Jak wam się podoba moja strona domowa? Aż się prosi o serial komediowy. Mam wrażenie, że mnie z niego wytną.
Ludzie powiedzą "Ładna scenografia, ale co za baba się tu kręciła...?" Swoją drogą stronę zaprojektował specjalista od feng shui co znaczy mniej więcej tyle co "Trafił się następny frajer"
Chodzi o to, że tu, czy w domu każdy mebel powinien mieć swoje miejsce a bałagan szkodzi. Teraz myślę, że jedna z matek mojej koleżanki była perwszą znawczynią feng shui. Wtedy mi się wydawało, że ma świra :/ Wszędzie chodziła z gąbką. Razem z koleżanką kupiłyśmy jej nawet czarną gąbkę na eleganckie okazje. Czychała w kącie kuchni niczym przyczajony gepard aż z ust spadnie ci okruszek. Rzucała się wtEdy na ciebie, wycierała ci gąbką twarz, talerz, nogę od stołu, psią miskę i wypadała z gąbką przez drzwi biegnąć do Bydgoszczy. No chyba, że się ją złapało za obcas kapcia z puszkiem okalającym palce. Dodam, że kapcia z naklejoną pod spodem flizeliną ochronną.
Ona zawsze potrafiła nas czymś zaskoczyć. Feng shui jak wiadomo ma powodować pozytywne napięcie i energię witalną. Chyba żyłki podjelitowej. Programy o dekoracji domów, gdzie specjalista o wyglądzie Wróżki Waldemary czy innej tam Brunchildy włazi ci w japońskich haftowanych kapciach do rewiru prywatnego, za nim ładuje się ekipa z programu "While you were out" lub "Kto was tak urządził" lub "Colin i Justin" i zaczyna węszyć.
Najpierw filmują twoją głupią gębę, która świecąc się w światłach kamery przypomina inteligentnego kalafiora, potem jeszcze głupsze gęby twojego potomstwa, które akurat bawi się na dywanie wzorzystym poplamionym nieco keczupem i kawą, pijanego małżonka co śpi na tapczanie z Gieesu a na końcu psa liżącego się w okolicach ogona. Specjalista siłą wsadza na ciebie koszulkę z tytułem programu no i zabawa się zaczyna.
Dywan ląduje na klatce na jakieś 5 minut. Podczas gdy dywan stoi w kącie obok windy a ty jesteś zajęta wsadzaniem w łazience twarzy w puder coby się nie błyszczeć i rysujesz sobie oko na nosie ( to ze zdenerwowania), sąsiad z wyższego piętra częstuje się twoim dywanem a ekipa "Niespodzianki dla sąsiada" wystawia na korytarz twoje obłupane meble, potomków i męża z tapczanem. Nakrywa ich wszystkich folią bombelkową i przystępuje do malowania ścian. Najlepiej modnie. Na różowo lub cytrynowo. Do tego dwie kanapy z Ikei w kolorach "beż niezobowiązujący", półki samonośne i krzesła ratanowe, żeby przy trzeszczeniu dupą dnia następnego nie zapomnieć kto cię tak urządził. Na półeczkach lądują serduszka na sprężynkach, plastykowe lampki w kształcie księżyca i rzeźba nowoczesna przypominająca zmutowanego trolla a'la "Harry Potterr" ( bez urazy dla Harrego)
Nie masz już przedpokoju i kibla, bo w przedpokoju stoi ściana z twoich byłych mebli a w kiblu siedzi twój osobisty mąż przywalony skarpetami, gaciami i tapczanem. Jako epilog wciskają ci w rękę butlę płynu czyszczącego Sponsora, mopa i każą ci posprzątać po ekipe. Wszystko w uśmiechem, bo właśnie zostałeś gwiazdą. Aby zakończyć show, wydłubują z kibla twojego męża, z korytarza można w końcu wyszperać spod folii bombelkowej dziatwę czerwoną jak maki na Monte Casino. Ale jeśli myślisz, że to już koniec, to się grubo mylisz.
Zza węgła wyłania się ciotka Genowefa i dwie kuzynki, których nie widziałaś od swojej komuni w 1963, siostra ciotki Zofia i jej mąż Mietek. Następnie nadchodzi reszta rodziny spod Cycowa, którą widzisz pierwszy raz w życiu i kuzynka Lucyna dżwigająca twoją stuletnią prababkę Klarę. W tym momencie rzucają się na ciebie pośród landrynkowych ścian a ty właśnie zostałaś najpopularniejszą gospodynią domową w Polsce.
I do cholery z tapczanem! Specjalista od feng shui ma to głęboko. Uśmiechasz się przez łzy, bo przez następny miesiąc w kolejce do kasy w supermarkecie będziesz rozdawać autografy a sąsiedzi z bloku, których dotąd nie znałaś będą wołać na ciebie Lucyna lub Genowefa.
Czego wam nie życzę - Redakcja