Translate

January 21, 2013

Lea Demolka wspomina dzieciństwo czyli PIERWSZY KONKURS na blogu Egomorphosis :)

Bo ja też kiedyś miałam dzieciństwo wiecie? Miałam ci ja to dzieciństwo niezwykle barwne i „Rodzina Adamsów” lub „Lśnienie” przy moich wspomnieniach to komedia rodzinna. Zwłaszcza traumatyczne przeżycia z okresu występów w takim jednym zespole dziecięcej muzyki dawnej, gdzie w grupie akrobatycznej, w ciżemkach i berecie wielkości Wrocławia z bażancim piórkiem fikałam koziołki, szpagaciki i inne rozgwiazdy, grałam na flecikach i innych glinhornach.

Nosiłam gacie z aksamitu ozdobione cekinami i brylancikami, kufajkę tudzież z koronkowym kołnierzem. Wyglądałam jak skrzyżowanie pazia Jana III Sobieskiego i myśli twórczej krawca z czasów kryzysu lat 80-tych.

Jeździłam czasami autokarami na eskapady koncertowe do ościennych państewek lub trochę dalszych. Pewnego pięknego dnia zdarzyło się pojechać do Rajchu autostradą. Małolaty-jak to małolaty czasami sikać muszą też. Kierowca Pan Henio zrobił więc przystanek i nakazał rozpełzającym się dzieciakom sikać w zwartej grupie ( co przy ilości sztuk 40 byłoby conajmniej trudne, zwłaszcza, że domieszali nam kilku boyów w welurowych gatkach)

Budziły we mnie wówczas podziw i szacunek panny z 5 klasy podstawówki, którym już coś zaczynało odstawać z przodu i biegały wyprostowane jak kołki kołysząc chudymi szyjami. Ale dla mnie były kimś w rodzaju idolek, bo miały poprzekłuwane uszy i w ogóle…

Panny z piątej klasy jak to idolki oczywiście nie wystawiły zadków na światło dzienne publicznie i poleciały gdzieś w krzaki między wysokimi trzcinami. Po chwili pojawiły się dźwigając pałki zerwane nad wodą.

Pałki ( takie sztuczne puchate wielkości porządnego ogórka) widziłam wtedy raz w telewizji i jako osoba ciekawa świata ruszyłam indywidualnie między trawy z żądzą w oczach. Przedzierałam się przez trzciny i ostępy bagna, pełna nadziei i zazdrości, która poliki me zabarwiła na kolor wydzieliny wątrobowej.

Bo wiecie ja już taka zazdrosna się urodziłam i nawet teraz jest mnie trudno naprostować.

Skończyłam swą kilkuminutową podróż w bagnie umazana po pas w szlamie z nogami zakleszczonymi między pałkami. Zostawiałam w bagnie swoje nowiusieńkie „Jaskrawo-Pomarańczowe-Żeby-Mnie-Było-Dobrze-Widać” kalosze, które moja biedna mama kupiła mi fuksem na wyjazd.


Zostawiłam tam również galoty od firmowego zespołowego tzw. kostiumu wyjazdowego ( turkusowe w granatowe kropki)

Finał był taki, że spędziłam 12 godzin siedząc niemal z gołym pupem zakryta chyba Trybuną Ludu wśród ryczących ze śmiechu piątoklasistek, bo graty były pozamykane w lukach bagażowych i nie miałam dostępu do torby.

Galoty zostały w krzakach, bo bagno jedzie jak nie przymierzając stopy harcerza po podchodach, ale miałam jedną pociechę.

Jedna z tych pięcioklasistek jest dzisiaj jurorką takiego jednego bardzo znanego programu, więc zacznijcie grzebać w odmętach butów, psów i kotków o zeberach nie wspomnę, bo na Grossboss.blogspot.com o Niej nie wspominałam z premedytacją :)))

I teraz nastapi uroczyście PIERWSZY OFICJALNY KONKURS z Give Awayem joł! NA BLOGU MEM.

Pytanie brzmi.

Wlep gały we zdjęcie /GrossBoss gra na bębnach/ i napisz mnie prsz...

Jak nazywa się ta jurorka i w jakim programie się pojawi?




Wszystkie osoby, które mi wyślą prawidłowa odpowiedź w komentarzach plus zostawią e'mail mogą dostać taką małą egipską nagrodę, którą możecie sobie obejrzeć poniżej. Czekam do końca stycznia. O tym kto dostanie tą piękną szkatułkę zadecyduję osobiście a ponieważ losować nie wolno, pozwólta, że uczynię to w inny sposób. Tajemnica Szefa :)



  



p/s nie musicie mnie polubić na Facebooku bo niepomiernie mnie wnerwia żebranina ogólna :]