... Qorna. Epicentrum rodziny i epicentrum spotkań. Każda osoba wracająca czy nadjeżdżająca jako świeży przybysz witana jest wesołymi okrzykami dzieci, które choć na chwilę moga uczepic się zderzaka samochodu. Czterolatki a nawet trzylatki chadzają swoimi drogami. Bez uczucia strachu, że ktoś zabierze, ukradnie, skrzywdzi...
Oczy matek, ciotek - czujne i wiecznie śledzące ogarniają wielkie stado przedszkolaków, które same uczą się życia i tego jak wywalczyć własną pozycję, obronić swoje zdanie czasem krzykiem, czasem pięścią, czasem za pomocą kępy wyrwanych włosów.
I kiedy tak patrzę na Wolne Dzieci, żal mi tych zamkniętych w betonowych blokach, zamkniętych na placach zabaw. Tu nie chodź, tam nie idź, nie odzywaj się do ludzi, nie wolno, niebezpiecznie, pamietaj że ktoś cię może zabrać, skrzywdzić, obrazić...
Dzieci wychuchane w swoich różowych pokoikach z lapotopami, playstation, którym poświęcają godziny czasu, podczas gdy rodzice zmęczeni po miejskim korku maja swoje zajęcia - niekoniecznie związane z dzieckiem.







I przypomina mi się moje dzieciństwo kiedy matki z balkonów krzyczały, że Dobranocka, że Koziołek Matołek z Bolkiem i Lolkiem i Kolargolem, Mają, Guciem i Brombą.
Przypomina mi się jak wracaliśmy z podwórka bez strachu - podrapani, brudni, czasem ze śliwka pod okiem - wywalczoną w solówach. Szczęśliwi bez swoich różowych pokoików i elektroniki, która zastąpiła dzisiaj nianie, opiekunki, rodziny.
Kiedy stado trzylatek dociera do domu po całym dniu łażenia po opłotkach, sąsiadach, gościnach. Potargane, z glutem wiszącycm u nosa. Głodne czasem, z trofeum w postaci trzciny cukrowej obgryzionej z każdej strony do "kości"... tak sobie myślę, że jako mama wolę tą moją Leilę w Qornie niż w Warszwie zamkniętą w betonowej klatce z paniami od 8.00 do 17.00
I tylko wieczorem kiedy siostrzyczki zjedzą kolację pozwalam im być księżniczkami z bajki, elfami i całą resztą która w laptopie moim siedzi a Disney wyprodukował.
Chociaż z tego co widzę mogłyby się bez tego obejść smakiem :)
Uściski!
Lea








Oczy matek, ciotek - czujne i wiecznie śledzące ogarniają wielkie stado przedszkolaków, które same uczą się życia i tego jak wywalczyć własną pozycję, obronić swoje zdanie czasem krzykiem, czasem pięścią, czasem za pomocą kępy wyrwanych włosów.
I kiedy tak patrzę na Wolne Dzieci, żal mi tych zamkniętych w betonowych blokach, zamkniętych na placach zabaw. Tu nie chodź, tam nie idź, nie odzywaj się do ludzi, nie wolno, niebezpiecznie, pamietaj że ktoś cię może zabrać, skrzywdzić, obrazić...
Dzieci wychuchane w swoich różowych pokoikach z lapotopami, playstation, którym poświęcają godziny czasu, podczas gdy rodzice zmęczeni po miejskim korku maja swoje zajęcia - niekoniecznie związane z dzieckiem.
I przypomina mi się moje dzieciństwo kiedy matki z balkonów krzyczały, że Dobranocka, że Koziołek Matołek z Bolkiem i Lolkiem i Kolargolem, Mają, Guciem i Brombą.
Przypomina mi się jak wracaliśmy z podwórka bez strachu - podrapani, brudni, czasem ze śliwka pod okiem - wywalczoną w solówach. Szczęśliwi bez swoich różowych pokoików i elektroniki, która zastąpiła dzisiaj nianie, opiekunki, rodziny.
Kiedy stado trzylatek dociera do domu po całym dniu łażenia po opłotkach, sąsiadach, gościnach. Potargane, z glutem wiszącycm u nosa. Głodne czasem, z trofeum w postaci trzciny cukrowej obgryzionej z każdej strony do "kości"... tak sobie myślę, że jako mama wolę tą moją Leilę w Qornie niż w Warszwie zamkniętą w betonowej klatce z paniami od 8.00 do 17.00
I tylko wieczorem kiedy siostrzyczki zjedzą kolację pozwalam im być księżniczkami z bajki, elfami i całą resztą która w laptopie moim siedzi a Disney wyprodukował.
Chociaż z tego co widzę mogłyby się bez tego obejść smakiem :)
Uściski!
Lea