Translate

March 30, 2012

No to po Facebooku. Chociaż nie... akuku :)

od godziny mnie weryfikuje i każe mi podawac imiona i nazwiska osób na zdjęciach. To chyba tyle jeśli chodzi o FB. Dziękuje wszystkim, którzy mnie "zaprosili" Szkoda, że nie zapamietałam tych 1000 zdjęć o które mnie pyta. A może ktoś umie pomóc?

p/s no to se doczytałam w regulaminie... Trzeba podac prawdziwe dane bo mogą zechciez mój dowód. Może jeszcze cnotę? Albo paszport Leili?
Chyba rzeczywiście trzeba sobie załozyc tylko funpage bo to konto osobiste to o zadek potłuc słowo daję.
Popatrzę w weekenda bo moje osobiste konto co osobiste nie było tylko GrossBossowe juz jest chyba spalone :)
Uszanowania GB





















DIY Próba nr.1 udana. Arabski sposób na Energy for the rest of your life

March 28, 2012

Twilight in UE

Upper Egipt rządzi się swoimi prawami. Czas stoi w miejscu, dni i tygodnie są nie ważne, a Szczur Biurowy rzucony w środek tej Czasowej Dziury, zamienia się w osobnika, któremu zwisa po jednej dobie o której się obudzi. Tu życie toczy się od 5 rano do 5 rano dnia następnego. Każdy ma swoje zajęcia, każdy robi swoje i nikt nikomu nad łbem nie zwisa z wykresami braku marży handlowej. Człowiek sam sobie zwisa nad głową bo wie, że jak zaśpi to nie zarobi kasy.

Od godziny 5, kiedy w meczecie zaczyna się melodyjna modlitwa, wieś zaczyna tętnić życiem. Rolnicy zbierają się do pracy, kierowcy zbieraja sie do swoich rozklekotanych busików, słońce wychodzi znad druciastych murów, aby strzelić snopem iskier między dziurami w krzywych okiennicach :) Ci, co nie mają rozklekotanych busików tylko już kupili nowe, wsiadają do swoich nowych i NIEROZPAKOWANYCH. Grunt to najdłużej jeździć z plastikiem na siedzeniach. Bo jeszcze się pobrudzą. Potem, jak już zdejmą te plastiki, zaczyna się prawdziwy Egipt czyli PRAWIE NOWY I PRAWIE DOBRY a potem to już z górki :P
Jaszczurki Bors wybiegają spod strzechy na nasłonecznione kamienie. Sąsiedzi otwierają drzwi do patio a kolejne pokolenia albo śpią albo idą siku do hamamu. Dzieci drzemiące pokotem jedno obok drugiego na drewnianych ławach zestawionych razem jak przytulone do siebie króliczki, otwierają jedno po drugim brązowe oczka. A budzik leży gdzieś gdzie słowo MUSZĘ jest najważniejszym wskaźnikiem tego kim jesteś. Budzikom śmierć powiedziałabym.

Qorna, słoneczna, rozszczebiotana śmiechami maluchów senna osada budzi się do życia.
Około 7-8 tętni już życiem. Bazar przy głównej ulicy - stragany z owocami i warzywami, sklepiki z chińskimi dodatkami do kuchni, łazienki, pracownie stolarzy, piekarnia pity, placków, bar z falafelkami, knajpa internetowa, szewc, krawcowa sukien ślubnych, pralnia i Radziel prasowacz, dziesiątki małych pracowni, gdzie wyrabia się figurki, które możecie zobaczyc później w sklepach w całym Egipcie - zaczynają dzień.

Rolnicy, którzy od dziesiątków lat uprawiają trzcinę cukrową, wyjeżdżają na pola. Chmar - ryczący wytwór IHA-A-A kopytny, kłapiąc nożynami i ciągnąc za sobą wózek czyli decha plus ogrodzenie plus dwa koła plus po pracy tona trziny cukrowej lub góra bananów - utrzymują te wielkie rodziny wspólnie z Babą ojcem, co tyra na tym polu od 7 rano do zachodu słońca.
Trzcinę trzeba przetrzebić aby była jak najwyższa a potem powiązać w wielkie snopy zanim się ją zetnie. No i oczywiście nawodnić. Podobnie z bananami. Pole ma być opielone, zryte broną i nawodnione. Każdy kanał dopływowy musi działać, bo jak nie działa to pole umiera. I nie można sprzedać plonów.

Nawadnianie odbywa się wieczorem. Ogromna pompa, którą pokazałam Wam przez chwilę na poprzednim filmie, uruchamiana jest około 16.00 Pompa ta zasysa wodę prosto z Nilu i rozprowadza ją do kamiennych rynien, które dalej wysyłają ją na pola. Dzięki temu około 17.00 można sobie popływać między bananowcami :P Żartuję. Jak kto się uprze może się położyć w wodzie po kolana, ale upaprze się w błocie jak hipopotam.

Pola te ciągną się połaciami, podobnymi do siebie jak dwie krople wody na całej długości Luxoru po zachodniej stronie. Także uprzedzam. Jak turysta wlezie coby pozwiedzać, to jakby w bór wszedł. Wszędzie to samo. Z jedną różnicą. Jak się zgubi to może se przynajmniej zjeść banana i zagryźć trzciną cukrową oraz popić wodnym błotkiem. W borze musiałby polować na żywność sam, albo trafić na jagódki z malinką. Lub też jak bohaterowie „Lekcji przetrwania” zwiewać przez niedźwiedziem. Tutaj można, a właściwie nie można przed krokodylem na przykład nie można tu.

Chociaż... uhm...

Z Nilu wychodzą potwory. Macie tutaj przykład. Jakem zobaczyła pierwszym razem, że mi się woda burzy w rzece, takem zostawiła na brzegu wszystko łącznie z Tomasem i spiergoliłam między te banany, bo myślałam, że to krokodyl. Zamiast krokodyla z wody wyszła na mnie krowa, więc jak pisałam, krokodyle upodobały sobie chyba bardziej południowe rewiry, gdzie już jakąś antylopę lub zebrę zamiast chudej baby z Polski mogą przekąsić. Widok krowy w łodzi, którą Radziel Rybak zawozi na małą wysepkę pełną trawy, aby się upasła jest nie do pobicia. Czasem krowa czeka grzecznie na łódkę a czasem sama wraca. Ta co na mnie wyszła, była samodzielna :P Szef łowił a ona poszła se sama na chatę spać.


A Chmar Osioł nie dość, że czeka aż Baba Szef skończy mu pakować transport, to jeszcze bez nerwów i statecznie ciągnie swoje zbiory, na których siedzi Baba Szef i czasem jego żona Mara Szefa oraz trójka dzieci a mi gały wychodzą z orbit jak to się wszystko mieści na metrze kwadratowym drewnianej platformy :)

cdn...

March 24, 2012

Uhm... to zdarza się z rzadka... Taka przemiła herbatka :)

Najsamprzód najogrbardziej mnie miło bo moja ulubione Moskito do mła zawitało obejrzec tom nedznom opaleniznę co mnie z gęby własnie schodzi po czterech peelengach. Słońce egipskie odznaczyło na froncie mym swój znak, także musiałam się wziąć się bardziej mocniej za udawanie iż normalnie taka jestem mega stAnningowana. Ekhe!. Od razu zaznaczam iż nogi se zapomarańczowiłam w gimpie, żeby pasowali do makijarza na górze. Tylko Karola wie jak moje nożyny wyglądają a wyglądają w kropki od cloksów czy jak tam to sie odmienia. Słowo daję. Mam normalnie kometę z ogonem dodatków na odnóżach. joł.

Żeby blogowi stało się zadość - żywność. Zdrowa a jakże. A nie jakieś muffiny do wyrzygu. Kubka ze słomka również brak, za to na mojej ukochanej arabskiej tacy w ulubionych czajniczkach podano hierbatkie, która najsampierw miała być wnoszona w tech szpilkach z pierwszego zdjęcia, potem pod taca pojawili się moje Grzmoty co przemierzyli ze mną pół świata przez lata, aby wylądować z naszymi robotnikami na budowie na zapleczu walca a na końcu miałam w dupie i latałam na boso. Najwyżej jutro będę lać a nie gadać jak se te koniczyny uziębię. ZA TO MNIE W GŁOWĘ było ciepło :)

No.

Uściski! GB





Czapocha: Loman
Bluzka: Prezent od Ikarusa - Indie
Spodnie Vero Moda
Obutki: Ebay + Grzmot + komet
Bransoletka: Bursztyny Omy
Kolczyki: Joanna from the bark und Espaniola z żyrandola
Stolik: DYI
Prezencja: Domowo blogowo herbatna
Statyści: Moskito :)




March 23, 2012

Ekonomia egipska plus Szefowa wścibska :))) Houses in Hurghada. Buying, renting, costs

Nie zdradzę Wam dzisiaj dokładnie na czym można NAJLEPIEJ zarabiać w Hurghadzie ale każdy kto wlepi oczyska swe w cyferki, będzie wiedział.
Hurghada. Wielki plac budowy gdzie dziesiątki tysięcy cegieł pną się w górę aby zakończyć się uhmm... drutami.

Tja.. Podatek za dom płaci się w Egipcie a i owszem. Za dom. Ale za skończony. Oznacza to, ze jak ci w niebo sterczy drut / ja wurwa bardzo przepraszam publiczność ale jak ja mogę to ująć inaczej?/ to podatku nie płacisz. Czyli. Najlepiej budować i nie skończyć. Cała Hurghada, Luxor i Kair wyglądają więc jak jeż i słowo daję, jakby tam spadochroniarz zabłądził /hehe! co za piękna wtyczka tematyczna z tem camelem mi wyszła/ tak by bidulek stracił klejnoty rodowe. No chyba, żeby wylądował na antenie satelitarnej, które rosną jak grzyby pomiędzy temi drutami :P Dlatego też miasta i wsie w Egipcie wyglądają jakby kto ponabijał pieczarki na befsztyk/ rychtyk jak Hannibal Lecter kiedy upiekł policzki Enrikasa Dortlicha z podgrzybkami.

Hurghada jak wspomniałam ma najszybszy wskaźnik przyrostu naturalnego domów. A sprawa wygląda tak. Kupujesz ziemię i masz dosyć rozsądny kapitał własny, do tego kredyt na budowę. Bank buduje ci 5 piętrowy budynek pod sprzedaż mieszkań lub pod wynajem. Do momentu spłaty kredytu bank ma hipotekę ale ty zarabiasz na tyle aby z palcem w zadku spłacić ratę m-czną i mieszkać sobie wesoło przy samej plaży lub kawałek dalej.

Teraz o cenach będzie. Jak kto wrażliwy to niech pójdzie siku do kibla Grossbossa, a ja delikatnie nawiążę do ekonomii, z której jestem dyplomowana i mam do szczerze mówiądz w dupie.

W Egipcie jak wszyscy wiemy obowiązują dwa poziomy cen. Jeden dla Egipcjan i dla GrossBoss’a a drugi dla turysty. Gdyby był jeden, w Egipcie mieszkali by sami turyści a Egipcjanie umarliby z głodu.



Za wynajęcie pustego mieszkania, które można sobie urzadzić w sposób po prostu nieprawdopodobny / od cudownych orientalnych ręcznie robionych mebli w cenach 2000 złotych za komplet/ do bardziej nowoczesnych wnętrz, które można wywieźć ciężarówką z nowo otwartego hipermarketu budowlano-wnętrzarskiego niedalego za lotniskiem/ płacimy 300-800 funtów. Turysta wiadomo ile.

Za około 15.000 funtów /7.000 PLN/ możecie się wstępnie urządzić. To znaczy. Nabyć sypialnię, kuchnie i termę do łazienki oraz telewizor i satelitę, bez którego KAŻDY W EGIPCIE JEST NIE WAŻNY. Internet bezprzewodowy w pakiecie telefonicznym 50 PLN/mc

Jak widać na zdjęciach mieszkanie mamy nad samym morzem, do którego wystarczy zejść w dół ulicy, a morze i plażę widać z okna. Są to fotki z trzech różnych mieszkań. Briefing znaczy :P Uwielbiam mieszkania w Dahar, gdzie są ceny nieporównywalne do tych na Sakali / ci który nie wiedzą - Sakala to taka dzielnica handlowa dla turystów/

Kto nie ma pieniędzy na zakup ziemi w Hurghadzie i budowę, może po prostu tu przyjechać i podnająć mieszkanie od lokalesów, na przykład od nas. Nie za 500-2000 dolarów ale taniej.

Załączam Wam kilka fotek niezwykle przyjemnych, które uradują oczy tych co maja ochotę do mnie za jakiś czas przyjechać i zapłacić tylko za bilet a wynająć sobie cudowną kwaterę na miesiąc na przykład / zapraszam serdecznie. NIE ZEDRĘ/ A tych co mają brudasów za debili, pozdrawiam z głębi kibla GrossBossowego, który nowy layout dzisiaj dostał :)

Uściski!
Lea

March 21, 2012

Prawidłowy Turysta niech otworzy oczy... Nic na niego z boku przecie nie wyskoczy...



Flanela, klata, okular.
Turysta.

Turysta widzi tylko to co chcą widzieć. Chce spędzić rzetelnie czas, wykorzystawszy swoje 1300- 2900 zeta które zapłacił za Hiltona, AliBabę, Mirette, Empire czy inny La Perla. Wiadomo dni mało i należy użyć wszystkiego co opłacono. Na koniec nabyć papirus, alabaster, magnesik na lodówkę, wielbłądzią torbę, koszulkę z rekinem i napisem „I love Hurghada”.

Prawidłowy Turysta idzie środkiem chodnika nie widząc i nie słysząc. Jeszcze dziewięć, dziesięć lat temu i turyści byli inni. Reagując na zagadywanie wyszczerzonych w uśmiechu twarzach, dawali się zaprosić na herbatę, siedli na moment. Aktualnie Prawidłowy Turysta ma gały wbite w zakręt na końcu Daharu, udaje, że nie widzi nic oraz, że już wszystko kupił. Bidulek myśli zapewne, że jak dojdzie do końca ulicy i skręci w ten zakręt, znajdzie tam coś co jest zapewne dużo lepsze niz przed tym zakrętem a już na pewno tańsze. Oj biedny Prawidłowy Turysto z Polski, Rosjii i krajów zaprzyjaźnionych. Biedny turysto z oczopląsem powstałem od mieniących się szyb i luster, od tysięcy Tutenchamonów i Anubisów z kamiennymi nieruchomymi twarzami czekającymi aż ktoś... może...
...od milionów iskier odbitych w migających buteleczkach na perfumy, turysto z czerwoną „zobacz-jak-siem-zjarałem-w-tem-Egipcie-na-basenie” twarzą.

Turysto, który rzucasz w twarz Arabowi-brudasowi kebabem w Polsce, gdy razem z kolegami wyjdziesz z popijawy i jesteś wolny jak ptak mogąc mówić i robić wszystko co chcesz, bo jesteś u siebie. Poprawny turysto, który tych samych Arabów masz tutaj naokoło i przyjeżdżasz do nich po słońce i morze, po chińskie pamiątki kupione za tym zakrętem, gdzie zapłacisz double price za gówno z taśmy, mimo że o tym nie wiesz.

Egipt i tak przyjmie cię z otwartymi ramionami. I ci wszyscy, których mijasz w zimnych nie ogrzewanych budkach, ci, którzy pracują w tych budkach po 12-14 godzin robiąc ci kanapki. Budek jest coraz więcej a wielka Europa Matka połyka emigrantów w coraz większych ilościach. Połyka masowo. Połyka całymi chmarami. Połyka, przeżuwa i wypluwa. Ci, którzy mają pracę i flus, wysyłaja ten flus do rodzin w Egipcie. Zwłaszcza teraz po rewolucji, kiedy ostatni rok był jak wiatr hulający w pustych hotelach i na pustych ulicach.

Hurghadę zasiedlają mieszkańcy Kairu, Luxoru i małych wsi umiejscowionych wokół wielkich miast. Ich rodziny - ogromne, wiekowe rody wywodzące się od Baby Przodka, którego imię wystarczy wymienić pośród tłumu, aby każdy naokoło wiedział skąd jesteś. I te rodziny gigantyczne, rozpraszają się po kurortach, gdzie można coś sprzedać, zarobić, aby zamiast gorzkiej zielonej molechei kupić kawałek mięsa.

Ci, co zostają w tych malutkich wioskach próbują za wszelka cenę wyrwać Chinom te resztki cudownej pracy rąk, która jeszcze 10 lat temu była ceniona w czwórnasób.

Ukurzeni, z rękami twardymi jak skała mocują się z kamieniami, poszukując w nich ukrytych twarzy antycznych bogów i faraonów. Dziadkowie, ojcowie, synowie i małe dzieci, całe dnie spędzają na tłuczeniu bazaltu, granitu, alabastru aby Prawidłowy Turysta mógł ominąć dwudziestogodzinną nie doskonałą krzywą pracę i kupić taniej za zakrętem.

Najcudowniejszą rzeczą jaką kocham w Egipcie jest właśnie jego niedoskonałość. Wszystko jest prawie proste, prawie skończone, prawie dobre, prawie czyste, prawie nowe, prawie równe. Każda rzecz wykonana ręcznie nosi to w sobie. Każdy kawałek mebla i każda wykonana ręcznie figurka.

Upper Egipt zakurzony, słoneczny i wietrzny. Upper Egipt - przytulony do Luxoru, leżący po drugiej stronie Nilu, gdzie i ja mam swój ElbeidDom. Niczym nie można go przyrównać do świecącej jak bazarowe lampki Hurghady. Tu życie płynie wolniej od każdej chwili spędzonej w biurowcu i na Sakali. Tutaj, gdzie zatrzymał się czas, a wielkie rody Baby Przodka mieszkają obok siebie, mieszając się setkami potomków. Upper Egipt, gdzie ciągną się pola trzciny cukrowej i bananowców a Nil zarasta liliami wodnymi, które zaplątują się łodygami w nogi dzikich czapli. Upper Egipt gdzie każdy wykorzysta do końca wszystko co pojawiło sie w jego domu, gdzie ciepła woda jest luksusem o której się marzy, o gazie w butli, który jeszcze przed rewolucją kosztował 8 funtów czyli 4 złote a teraz 80 funtów. Więc ciepłej wody brak bo jak nagrzejeta tej ciepłej wody to już nie można ugotować ryżu.
Priorytety Upper Egipt są zupełnie inne niż nam się wydaje. Szuaji... szuaji... od cegły ulepionej z gliny do domu z concrit-betonu / trochę bardziej równego ale nie całkiem/, od grzałki do wody, którą zrobiliśmy na podstawie samouczka GrossBossa o przewodnictwie prądu w oparciu o życie w więzieniu / oświadczam tu solidnie, że w pierdlu nie byłam słowo :P/ a która to grzałka zadziałała cuda, od mojej wiertarki, którą trzymam w tej chatce lepiance i wielkim pudle śrub i gwoździ, którą zawsze zabieram ze sobą, żeby uzupełnić zapasy :), od wszelakich dziur w ścianach, które trzeba zalepić cementem. Tja... podręcznik Słodowego „Zrób to sam” uwielbiam jak to w moim profilu wyczytać możeta a i Ojce mi w genach przekazali, że oprócz lansu jest w życiu jeszcze coś ważniejszego, co można sobą zareprezentować. Na przykład kiedy robisz ręcznie stół albo montujesz krzywą kuchnię na ścianie chatki, która może się zawalić jak ten mebel na ścianie już zawiśnie.

cdn...





Włochy: Dreadlock DYI
Spódnicum: Indie
Tunika: SH + DYI
Bransoleta: Vintage Mermaid Bracelet ==>> Ebay Babidiboo :)
Prezencja: Luxorno przedwstępno filmowa

Statyści: &

March 20, 2012

The time of change. Do you like me? Do you want me? Do you RESPECT me?


Ktoś zapytał mnie. Lea gdzie treść? Zdjęcia fajne ale gdzie teksty? Gdzie te komentarze do Twoich wypotów, które jeszcze 6-7 lat temu aż biły po oczach? I to nie dlatego, że robiłam tu give away chińskich butów albo obciachowych bransoletek z zawieszkami, ale dlatego, że wchodziło na leamun.blog.pl mnóstwo osób, które potrafiło zrywać boki razem ze mną. I lubiło mnie dla mnie. I tylko dla mnie.
Nie mianuje się jakąś Matkom Bloskom ale rzeczywiście zaczęło mi bardzo brakować pisania nie tylko o ciuchach i tym gdzie je kupić. W sumie muszę Wam powiedzieć, że mam to w dupie i wiem, że blog skręcił trochę nie w ten deseń, który tyle osób sobie ceniło.

Oprócz mojej niechęci do Facebooka, która ostatnimi czasy trochę mi przeszła, chciałam Wam zakomunikować, że nadszedł czas, aby blog EgoMorphosis w końcu ujawnił po co został założony ponad rok temu i co będzie się tutaj działo :)

Moja ukochana GlizdaLea wisi mi nad głową i się przegląda. To fakt. Ale Ego to nie tylko skrót od mojej szafy ale od całości projektu, który w głowie mam, a który dojrzewał wraz moją rodziną do planu, co to go mam zamiar w życie wprowadzić.

Cóż to za plan? Zapytacie? Ano moje przenosiny na stałe do Egiptu, gdzie mam zamiar żyć i mieszkać. Do Egiptu, który uwielbiam za różnorodność i za to co oferuje, za to co może mnie tam spotkać i co spotka / jestem pewna/

Blog EGOMorphosis będzie dla Was oknem na świat Egiptu i oknem na moje życie, które powolutku sobie zaczynam tam urządzać.

Dwa światy zderzające się się ze sobą nie tylko w zakresie kultury ale i religii, sposób na inne życie, który bardzo mi się podoba, możliwości, które daje Hurghada czy Luxor dla Europy / a nie tylko Europa dla Egipacjanina w budach z kebabem/

Jeśli jesteście ciekawi i na prawdę chcecie posłuchać opowieści o ludziach, którzy nie widzą co to DeeZee i Romwe. O ludziach, którzy zarabiają od 300 lat na chleb pracą swoich rąk, o ludziach, którzy umieją cieszyć się każdą chwilą, o wielkich rodzinach, ale również o najlepszych i najciekawszych miejscach w Hurghadzie i Luxorze / o których bedę Wam pisac na bieżąco/ - zapraszam.
Mnóstwo osób prosiło mnie w mailach o konto na facebooku.
No nienawidzę oceniania ludzi po ilości „like-ów” przy profilu, ale zapowiadam Wam. Czy bedzie Was 5-ciu czy 5000 tak samo będzie mi miło :)

Więc założę se w końcu tego Facebooka. Słowo. Opcja szybka. I wszyscy wszystko wiedzą.

GrossBossa odwiedza dzienie 1.500 - 20.000 osób / zależy kto nas podlinkuje akurat :P/ I co z tego?
Przychodzą do mnie bo mogą zobaczyć co robią sławni i bogaci.
A co z tymi biednymi? Co ze zwykłymi ludźmi?
Czy ja jestem tylko maszynką do produkowania newsów o gwiazdach?

Czy Facebook który przyniesie mi 50 przyjaciół zamiast tych 20.000 będzie umniejszał to co robię? Czy wręcz przeciwnie?

Widzieliście zdjęcia mojej rodziny i to jak jesteśmy szczęśliwi tam. 3000 kilometrów od kiboli,Euro 2012, podatków, pędzących do pracy szczurów w biurowcach, przepisów co można a co nie można, emerytur w wieku 64 a może 67 lat?

Jestem juz zmęczona....

Pracuję 14 lat w jednej korporacji i przynoszę tej korporacji masę pieniędzy. Tak. jestem szczurem biurowym zamkniętym w boksie wraz ze swoim telefonem i komputerem z systemem operacyjnym najnowszej generacji. I trochę mam dosyć. Udawania, że jeszcze mi się chce. Że bawi mnie 1,5h korek rano do roboty i 1.20h na chatę. I bawi mnie zarabianie na kogoś kto ma mnie w dupie. Komu zależy tylko na euro i dolarach. Chyba czas się wymiksowywać powoli z tego świata.

A do jakiego to Wam pokaże... :)

Facebook po wielu molestacjach zakładam dzisiaj, więc kto chce to niech mnie lubi.
Nie za give-awaye, nie „like me” to dam ci bon na zakupy, ale dla samej siebie.
Bedę Wam tam wrzucać wszystko, co potrzebne z obu blogów plus to co warto w Egipcie zobaczyć / nie tylko z okna hotelu/

Restauracje warte wejścia na napchania w nich brzucha / i nie złapania Klątwy Faraona/, miejsca, które warto zobaczyć / nie tylko z oferty hotelowej/, kontakt do Tomasa / który został w Egipcie tym razem i dogląda naszego sklepu, i wariuje z tęsknoty za mną Leilą/, sklepu, który po rewolucji prawie nie zarabia, bo turyści się boją i siedzą na dupie w hotelu Empire a na zakupy jadą na Sakalę, o pięknych miejscach wartych zobaczenia, / O życu prawdziwych ludzi w Upper Egipt, którzy żyja tak samo od 300 lat. Jeżdżą na osiołkach, uprawiają ręcznie trzcinę cukrową lub banany, maja ogromne 100 osobowe rodziny i chatki lepianki.../

Pozwólta zatem, że włożę znowu abaye i niech ten 20 marca 2012 będzie dla Was jak i dla mnie magiczny. Inny. I piekny :)
GrossBoss




p/s chciałam napisać, że nie UMIEM obsługiwac Facebooka więc proszę o pomoc w info jak przylepic go do blogów / obu :)/ Chodzi o widget. Shukran :)))

March 19, 2012

Wejść się wykąpać do Nila, to chwila nie dla debila. Bo nieopodal mej chatki, krokodyl to widok uhm... rzadki...?



Włochy: Dreadlock DIY
Koszulka: Mountain collection new arrivals 2012
Spodnie: Pepe Jeans
Beltus: wyszperany w fabryce w Chinach. Jako lot. Za 5 sztuk / fluo orange, mint, yellow, blue, fluo green/ zaplaciłam 8 dolarów free shipping / w sklepach w necie kosztuja za sztukę 20 dolarów/. Pachną gumą balonową więc można powiedzeć, że normalnie są słodkie normalnie :P
Obów: Od Pana Poziomego Nieco za 10 zeta odkupione
Kolczyki: Indie + DIY

Pierścionek: Crocodile Animals Style Large Golden 2 Fingers Ring ==>>
Prezencja: Aligatornokrokoldylna Przyleplnoceglna
Statyści: Zaplecze :)