Translate

Showing posts with label Widelec Statysta. Show all posts
Showing posts with label Widelec Statysta. Show all posts

September 5, 2010

Nadchodzi jesień opadła brewka... czas przywdziać kolor marchewka.

Pix by Moskito - ja i moje marchewki jesteśmy zobowiązane!

Włochy: Custom Made Human Hair Lace Wig Silky Straight 24 inches colour 1b + silk top hidden knots
Sweter: Reserved SH
Gorset: SH
Legginsy: New Yorker
Rajstopy: Allegro
Buty: Japan Harajuku Lolita black gothic platform shoes sandals ==>> Nana:
Naszyjnik: H&M ==>> ten sam :)
Stoliczek: DIY

Prezencja: NaDworna WśródPolna
Statyści: Widelec Statysta &


/ Toż z tego z talerza, klusek w Leilę zmierza/



August 10, 2010

Prawdziwa Kobieta. Poranek Szafiarki. Fashion Fict Faction by LMProduction ad.5

Godzina 7.00
Budzik dostaje w zęby telefonem komórkowym bo zaczęły wyć w tym samym czasie. Jest środek nocy i sama nie wie ile członków jej wyrosło a ile nie, bo nie może trafić w zegar. Zaspana drapie się w głowę, poprawia włosy i ostrożnie opuszcza najpierw prawą stopę na dywan. Najpierw prawą, bo jak opuści najpierw lewą to cały dzień będzie do dupy. Idzie słaniając się do łazienki. Siada... Sika mamrocząc pod nosem. Wstaje... Bierze watkę, tonik i zaczyna się ceremonia...



Po wydobyciu z siebie 100 zakazanych przez kulturę i Biblie słów na temat swoich oczu kaprawych i zmarszczek jak Wielki Kanion idzie obmyć swe boskie pogniecione ciało pod wodą. Rozprostowuje je, potem wyciera i odziewa. Odziewanie trwa przez pół godziny, no chyba, że Prawdziwa Kobieta przygotuje sobie coś poprzedniego wieczora. Pod warunkiem jednak, że Prawdziwa Kobieta akurat nie uprawiała seksu lub się nie upiła przy telenoweli. No więc jest już odziana. I bardzo niezadowolona. Chyba, że założyła nową rzecz aby zajaśnieć jak Gwiazda Zaranna przed czeladzią w pracy...




Zaczyna się szukanie w odchłaniach torebki. Tusz do rzęs przeprowadził się chyba do Czechosłowacji, a szminka do Jugosławii. Tam najłatwiej by było je znaleźć. Prawdziwa Kobieta z westchnieniem zaczyna więc wygarniać. Wyciąga z czeluści torby swej ogromnej o wymiarach 20X20cm: osiem biletów autobusowych z roku 1992, dwie torebki zwietrzałej herbaty Lipton ( co ją tam zapakowała chyłkiem sześć miesięcy temu w pracy jak zapomniała kupic do domu), Stare rajstopy ( to te z Wigilii jak jej oczko poszło), notes z telefonami, roztopione toffi, dwie oklejone okruchami z pogniecionych ciastek landrynki, sto pięćdziesiąc rachunków i wyciągów z bankomatu, SZMINKA! ...aaaaa... to nie ta...Ta nie śmierdziała jak zepsuta dętka... i jeszcze....i jeszcze...i jeszcze...

Na końcu wyciąga tusz. Szminkę trafił szlag. W torebce jej nie ma! Nie ma, bo stoi grzecznie w łazience pod lustrem. Nie wyszykowana i wkurwiona do granic swej kobiecości, Prawdziwa Kobieta zasiada za sterami samochodu a makijaż kończy w korku. Zapomniała jeszcze nakleić plastry na pięty, bo nowe buty są zajebiste ale lubią zjadać jej stopy po kawałku. Uczesać też się zapomniała, ale to nic. W pracy powinien być jakiś widelec...


Z wyrazami GrossBoss via ==>>

Fashion Fict Faction by LMProduction Part 1.

Fashion Fict Faction by LMProduction Part 2.

Fashion Fict Faction by LMProduction Part 3.

Fashion Fict Faction by LMProduction Part 4.


Prezencja: Łazienna
Statyści: Widelec

April 4, 2010

Grunt to przyczepić skutecznie, wygląda to potem bajecznie :)

Dzisiaj troszkę o innej metodzie przedłużania włosów. Do momentu kiedy dolepiane farfocle opanowały świat, a z czaszek celebrytów smętnie zaczęły powiewać odrośnięte plastikowe kuleczki ze zwisającym szczurzym kłakiem, kilku fajnych fryzjerów zastanawiało sie jak to zrobić aby się nie narobić a żeby można było sobie nosić długie włosy dłużej. Postanowiono pójść na sposób. Pełna zniesmaczenia po pierwszym doklejeniu czy przypleceniu monofibre, które po miesiącu zaczęło przypominać mopa pani Malinoskiej co tem mopem czyści korytarz w Pałacu Kultury, postanowiłam poszukać sobie na polskim ryneczku stylistów czegoś nowego. Dokopałam się mianowicie do firmy, która zajmowała się profesjonalnie uszczęśliwianiem łysych lub właśnie tych co mieli wyłysieć lub łysieli tylko jeszcze nie chcieli przyjąć tego do wiadomości. Panowie ci zapuszczali nierzadko fry-zu-rę a-sy-me-try-czną, którą potem zczesywali na lewo lub jak kto woli na prawo i pełni szczęścia wychodzili do pracy aż do pierwszego wiatru. Fry-zu-ra postanawiała radośnie uwolnić się z pozycji "na jeźdźca", którą własnie odbywała z czaszką i biedny pan wracał do domu, brał żółtą książkę i szperał albo w poszukiwaniu czarnego sprayu maskującego albo tupeta albo maszynki elektrycznej. / dłuuuuugie zdanko wyszło mje normalnie, że hej, ale nie byłaby GrossBossem jakby wszyscy rozumieli o co mnie chodzi w tych pięcioliniowych zdaniach botak./

Ja tyż poszperałam i doszłam do wniosku, że znalazłam jeden fajny sposób, który po małym przerobieniu nada się dla mnie na długi włoch. O ilę firma ta zajmowała się namawianiem panów do zapuszczenia obu boków, u mnie było łatwiej bo już miałam dosyć długie boki. Panu z dwóch zapuszczonych boków pletło się cieniusieńskie dobierane warkoczyki lecące naokoło okrągłej łysiny. Wcześniej z łysiny brano wymiar za pomoca taśmy przezroczystaej samoprzylepnej / na łeb naciągało się folię spożywczą, na to nalepiało sie do usranej śmierci skocza aż powstała warstwa do złudzenia przypominająca czapeczkę. A że była przezroczysta można było łatwo na niej narysować nową linię czoła, zazwyczaj o wiele niższą niż ta, która widniała z tyłu głowy smętnie usiłując dojrzeć oczy właściciela... :'/ / wzruszyłam się normalnie. Bo ja juz taka wrażliwa normalnie jestem normalnie.../ Dobra. Na tej podstawie robiono panu tupecik z włosów naturalnych, ktory przyszywano potem do tego warkoczyka zaplecionego naokoło smętnej łysiny. Oczywiście z przodu nie było go do czego przyszyć. Dlatego też przód był przyklejany na specjalne plasterki / tak jak teraz robi sie to w lace wigs/. Cała przyczepka nie była jednak robiona na koronce tylko na grubszej siatce i była dosyć przewiewna. Łysinka mogła sobie przez miesiąc spokojnie oddychać, można było sie w nią na przykład bez problemu podrapać widelcem albo śrubokrętem. / Normalnie znowu się wzruszyłam. Dobrze, że doczepka miała dobrze :'/

Ja, ponieważ nie jestem łysa /HURA!/, poszłam rezolutnie i zażyczyłam sobie włosy naturalne długie na 50cm oraz zaplecenie mi warkoczyka naokoło głowy z tyłu / jakieś 2 cm za uchem, 6-7 cm od lini włosów z przodu i 1 cm z tyłu. Takie ładne okrągłe kółeczko z tyłu głowy. Pan Fryzjer ochoczo nałożył mnie na łeb cze-pek, wykonał nalepianie ta-siem-ki-sa-mo-przy-lep-nej oraz odrysował bardzo ładnie to co sobie zażyczyłam. Pamietam wtedy jakiś dopływ kasy miałam czy coś. Cały projekt kosztował mnie 1900 PLN ale w przeciwieństwie do dolepianych kłaków na 3 miesiące ja swój miałam aż 3 lata. Metoda była na tyle zajebista, że co miesiąc mozna było taki warkoczyk rozplatać, potem obrobić czaszkę itepe, ufarbować włosy, nacieszyć się przez godzinę swoją nieubraną w obce DNA głową, a następnie radośnie spleść nowego warkoczyka, doszyć cudowne długie włosy i wyjść jako zadowolony klient ze salonu co mnie ten wyczyn kosztował całe 130 PLN łącznie z farbowaniem.

Metoda ta licząc użytkowanie 3 letnie kosztuje miesięcznie 180 PLN łącznie z kosztem fryzjera, farbowania i modelowania, co przy normalnym przedłużaniu włosów /2000-3500 PLN za 50cm dolepianki na 3 miesiące/ daje nam miesięczny wynik ponad 1100 PLN/

No i grunt, że miałam widelec. Do drapania po skalpie nadaje się świetnie :P

Poniżej efekt.

Pix by Ludź Iphon



włochy: Biostudio Newline
prezencja: klozet
Statyści : Widelec