Translate
October 24, 2013
October 23, 2013
October 21, 2013
October 19, 2013
October 18, 2013
Pani Matki przypadki...
- Leila? Gdzie babcia?
- Nie wiem. Ja jej nie ruszałam.
Tags:
LeaMun,
Leila,
Luxor,
Pani Matki przypadki,
Qorna
October 15, 2013
Fraszka mięsna.
Gdyż gotować muszę
to z siebie wymuszę
bo dziś o pulpecie
Napiszę wam,
przecie ...
Przepis na pulpeta w moim wydaniu polega na tym, że kupuję mielone. Potem to mielone z mlaskiem ląduje na talerzu. Otwieram lodówkę. W lodówce leżakują sobie cebule. W siatce z siatki trzeba dodać. Należy wietrzyć cebulę. Taki zwyczaj. Bo cebula nie wietrzona zaczyna wyglądać jak Shrek po ekshumacji.
No to bierę tę cebulę i skalpuję nożykiem pod wodą. Strumień wody ma mieć pół centymentra szerokości. Bo jak ma więcej to cebula sklapuje się sama i mogą przy okazji odpaść tipsy. A tipsy drogie są niezmiernie i do tego francuskie. Ja nie mam ale ja kto ma to dla niego. Trzeba uważać przy skalpowaniu. Oskalpowaną cebulę należy umieścić na plastikowej desce do krojenia. Najlepiej czerwonej. Uważam, że to najbardziej twarzowy kolor. I nie widać posoki jak już zatniesz się w palec. Tak przygotowaną cebulę rżniemy na pół nożem kuchennym za 600 złotych. Zwłaszcza kiedy trenujesz festyn przy gościach należy użyć tego za 600. Jak dziabasz samotnie, możesz użyć zwykłego. Wybór należy do ciebie.
Przerżnąć cebulkę na pół. Potem wbić tipsa w kopułkę celem utrzymania tegoż cebula i udawać kucharza dziabając na oślep raz obok razu. Następnie należy oddzielić odcięte tipsy od posiekanej cebuli i wrzucić sieczkę do miski ( może być czerwona. Pasuje do deski)
Bieremy mięso z talerza i wrzucamy do miski czerwonej. Potem gmeramy ręką nieubraną. Wymieszanie polega na ubiciu miazgi co między palcami ci wycieka. Ściskając mielone z cebulą przenoszę się w odmęty podprogowe celem wmówienia sobie, że właśnie nie wyrywam nikomu bebecha z bebecha. Tak UMIĘŚNIONĄ rękę myjemy pod strumieniem wody o szerokości centymetra. Paznokcie i tak zdekompletowane, więc bez obaw można działać hydrantem. Wytrzeć.
Otworzyć szafkę, wyciągnąć pieprz. Pieprzyć mięso cztery razy średnim otworkiem. Wsadzić rękę. Ubić miazgę.
I tutaj zaczyna się mój problem z mięsem. Bo bułki tartej należy dodać, żeby pulpet był pulpetem. Silna wola stawia mi na szali z jednej strony tartą bułe a z drugiej odwieczne prawo drapieżnika. Bo zawsze tak wurwa. Jak robię 10 pulpetów to wychodzi mi 4 a jak robię 4 to mogę sobie najwyżej w pusty garnek wsadzić łeb.
Połowę zjadam na surowo.
Tak sobie myślę, że jestem jeszcze trochę pierwotna i w przeciwieństwie do koleżanek mogałbym się wyżywić spokojnie w dżungli na przykład lub na sawannie na przykład lub też na pustyni na przykład.
Musiałabym tylko zabrać ze sobą kozik i kilo cebuli.
Uszanowania
Lea
to z siebie wymuszę
bo dziś o pulpecie
Napiszę wam,
przecie ...
Przepis na pulpeta w moim wydaniu polega na tym, że kupuję mielone. Potem to mielone z mlaskiem ląduje na talerzu. Otwieram lodówkę. W lodówce leżakują sobie cebule. W siatce z siatki trzeba dodać. Należy wietrzyć cebulę. Taki zwyczaj. Bo cebula nie wietrzona zaczyna wyglądać jak Shrek po ekshumacji.
No to bierę tę cebulę i skalpuję nożykiem pod wodą. Strumień wody ma mieć pół centymentra szerokości. Bo jak ma więcej to cebula sklapuje się sama i mogą przy okazji odpaść tipsy. A tipsy drogie są niezmiernie i do tego francuskie. Ja nie mam ale ja kto ma to dla niego. Trzeba uważać przy skalpowaniu. Oskalpowaną cebulę należy umieścić na plastikowej desce do krojenia. Najlepiej czerwonej. Uważam, że to najbardziej twarzowy kolor. I nie widać posoki jak już zatniesz się w palec. Tak przygotowaną cebulę rżniemy na pół nożem kuchennym za 600 złotych. Zwłaszcza kiedy trenujesz festyn przy gościach należy użyć tego za 600. Jak dziabasz samotnie, możesz użyć zwykłego. Wybór należy do ciebie.
Przerżnąć cebulkę na pół. Potem wbić tipsa w kopułkę celem utrzymania tegoż cebula i udawać kucharza dziabając na oślep raz obok razu. Następnie należy oddzielić odcięte tipsy od posiekanej cebuli i wrzucić sieczkę do miski ( może być czerwona. Pasuje do deski)
Bieremy mięso z talerza i wrzucamy do miski czerwonej. Potem gmeramy ręką nieubraną. Wymieszanie polega na ubiciu miazgi co między palcami ci wycieka. Ściskając mielone z cebulą przenoszę się w odmęty podprogowe celem wmówienia sobie, że właśnie nie wyrywam nikomu bebecha z bebecha. Tak UMIĘŚNIONĄ rękę myjemy pod strumieniem wody o szerokości centymetra. Paznokcie i tak zdekompletowane, więc bez obaw można działać hydrantem. Wytrzeć.
Otworzyć szafkę, wyciągnąć pieprz. Pieprzyć mięso cztery razy średnim otworkiem. Wsadzić rękę. Ubić miazgę.
I tutaj zaczyna się mój problem z mięsem. Bo bułki tartej należy dodać, żeby pulpet był pulpetem. Silna wola stawia mi na szali z jednej strony tartą bułe a z drugiej odwieczne prawo drapieżnika. Bo zawsze tak wurwa. Jak robię 10 pulpetów to wychodzi mi 4 a jak robię 4 to mogę sobie najwyżej w pusty garnek wsadzić łeb.
Połowę zjadam na surowo.
Tak sobie myślę, że jestem jeszcze trochę pierwotna i w przeciwieństwie do koleżanek mogałbym się wyżywić spokojnie w dżungli na przykład lub na sawannie na przykład lub też na pustyni na przykład.
Musiałabym tylko zabrać ze sobą kozik i kilo cebuli.
Uszanowania
Lea
Tags:
LeaMun,
przepis na pulpety
October 4, 2013
Egipskie leki z ziołowej apteki vel jak coś się zdarzy gdy masz to na twarzy
Dzisiaj będzie post głównie dla pań i chyba w różnym wieku, bo słowo daję nie wiem komu go zadedykować.
Chodzi mianowicie o problemy z cerą mieszaną, z którym cała moja famili z dziada pradziada się zmaga.
Kiedy ktoś mi mówi, że wyglądam na 25 lat normalnie aż mam ochotę skakać pod sufit / to drzewo sandałowe rozrabiane z kremami POLECAM! killer dla zmarszczek/ lecz oprócz tego jestem normalnie potomkiem familijnym z wielkimi problemami czaszkowymi.
Kto ma cerę mieszaną ten wie, że z jednej strony gruba skóra, która często się zatyka i brudzi jest z tej strony dobra, że właśnie owe zmarszczki przychodzą bardzo późno ale z drugiej strony pora na pora gdzie ci można zajrzeć wgłąb tkanek miekkich nie wygląda ładnie a i make-up tego nie ukryje za bardzo. Wręcz przeciwnie. Za mocno upaćkana podkładami czy pudrami wyglądasz jakbyś miała się zaręczyć z Etną a wieczorem przypominasz ciastko pieguska czy coś.
Wiem... wiem... zara wyskoczą tu na mnie blondynki z cerą jak porcelana z poradami sercowymi.
Twarda rzeczywitość pryszcztych nastolatków i gruboskórnych trzydziesto i czterdziestolatków potrafi czasem dobić.
Podczas gdy mi stuknie w przyszłym roku 40-tka niech panie z cienko skórą z kremami za 600 PLN starzeją się godnie i zaprzyjaźnią z botoksem.
Bo mam dzisiaj Wam do pokazania W KOŃCU COŚ co mi w tutejszej aptece wykonano i mam tego całą lirową butlę.
Mazia ta nakładana jest na skóre w formie lekkiej maseczki / po bladych dziubkowato- iphonowych wykrzywionych gębnie zwłokach poznacie pewnie że to ja/ i zostawia się to mazię lekko wodną na twarzy aż zaschnie około 20 minut.
Powiem krótko.
Przy 35 stopniach w Egipcie działa jak nie wiem. Zamyka pory na cały dzień, twarz się nie brudzi / a kurzu jest tu przecież mnóstwo w tem Egipcie/ i generalnie chciałam powiedzieć, że odstawiłam wszystkie pudry oraz fluidy precz.
Jeśli któraś z Was ma podobne kompleksy i inne strapienia związane z porami, wągrami, zatykaniem się skóry i tym, że się po godzinie od wykonania makijarzu świecicie piszcie mi maile.
Pozdrawiam,
Lea
Chodzi mianowicie o problemy z cerą mieszaną, z którym cała moja famili z dziada pradziada się zmaga.
Kiedy ktoś mi mówi, że wyglądam na 25 lat normalnie aż mam ochotę skakać pod sufit / to drzewo sandałowe rozrabiane z kremami POLECAM! killer dla zmarszczek/ lecz oprócz tego jestem normalnie potomkiem familijnym z wielkimi problemami czaszkowymi.
Kto ma cerę mieszaną ten wie, że z jednej strony gruba skóra, która często się zatyka i brudzi jest z tej strony dobra, że właśnie owe zmarszczki przychodzą bardzo późno ale z drugiej strony pora na pora gdzie ci można zajrzeć wgłąb tkanek miekkich nie wygląda ładnie a i make-up tego nie ukryje za bardzo. Wręcz przeciwnie. Za mocno upaćkana podkładami czy pudrami wyglądasz jakbyś miała się zaręczyć z Etną a wieczorem przypominasz ciastko pieguska czy coś.
Wiem... wiem... zara wyskoczą tu na mnie blondynki z cerą jak porcelana z poradami sercowymi.
Twarda rzeczywitość pryszcztych nastolatków i gruboskórnych trzydziesto i czterdziestolatków potrafi czasem dobić.
Podczas gdy mi stuknie w przyszłym roku 40-tka niech panie z cienko skórą z kremami za 600 PLN starzeją się godnie i zaprzyjaźnią z botoksem.
Bo mam dzisiaj Wam do pokazania W KOŃCU COŚ co mi w tutejszej aptece wykonano i mam tego całą lirową butlę.
Mazia ta nakładana jest na skóre w formie lekkiej maseczki / po bladych dziubkowato- iphonowych wykrzywionych gębnie zwłokach poznacie pewnie że to ja/ i zostawia się to mazię lekko wodną na twarzy aż zaschnie około 20 minut.
Powiem krótko.
Przy 35 stopniach w Egipcie działa jak nie wiem. Zamyka pory na cały dzień, twarz się nie brudzi / a kurzu jest tu przecież mnóstwo w tem Egipcie/ i generalnie chciałam powiedzieć, że odstawiłam wszystkie pudry oraz fluidy precz.
Jeśli któraś z Was ma podobne kompleksy i inne strapienia związane z porami, wągrami, zatykaniem się skóry i tym, że się po godzinie od wykonania makijarzu świecicie piszcie mi maile.
Pozdrawiam,
Lea
Subscribe to:
Posts (Atom)