Kiedy Magdalą pokazała mi te naszyjniki z agatami, nie wiedziałam czy sie rozpłakac czy od razu pójść i zacząć gmerać w naszejklasie :) Tja... nasza klasa była bardzo wesoła.
Ja. Kurdupel, ktory do 17 roku zycia ważył 39 kilo, zaliczka na kobietę jedyny agat jaki kojarzyłam to ten z Magdalą i z nasza klasą. Pamiętam ekhe jak grałam w kosza / nawet /tylko nie umrzyjta ze smiechu/ w reprezentancji szkoły joł/ i musiałam tre-no-wać na sali gimnastycznej, w której śmierdziało starymi skarpetkami i drewnem z drabinek i na tej to starej sali musiałam ja mociumpanie trenować .
Ponieważ zawsze, ale to zawsze sie do wszystkiego bardzo przykładam, na tem SKS-sie panie czy tam innym wyróżnieniu GrossBossa po godzinach, wypacałam siódme poty z kości a potem wlokłam sie do domu ze zdrętwiałymi kłykciami.
Lecę moje duszki normalnie z to piłko. Lecę.... lecę... Wiecie, te klimaty. Wiatr rozwiewa me włosy, cała matma przelatuje mnie przed oczami, z daleka majaczy się za wysoki kosz(t)... rzucam gałka na prawo... na lewo.... ŚCIANA.
podłoooooooga
Krew mi poszła z dwóch dziurek z nosa, więc jak mnie zbierali tak całkiem szybko zamieniłam sie w Carrie ze Stephena Kinga.
Tylko, że to nie była sciana. To była moja koleżanka Agata.
Nie lubiła mnie więc wyszła mi na przeciw.
Na mecz nie pojechałam. I dobrze, bo ja mociumpanie ze sportem to zawsze byłam na bakier :)
A dla Was kolejne cudeńka Magdy
You need something? Don't be shy to write me an e'mail. My Facebook.
Ja. Kurdupel, ktory do 17 roku zycia ważył 39 kilo, zaliczka na kobietę jedyny agat jaki kojarzyłam to ten z Magdalą i z nasza klasą. Pamiętam ekhe jak grałam w kosza / nawet /tylko nie umrzyjta ze smiechu/ w reprezentancji szkoły joł/ i musiałam tre-no-wać na sali gimnastycznej, w której śmierdziało starymi skarpetkami i drewnem z drabinek i na tej to starej sali musiałam ja mociumpanie trenować .
Ponieważ zawsze, ale to zawsze sie do wszystkiego bardzo przykładam, na tem SKS-sie panie czy tam innym wyróżnieniu GrossBossa po godzinach, wypacałam siódme poty z kości a potem wlokłam sie do domu ze zdrętwiałymi kłykciami.
Lecę moje duszki normalnie z to piłko. Lecę.... lecę... Wiecie, te klimaty. Wiatr rozwiewa me włosy, cała matma przelatuje mnie przed oczami, z daleka majaczy się za wysoki kosz(t)... rzucam gałka na prawo... na lewo.... ŚCIANA.
podłoooooooga
Krew mi poszła z dwóch dziurek z nosa, więc jak mnie zbierali tak całkiem szybko zamieniłam sie w Carrie ze Stephena Kinga.
Tylko, że to nie była sciana. To była moja koleżanka Agata.
Nie lubiła mnie więc wyszła mi na przeciw.
Na mecz nie pojechałam. I dobrze, bo ja mociumpanie ze sportem to zawsze byłam na bakier :)
A dla Was kolejne cudeńka Magdy
You need something? Don't be shy to write me an e'mail. My Facebook.