Translate

January 27, 2011

Na deprech działa, jedna rzecz mała. Alga SPAtysta - rzecz oczywista. Fashion Fict Faction by L.M.Production


Organoleptyka jest bardzo ważna w moim życiu. Z tego własnie powodu w 2005 wyjechałam po raz pierwszy do SPA, żeby zobaczyć jak to jest. Świeżo po "rozwodzie". Po pierwsze końmi mnie musieli wciągać do pokoiku, gdzie czekał na mnie klon mojej żony. Będącemu w rozpaczy człowiekowi wydają się różne rzeczy a prozac nie zawsze tak zadymi ci dyńkę, żebyś nie miała omamów. Okazało się, ż Redakcja omamów nie ma.

Czekałam tylko kiedy dostanę zapaści emocjonalnej. Udałam się do recepcji i półgębkiem zagaiłam, żeby koniecznie zmieniono mi Klona [byłej] żony na innego osobnika. Najlepiej brzydkiego z zepsutymi zębami o dużych łysych plackach na nieforemnej głowie, z płaskim biustem, zezem i bez charakteru. Kierowniczka SPA zmarszczyła się jak purchawka i sycząc uświadomiła zdołowaną Redakcję, że u nich to tylko sama pierwsza klasa. Dostałam jednak dziewcze, które nie działało na mnie tak jak poprzednie.

No i tutaj nastąpił następny problem. Problem polegał na tym, że GrossBoss w 2005 był jeno zaliczką na kobietę i wszystkie gacie jednorazowe z krepiny co je miłościwie każą nazad kłaść mogę wykorzystać w sposób inny. Najlepszym było by przywiązanie mi do nog sznurka i puszczenie na wiatr jako latawca. Gacie rozdęte do niebotycznych rozmiarów uniosłyby mnie wysoko - hen wysoko na niebie a potem by pękły. Miałabym z głowy depresję. Został by ze mnie smutny placek na łące Zdzisława Maślaka, który po zeskrobaniu zapakowaliby do pudełka po DVD za 99,99. Byłoby oszczędniej. I nie miałabym więcej zmartwień.
Zamiast tego kazali mi podtrzymywać galoty a poza tym być tylko w tych galotach.


Teraz poproszę o uwagę wszystkich samców co chcą się dowiedziec co ich żony robią w SPA.

Otóż uwaga!
(...)
(...)
W SPA żony śmierdzą...

Najpierw brzydsza kosmetyczka siłą oderwała moją jedną rękę od "rozmiaru ą" a potem drugą rękę od gaci.Potem zaciągnęła mnie na kozetkę. Tam rzuciła się na mnie z pastą, którą zdarła ze mnie naskórek. I prawie gacie. Czując się jak biedna, odarta do gołej skóry dzieweczka, powlokłam się pod prysznic, gdzie spłukałam z siebie łupinki i resztki gaci. Dostałam nowe - równie wielkie gacie a potem baba pokazała mi trumnę.

Trumna wyglądała jak sarkofag z Gwiezdnych Wojen i wyścielono ją w środku folią do żywności Jan Niezbędny. Chyba Jan Niezbędny bo była gruba i mozna było zawinąć w nią kanapkę. Kobita kazała mi a potem moim galotom położyć się na Janie Niezbędnym. No i się zaczęło. Najpierw na "rozmiarze ą" wylądowała kupa. Kupa była zielona i śmierdziała jakniewiem. Podobno miała nawet imię.
.

Babka rozsmarowała to na mnie od stóp do głów. Czułam się jakbym leżała naćpana na wybrzeżu w Szczecinie, w zatoce rybaków, którym zepsuły się flądry w sieci ananas smród leci.

To była opowieść o ananasie.

Kobita owinęła mnie folią, i zamknęła trumnę, abym się ugotowała z tą algą pod folią. Łeb Redakcji wyglądał pewnie nieco rozpaczliwie a warkoczęta umazane nieco w kupie śmierdziały podwójnie, bo nie były owinięte. Czułam również, że galoty leżą nieco obok zamiast mnie ukrywać.


Powiem jedno. Te 20 minut to było coś. Ale te 10 następnych to dopiero było coś. Redakcja skrobała się pod prysznicem własnym paznokciem wyobrażając sobie jak biedne Kupo-Algi rozgniatane są na części pierwsze a potomkowie Alg znajdują sobie nowy dom pod moimi pazurami. Na drugi dzień spod pazurów kiełkują mi glony Morza Martwego a ja zostaję pierwszą kobietą połączoną z rośliną. W dodatku kobietą z depresją.

Cały wieczór siedziałam w pokoju hotelowym, żeby przysłowie nie stało się ciałem. Moim. Za drzwiami pewnie przewaliły się w tym czasie tabuny śmierdzących rybą biznesłumen co je stać, żeby wydać 200 zeta na to aby śmierdzieć. Mnie nie stać. Chociaż...
Samica zrobi wszystko dla urody łącznie z wejście w gówno. Muszę tylko odczekać trochę, żeby zobaczyć czy ja też się zaliczam do tej kategorii.

Ale pomyślę o tym jutro...