżyłam jak miałam lat 17-sie. A mokra włoszka prędzej wyszła by mi spod pachy niż na głowie. Chodziłam z pieprzonym baranem na głowie dwa miesiące dopóki mi się nie połamał. To może wystarczy na dziś tych wstrząsających relacji, bo mi się zarost na nogach skręca...


Uszanowania
GrossBoss

p/s A wszystkich co mieli Pleśniaka lub chcieli ale im nie wyszło, zapraszam na wesoło platformę domowo gdzie razem z Lulią Matulek takoweż wyszperywujem ==>>

January 17, 2011

Fashion Fict Faction by LMProduction

Dzisiaj zajmiemy się problemem. Dotyczyć on będzie mężczyzn metroseksualnych. Jest to moi drodzy szpan ( afu! jak mogłam użyć tak przeterminowanego słówka). Jest to moi drodzy trend wywodzący się z tego, że na przykład babcia Redakcji zaszła nie z gorylem a prababcia Redakcji nie miała brody i włosów na klatce piersiowej. Oznacza to ni mniej ni więcej, że cywilizacja ruszyła a wraz z cywilizacją ruszyły najpierw lepianki, gdzie Bożydar razem ze Światowidem wypalali sobie wesoło mieczyki z brązu i żelaza. W kącie Anna Dymna gotowała kaszę jaglaną i omastę.

Bożydar ze Światowidem odznaczali się śmierdzącą pachą i pachwiną, kudłami jak żubr ( dziękujemy Sponsorowi) i kapciami plecionemi z rzemyków. Potem nadszedł Kazik Wielki i wszystko sie popieprzyło. Zburzył lepianki i chatki aby wymurować. Kazimierz nosił na twarzy potężną brodę, także ni wuja pana nie powiem wam czy był metroseksualny czy nie, bom gęby nie widziała a szatki nosić musiał wyhaftowane jak kierpce górala. Potem nie pamiętam, bo przez 11 wieków rządzili tacy w sukienkach co podobno byli duchownym i ciemnota chłeptała wodę z misek wielbiąc Boga. Śmierdziało wszędzie i wszystkim a nędzne chatki roiły się od Klonów brudem obrosłych.

Seks więc istniał ale chyba robiono to po kryjomu, bo ci w sutannach palili ludziska na stosach za posiadanie koguta. Jakiegokolwiek. Lepiej było zatem swego trzymać w portkach na uwięzi przewiązanego parcianym sznurkiem. Wraz z rozwojem cywilizacji, kiedy Bohunowi ostały się jeno wąsy jak dwa farfocle a wygolona główka obwitowała tylko w grzywkę a'la Popers, pojęcie metroseksualizmu było jeszcze tak znane jak budowa naturalna Melmak. Bohun jechał pachą równo tak jak jego dziad i pradziad o babce nie wspomnę. I oto moi drodzy doczekaliśmy się Renesansu czyli jednym słowem Oświecenia Secesyjno-Romantyczno-Pozytywistycznego ( chyba wybrnęłam :/), gdzie mężczyźni-dziewico-geje opiewali przy pomocy lutni wdzięki okutanych w szerokie kilometry spódnic kobiet.

Kobiet świecących biustami jak reflektorami zza krzaka. To był na prawdę trudny okres. Ludziska maczali se gęby w pudrze i rysowali pieprzyki gdzie się da ==>> . Na głowach nosiło się białe włosy metrowej wysokości a w dłoniach wachlarze i trzy kilo sygnetów. Gdyby nie Younki ni wuja pana nie mogłabym wam powiedzieć kto jest kto. Baby ściskały się gorsetami a panowie nie wiem czym ale im dydków nie było widać. Stąd moja rozterka.

Ponieważ pokolenie renesansowe popsuło sobie cerę z braku Este Lauder ( Sponsorowi dziękujemy, bo wiekowy prawie jak wiek był założyciel płci naszej i gratuluję mu dożycia 98 lat) zrzucono owe łachy, bo się facetom falbanki wkręcały w koła powozów. W sumie mogę powiedzieć że oni już...już prawie ale jednak nie :/ Kiedy Ford wypuścił gazika, zaczęła się w końcu rodzić moda na bycie trendy. Nagle okazało się, że większość facetów ma za małe ...ekhe! Bez względu na rozmiar zaczęto dążyć do tego, aby sobie przedłużać za pomocą koni mechanicznych. Kiedy ci co mieli kasę już sobie przedłużyli, znowu zrobiło się nudno. Raz, że wszystkie wozy wyglądały tak samo a dwa, że coś trzeba było zrobić, żeby zacząć się wyróżniać.

Co bowiem czynić w sytuacji, kiedy umawiasz się z damą, a ona wsiada do faceta w meloniku, który zatrzymał się na chwilę przed jej domem, żeby podłubać spokojnie w nosie, bo a nuż widelec trafi w słup podczas dłubania? Wtedy to poczęto eksperymentować z zarostem własnym i cudzym. Pojawili się masowo wąsokrężcy i golibrodzi, którzy za pomocą mazideł poczęli robić misterne loki pod kichawami dżentelmenów. Goście z wielgachnymi wąsiskami mieli pewnie na myśli to, że rozmiar poznaje się po obsmarkanym papilocie.

Teraz mówi się "Idę się opiergolić na pałę" a wtedy " Zdążam do golibrody utrefić wąs" Nie wiem co lepsze. Porysować się o czachę czy ufajdać w brylantynie. I tak właśnie moje drogie duszki to idzie. Kiedy wozy stały się szybsze od pociągów, kobiety założyły spodnie i zaczęły rządzić a na ulicach poczęły królować garnitury od Pierra Cardina nadeszła wreszcie era metropolii. W miastach znowu pojawiły się szczury. Mają 180 cm wzrostu wzwyż, krawat a na szyi smycz z kartami wstępu i kluczami do biurek. Pachną tak, że Bożydar z Kazimierzem Wielkim prędzej ołysieliby od samego zapachu niż dali się tak oszpedzić.

Metroseksualni mężczyźni. Nie tylko ulepszają swoje ciała w najdroższych gimnasionach, chodzą na solarium ale oddają się również w ręce chirurgów. Odsysają tłuszcz, poprawiają powieki, zmarchy, brwi i dupy. Normalnie chciałam tu nadmienić, że już poprostu protestujemy! My - Blade kobiety z nosami jak kilofy! ( Powiedziała Redakcja zza winkla, bo się kamufluje, żeby nie odstawać) Co to jest! Depilacje, liposukcje, dermabrazje i to całe krojenie gęby, żeby lepiej wyglądać za biurkiem. Normalnie nienormalne normalnie! Dobrze, że Metroseksualny kojarzy mi się bardziej z onanistą w metrze lub z gwiazdorem porno, z przyrodzeniem słonia. Bo wiecie wy-metroseksowni Amerycan Psycho... Nie musicie być piękni.



Wystarczy, że ja jestem.

Z wyrazami GrossBoss


January 12, 2011

Albiny, Cypriany, Ryszardy i Henie! Ogólta se golenie!

Kiedy otwieram gazetę tygodniową pod tytułem Vivagala oczom moim nierzadko ukazują się torsy. Torsy męskie dokładnie. Torsy gładkie jak atłas. Jak jedwab gładkie. Torsy wydepilowane znaczy. Ileż to razy usiłowałam wyobrazić sobie jak wyglądać musi wizyta kolegi w salonie. Lub też jak kolega robi to sam sobie przed lustrem w łazience. Bo wiecie. Gęba gębą ale golenie klatki, pachy czy innej części typu noga jest dla mnie niepojęte.

Nie znaczy to oczywiście, że Redakcja – Matka Natura ma w okolicach kępy obfite. To jest ściśle tajne. Natomiast widok Józka, Stanisława czy innego tam Bartłomieja studenta marketingu i zarządzania, siedzącego na wannie i usuwającego do bikinii aby modnym i trendy być, zawsze wydawał mi się bardzo interesujący. Albowiem świat zachodu przywiał do nas modę na ciało gładkie męskie. No i weźmy takiego dla przykładu Józefa.. Józef robi to za pomocą akcesoriów dobrze już znanych. Czyli maszynki jednorazowej i pianki do golenia.

Najpierw nakłada piankę na prawą dłoń. Potem klepie się pod lewą pachą. Potem bierze tego Dźileta i jedzie. Jedzie...jedzie... Łyso Znaczy jest dobrze. Następnie nakłada tę pianę na lewą dłoń. Potem klepie się pod prawą pachą. Jedzie....jedzie...Zajechał. Bo Józek praworęczny jest wiecie i głupio mu prosić kolegę z akademika o pomoc. Głupio, bo łazienka wspólna i tego... i może być posądzony. Bierze więc papier toaletowy i przykleja pod te prawą pachę. Rad nierad zabiera się za nogi. Oooooooo... tutaj już gorzej. Bo i kostki są jakieś takie kwadratowe i kolana wystają o goleniach nie wspomnę. Józef bardzo uważnie z wywalonym jęzorem dokonuje dekapitacji martwych części włosa i zaczyna dyszeć, bo nijak w rozkroku usiedzieć nie może. Maszynka już dawno zapchana wygląda jak grządka z pietruszką i daje po marginesach jak cholera. Biedny Józek wyciąga więc z kubka maszynkę kolegi z drugiego pokoju i dokańcza kończynę.

Kiedy łyse i wesołe nogi błyszczą radośnie w promieniach świetlówki, nadchodzi czas na klatkę. No i tutaj może proszę państwa ostawię sceny rodem z rotten.com w spokoju, bo odcięty sutek to najmniej krwawy epizod tej historii. Gorzej, że zarost kończy się obok pach a zaczyna cal dalej, gdzie bary Józefa przechodzą w plecy. Plecy suto okraszone genetycznym przekazem z dziada pradziada. Z dziada na ojca i z ojca na Józefa. Zgroza po prostu. Józef wykręca ręce na lewą stronę i smaruje się od tyłu. Potem zgaduje jaka mu wyjdzie fryzura. Wy też zgadnijcie. Na koniec olej do smażenia słonecznikowy, bo nie ma oliwki a to coś do opalania z zeszłego roku pachnie jak skarpety kolegi spod 14-tki.

Ogolony i zadowolony będzie mógł poszpanować co nieco na Warszawiance. Wiem, bo sama widziałam w telewizorze. Nie wiem czy Józka ale był łysy jak nie przymierzając Oleksy. Też Józef. Z tym, że na głowie bo nie wiem czy Oleksy goli pachy o plecach nie wspomnę.

Co tam wrzeszczycie? Że woskiem? Co woskiem? Aaaaaa woskiem żeby Józek sobie wyrwał. No cóż... równie dobrze mógłby urodzić dziecko. To ja może już zacznę ten weekend i zaczekam na transmisję ze studenckich zawodów pływackich na WOT. Może obaczę jakąś ciekawą nieobrobioną twórczość geometryczną w wykonaniu przyszłego menażerra. Ale najpierw ogolę plecy. Pierwszemu co się zgłosi. Albo sobie. Zapisy całą dobę. No to w takim razie właśnie teraz ponownie chyba puenta...


Włochy plecowe najlepiej zdzierać pumeksem

Z wyrazami
GrossBoss







January 9, 2011

O tem jak to jest mieć pietra podczas wdziewannia swetra. Fashion Fict Faction by LMProduction

Ze wspomnień Redakcji...


Jest 2003 a ja z wyglądu wyglądam na zupełnie zabiedzoną zaliczkę na kobietę,znaczy się na zimę nie mam czym wypełnić luki w ubytkach między kościami. Za to mam do wyboru: albo wsadzić sobie w gardło sondę z tej rurki co nią czasem ściągam wino z balona Dawców Życia niecnie i skarmić się 4 kilogramami papki co ją przetrę z cielaka, kurczaka i kartofla albo też zakładać na siebie coś więcej niźli push-upa i jakąś koszulinę. Ponieważ nienawidzę galerii handlowych a zwidziwszy okoliczne dziady i inne skłoty z odzieżą nic nie wydłubałam, złamałam zasadę.

W tym właśnie celu udałam się do Galerii Mokotów ( o kurdę zapomniałam określić cel) Cel brzmiał: Omotać Redakcje wełną. Żywą. Czystą. Może być z Rumunii lub Chin. Ponieważ we wszystkich golfach które tak się jakoś ostatnio składa, że co widzę to różowy, wyglądam jak przebrana za loda zasępiłam się okrutnie w drugiej godzinie zwiedzania czeluści piekielnych. Harpie zza lady rzucały w moją stronę podejrzliwe acz pełne nadziei spojrzenia a źrenice płonęły im czystą czerwienią na widok mojego najboskiejszego kuferka z czarnej skóry.

Kuferek wskazywał bowiem, że Zakupowy Portfel Redakcji wynosi jakieś dwadzieścia dwa swetry i pół. Harpie zza lady musiały obejść się smakiem albowiem tak jak wspomniałam nie lubię wyglądać jak lód na patyku o smaku truskawkowym. Przesunęłam więc swe nie pokryte dostatecznie ciało w kierunku nowego sklepu H&M/ wtedy w 2003 był nowy i połowa Polski nie chodziła jeszcze w HaMieZarze/ i oczom moim ukazał się Czarny Sweter. Czarny Sweter charakteryzował się tym, że był czarny. Miał ogromnego golfa i splot gruby skośny łańcuszkowaty lekko. Oprócz tego był krótki więc moja wybitna pupa byłaby doskonale widoczna poniżej Czarnego Swetra / przynajmniej w 2003 była wybitna/. Nawiązując do ekstazy nehwowej, której właśnie doświadczyłam, dokonałam sprintu na dystans 8 metrów, strzykając na boki śliniankami, dopadłam łupu i zaczęłam w nim gmerać. Gmeranie w ilości sztuk trzy zakończyło się wyciągnięciem za ogromny golf Czarnego Swetra numer 36.

Rzucając gałami na strony wszelakie w poszukiwaniu potencjalnej konkurencji, która mogłaby mi wyrwać Czarny Sweter, dokonałam kolejnego sprintu do przymierzalni. Obok kabiny stał Smutny Pan w Uniformie. Smutny Pan w Uniformie polegał na tym, że był smutny, w uniformie i patrzył czy nie ukradną. Nie kradli, więc Smutny Pan w Uniformie miał usta w kształcie ukośnika :/ Trzymając w ramionach Czarny Sweter musiałam poczekać na swoją kolej. W tym czasie zapoznałam się ze skarpetami we wszystkich kabinach, które wystawały spod desek.

Kiedy otworzyła się jedna z nich ( znaczy nie skarpeta tylko kabina ) w ułamku sekundy wyrzuciłam ze środka jakąś babę w podkolanówkach w paski i zaczęłam się rozkulbaczać. Obnażone me członki górne skierowały się do wnętrza Czarnego Swetra. Wsadziłam prawą rękę do łokcia, potem lewą rękę do łokcia, połowę głowy i w tym momencie utknęłam jak korek. Na wpół ślepa kręciłam się po kabinie obijając się o lustra i charcząc głucho. Zaklinowałam się okropnie, bo dół swetra nie był ni wuja pana elastyczny tylko jakiś nietaki. Znaczy się HaM odwalił popelinę.

Wiedziałam, że mam nos włożony we własny łokieć, okiem prawym widziałam przez dziurę w splocie drzwi ale nie mogłam zlokalizować swojej lewej ręki, która tkwiła gdzieś z tyłu. Oprócz tego mój za duży acz bardzo wrażliwy i obdarzony wieloma receptorami nos zaczął wykazywać zniecierpliwienie albowiem nie lubił mieć stosunków z włóknami. Nie mogłam w nim oczywiście podłubać, bo nie umiem dłubać w nosie łokciem. Jak ktoś z was umie to niech pokaże jak. W końcu udało mi się jakoś wyleźć z tego wszystkiego i obrzuciłam Czarny Sweter serią epitetów i onomatopei. Mój biedny nos z czoła opadł mi na brodę i Redakcja po ponownym założeniu swoich ubrań wyszła z kabiny wyglądając jak Irena Szewińska.

Podchodzę do Smutnego Pana w Uniformie.

- Panie, coś jess z tym golfem nietak! Utkłam w środku znaczy! Jakim prawem ja się tutaj właśnie teraz zapytowywuję! :/
- Z jakim golfem? :/
- NO Z TYM! CZARNYM GOLFEM CO GO DZIERŻĘ W DŁONI! :/
- To nie golf. To Czarny Sweter :/
- Wiem, że czarny! Za mały jess! :/
- Nie widzę! :/

„NO TO SMATRI SOŁDACIE JEDEN!” – pomyślałam sobie i na nowo zaczęłam pakować się do środka Czarnego Swetra przy facecie. Smutny Pan w Uniformie podszedł do mnie i spojrzał mi w oko przez dziurę w splocie. Potem zdjął go z mojej rozczochranej głowy, odwrócił i powiedział: To nie golf. To ściągacz.... :/





To może ja już poszłam. I już mnie tu nie ma? A to moja koleżanka napisała.

Uszanowania
GrossBoss