Translate

October 30, 2012

Lea Demolka wspomina dzieciństwo czyli opowiadanie o tem co każdy przedszkolak na łbie nosi.

Ponieważ tak się szczęśliwie złożyło, że Redakcja tego bloga wylęgła się na światło dzienne w czasach komuny, może was obecnie uraczać różnymi pikantnymi opowiastkami o ówcześnie panujących zwyczajach. Jednym ze zwyczajów owych było to, że zawsze wpakowałam się w jakąś kabałę i nastrzelałam wstydu mojej Szanowne Mamie. Już od najmłodszych lat wykazywałam wiele inwencji twórczej w doprowadzaniu Dawczyni Życia do tak zwanej „kurwicy”

Z zamierzchłych czasów owych pamiętam kilka słabych przykładów, które was niemiłosiernie znudzą, tak, że zamiast czytać dalej tą notkę, walniecie klepiskiem czoła w klawisz zasypiając na dwie godziny.

Z dziury w której się ulęgłam trzeba było teleportować się na większe zakupy do drugiej dziury, która to dziura miała o dwa sklepy więcej niż dziura pierwsza. W związku z powyższym wymagane było odstać swoje w kolejce do PKS-u-Ogórka, który to środek lokomocji miejsc miał 40 a chętnych do niego stało tylu, że nie mogę wam w przybliżeniu powiedzieć bo Dante by się schował przy tym co tam się w sobotnie ranki wyprawiało.

Moja biedna mama wyciągnąwszy mnie z łoża zwanego amerykanką( bo ja lubię generalnie przebywać za granicą) zabierała moje mikre 5 lub 6 letnie ale bardzo pyskate kurduplowate i zaspane ciało do owego przybytku zadymy autobusowej. A bo na przykład trzeba było wystać w kolejce jakieś buty albo inne gacie albo na przykład czekoladę czekoladopodobną lub czekoladoniepodobną.

No więc idziemy, oczy moje wielkie jeno trochę skośne jak u zaspanego Chińczyka. Na placyku przed WSS-sem oczywiście już starsze panie z okrzykami na umalowanych różowych ustach błyskają groźnie oczami w kolorze błękitu i jadowitej zieleni. Rzęsy osypują im się na policzki z tego podniecenia ( bo młodzieży przypominam, że w tamtych czasach tusz do rzęs to był taki kamień, na który musiałaś napluć, zamieszać osobną szczoteczką i taką to zawiesiną uczernić odrosty nad powieką)

No więc towarzystwo w kolejce do kolejki do kolejki co tam zapisy są do tego PKS-u wnerwione ostro, bo to na czczo i poranną porą nie opłaca się być miłym.
Moja biedna mama także niezbyt wyrośnięta kombinuje jak tu się wepchnąć między wygłodniałe i wściekłe ciała. Mówi do mnie:

- Córko Leo. Zostań tutaj i pilnuj ogonka a ja pójdę kupić bilety.

- Dobrze mamusiu - mówię grzecznie i tupię nerwowo stopą ( bo ja nerwowa jestem wiecie sami najlepiej).

Mama poszła, a ja patrzę na bardzo duże dupy, które są akurat w okolicach moich oczu i te dupy się przepychają nawzajem a nad dupami rozlegają się rozmaite okrzyki wojenne i słowa, którymi teraz często operuję ale nie będę dawać dzieciom złego przykładu.

Łapię więc pierwszą z brzegu dupę za spodnie i potrząsam.

” Proszę Pana a ja mam wszy…” – dupa odsuwa się nerowowo na prawo.

Krok

Łapię więc drugą z brzegu dupę za spódnicę i potrząsam.

” Proszę Pani a ja mam wszy…” – dupa odsuwa się nerowowo na lewo.

Dwa kroki

Mama kupuje bilety, wraca do kolejki i widzi swoją córkę z wyszczerzoną twarzą za oknem w PKS-ie.

No wiecie. Kierowca mnie tam posadził jak dupy rozstąpiły się niczym Morze Czerwone a Redakcja zameldowała kierowcy, że mama już biegnie z biletami. Nie musiałam już go informować, że mam wszy, bo nie musiałam.



Dlatego drogie dzieci. Jeśli jeszcze nie śpicie z głową na literach PJKNGDS informuję, że informacja o posiadaniu wszów lub wesz jest czasami bardzo przydatna. Zwłaszcza w kolejkach, zwłaszcza rano w autobusie, zwłaszcza jak jest tłok.