Translate

October 11, 2012

Lea Demolka wspomina dzieciństwo


Zima, zima :/ Choroba, glut i lód. No właśnie. Lód.

Dzisiaj będzie właśnie o właściwościach organoleptycznych lodu. Rosyjsko-polskich.

Uczęszczałam ja Mociumpanie do szkoły. Jak każdy pod przymusem w tym kraju ludzi wolnych od 18 roku życia. Podstawówka stała jak stoi, tylko była młodsza. Ja też. Przypowieść działa się w roku 1984, kiedy trzecioklasista Redakcja zapychała w bardzo srogą zimę powiewając glutem długości węża boa. Zapychałam przez zaspy i śniegi trzeszcząc szczerbami między szczękającymi szczękami. Obok szkoły mieścił się piękny budynek, gdzie czasem mieszkał ambasador ZSRR. Tak go umiejscowili normalnie. Obok nieletnich Polaków. Przyszłości naszej Ojczyzny. Dom ambasadora okalało kute ogrodzenie wykończone złotymi strzałkami. Do tego po raz pierwszy widziałam tam domofon.

Koledzy Redakcji znajdowali sadystyczne ujście pary w nacieraniu naszych gęb śniegiem brudnym, z ulicy zebranym, a zwłaszcza wtedy, kiedy z nosami jak gaśnice czerwonymi wracałyśmy z WF-u mokre po kolana. Od razu zaznaczam, że mokre od dołu po kolana a nie od pasa po kolana.

Tego dnia po szkole wlazłam na grupę znaną mi z owych praktyk. O dziwo grupa stała przy balustradzie radzieckiej robiąc pikietę. Strażnicy, którzy sztywnieli w budce na rogu, patrzyli smętnie na gnoi nie reagując na nielegalną pikietę. Może dlatego, że ambasador pojechał sobie w cholerę do Moskwy lub za Ural napić się wódki. Tłumek gęsty, gęstniał coraz to bardziej. Ponieważ zawsze muszę wiedzieć o co chodzi, zwłaszcza wtedy kiedy nie wiadomo o co chodzi, wydłubałam sobie dziurę w ludziach i dostałam się w środek akcji „Język”

Kolega Malinoski razem z Kolegą Wilczakiem lizali sztachety. Po co wtedy nie wiedziałam. A jak czegoś nie wiem, to pytam. No więc pytam:

Kolego Malinoski, Kolego Wilczak, a czemu wy liżecie te sztachety?
Przylepiamy się na czas” – odpowiedział Kolega Wilczak. „Założyliśmy się o hacele kto dłużej wytrzyma”

Teraz przerwa reminiscencyjna.

Hacele chciał każdy mieć. Kto nie wie co to hacel, niech sobie znajdzie konia, złapie go za kopyto i zapyta dlaczego już ich nie używa. Grało się nimi w podrzucanego-zbieranego na punkty. Oprócz tego ten, kto miał najwięcej haceli miał najwięcej kolegów. Ja do tej pory miałam cztery, ale chciałam więcej. Pytam więc grzecznie o ile haceli założyli się koledzy? A o sześć. Świeczki stanęły mi w oczach, bo już wyobraźnia zrobiła swoje, byłam popularna i miałam dziecięć haceli.

No mówię wam. Jak ja się zamachnęłam tym łbem. Jak ja mówię wam wywaliłam ten jęzor. Jak ja mówię wam polizałam ten produkt polski dla Rosji. Od samego dołu do mniej więcej metra dwudziestu miałam zamiar.

Tak około 80 centymetra utknęłam razem z moim niehigienicznym językiem i przylepiłam się do żelaza. No i wtedy się zaczęło.

Sto sposobów na oderwanie Redakcji od terytorium obcego Państwa. Ponieważ darłam się jak kotka w marcu, po 20 minutach z domu ambasadora wyleciała jakaś baba. Baba zaczęła na nas wrzeszczeć po rosyjsku i próbowała mnie siłą od tego płotu oderwać. Ja nie wiem jak to wyglądało z boku, ale chyba dosyć srogo, bo jeden ze strażników chrzęszcząc podszedł do nas, żeby nas zganić. Mogli mnie ganić i w 10 osób, ale to na nic, jak mogłam przypuszczać, bo z mięśnia poszła mi już posoka.



I może teraz puenta

Najlepszym sposobem na rozpędzenie wrogiej DEMONSTANCJI jest woda z samowara

Z wyrazami
Redakcja