To może tyle o sobie na początek.
Dzisiaj notka szafowa o tym jak wyglądam dzisiaj i o dwóch zdobyczach. Grzmoty moje ukochane, które czekały na mnie na małym bazarku antyków w Krakowie w 2004. Grzmoty przebywały w reklamówce pijanego pana z czerwonym nosem i jeszcze bardziej czerwonym kolegą, który był bardziej poziomo od tego pana, który mi je opchnął za 10 PLN-ów. Grzmoty były nowe a blacha na ich obcasach mieniła się pięknie jako ta powierzchnia srebrnej patelni nieteflonowej. Do dnia dzisiejszego łatałam obcasy na wiele różnych sposobów / zwykle kiedy blacha zaczyna zgrzytać o beton - wiadomo, że trzeba iść do szewca. najlepszy był ten egipski. Załatał mi obcas oponą z traktora. Trzymała się 10 miesięcy :P/
Pasek, po którym wszyscy w Hurghadzie myślą, że jestem sowiecka i mówią mi "Zdrastwujtie" trafiłam fuksem w Londynie w szmateksie i dałam za niego 4 funty. A cała reszta? Tak o:

włochy: Dopinka dreadowa enchantedlocks
Spodnium: Double Trouble => SH
tunika - Bon Prix /tak zrobiłam to :*P/
kwiat: Bijou Brigitte
kolczyki - prezent :)
bransoleta: India Shop
prezencja: PrzedpoHolowa
Statyści: Iphone, Płotek, KwiatekTrupek, Kafelek, Lampa Obronna & MordaArt by L.M.Production